×

„Powinniśmy zamknąć kraj na miesiąc”. Doradca premiera nie ma wątpliwości

Doradca premiera nawołuje do lockdownu. Zdaniem prof. Andrzeja Horbana należy teraz pozamykać wszystkich w domach. „Polska powinna być zamknięta przez miesiąc”.

Krzywa zakażeń rośnie

Kiedy 10 października oficjalna liczba nowych zakażeń przekroczyła 5 tysięcy dziennie, czyli tyle, ile jeszcze kilka dni wcześniej minister zdrowia przewidywał na szczyt pandemii, a następnie zaczęła rosnąć, zrobiło się nerwowo. 29 października nowych zachorowań na Covid-19 było już ponad 20 tysięcy, a 7 listopada padł dotychczasowy rekord: 28 875 zakażeń w ciągu doby.

Przez ten czas sporo się wydarzyło. Służba zdrowia znalazła się na granicy wydolności, pacjenci z Covid-19 i innymi schorzeniami są odsyłani ze szpitala do szpitala z powodu braku miejsc, planowane zabiegi i operacje nie odbywają się, śmiertelność, nie tylko z powodu koronawirusa rośnie, a PiS, naciskając na wydanie przez Trybunał Konstytucyjny wyroku zakazującego aborcji, wyprowadził tysiące ludzi na ulice.

W tej sytuacji kolejny „lockdown”, czy jak teraz nazywają go rządzący „narodowa kwarantanna” wydaje się kwestia najbliższego czasu. Zdaniem doradcy premiera, prof. Andrzeja Horbana, im wcześniej nastąpi, tym lepiej. W rozmowie z Rzeczpospolitą profesor tłumaczy, że to obecnie jedyne wyjście:

Jeżeli liczba nowo zdiagnozowanych chorych zacznie przekraczać 30 tys., zdecydowanie powinniśmy zamknąć Polskę. Polska powinna być zamknięta przez miesiąc.

 

Doradca premiera nawołuje do lockdownu

Doradca premiera przekonuje, że tylko zamknięcie ludzi w domach może dać służbie zdrowia odrobinę niezbędnego oddechu. Na razie w Polsce jest 200 tysięcy łóżek, nie licząc tych w powstających szpitalach tymczasowych. Jak tłumaczy Horban:

Jeśli wyłączymy rehabilitację i sanatoria, bo tam zwykle nie ma dostępu do tlenu, pozostaje ok. 100 tys. łóżek, z tego ok. 30 tys. jest przeznaczonych i gotowych dla pacjentów z Covid-19. Można tę liczbę zwiększyć, stawiając przy każdym butlę z tlenem. Ale przy zużyciu 60 litrów na minutę taka butla starcza na pół godziny. Część obecnych łóżek musi zostać dla pacjentów leczonych na bieżąco. Nie przesuniemy w czasie porodu czy zawału. Wszystkie zabiegi planowe muszą być jednak, niestety, przesunięte na czas po pandemii. Co jest oczywiście dramatem samym w sobie, szczególnie w przypadku schorzeń nowotworowych. Tych łóżek nie powinniśmy ruszać.

Odliczając łóżka dla pacjentów niecovidowych, zostaje zaledwie 50 tysięcy miejsc i to już wliczając te w szpitalach tymczasowych:

Przy 30 tys. zdiagnozowanych dziennie średnio 6 tys. osób wymaga pobytu w szpitalu. Średni czas pobytu to dziesięć dni. Oznacza to, że po dziesięciu dniach mamy zajętych 60 tys. łóżek.

Czyli, jakby nie patrzeć, brakuje… Co w tej sytuacji? Zdaniem Horbana nie ma się nad czym zastanawiać:

Musimy zakazać ludziom wychodzenia z domu bez powodu, jedynie do pracy w zawodach, które są niezbędne do funkcjonowania kraju. Wszystko inne należy zamknąć na miesiąc. W tej chwili powinno się zamknąć także kościoły. Jeśli mamy 30 tys. zakażeń dziennie i przyjmując, że pięć razy tyle jest chorych bezobjawowych, to w ciągu miesiąca przechoruje prawie 6 mln osób.

Źródła: www.polsatnews.pl, tvn24.pl
Fotografie: www.pikist.com

Może Cię zainteresować