×

Afera w PCK kierowanym przez polityków. Zniknęły pieniądze i żywność dla ubogich

Śledztwo w sprawie nieprawidłowości w Polskim Czerwonym Krzyżu trwa od lat. Ostatnio ujawnione zostały nowe informacje. Okazuje się, że sprawa nie dotyczy już tylko wyprowadzania ogromnych pieniędzy z dolnośląskiego oddziału PCK. Z zasobów organizacji zniknęło 46 ton darów, które według świadków zostały wykorzystane w kampanii wyborczej PiS.

https://www.facebook.com

https://www.facebook.com

Polityka w PCK

Do tej pory śledczy ustalili, że z wrocławskiego PCK wyprowadzono 1,1 mln zł. W sprawie prokuratura bada okres 2014-2017. Są to lata, w których kierowali nim ludzie powiązani z PiS – były radny sejmiku Rafał Holanowski, poseł PiS Piotr Babiarz oraz radny sejmiku Jerzy G., który do tej pory jako jedyny usłyszał zarzuty prokuratorskie.

Pieniądze były wyprowadzane przez firmę, którą pracownicy dolnośląskiego PCK założyli, kierując się radami Jerzego G. Cały „biznes” polegał na odbieraniu ubrań z kontenerów Polskiego Czerwonego Krzyża, a następnie sprzedawaniu ich, jako odzieży używanej.

Dary na kampanię wyborczą

Według świadka, część pozyskanych w ten sposób pieniędzy była przeznaczona na kampanie wyborcze niektórych regionalnych polityków PiS. Były pracownik PCK, Bartłomiej Łoś-Tynowski, w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” poinformował, że na polecenie Jerzego G. osobiście wpłacił 7000 zł na kampanię Anny Zalewskiej, czyli Ministra Edukacji Narodowej.

Prokuratura nie zdradziła do tej pory, kiedy i w jakim charakterze przesłucha Annę Zalewską. Przyznaje jednak, że takie przesłuchanie jest niezbędne dla śledztwa. Tym bardziej, że zamieszany w aferę Jerzy G. był bliskim współpracownikiem pani Minister.

facebook.com/poselpiotrbabiarz/

facebook.com/poselpiotrbabiarz/

Znikające jabłka

Poza wątkiem finansowym, śledczy wzięli także pod lupę wątek „znikających” darów. W Polskim Czerwonym Krzyżu brakuje bowiem ponad 46 ton żywności. Informację w tej sprawie udało się uzyskać „Wyborczej” w rozmowie z byłym pracownikiem PCK:

Część tej żywności była kierowana do rozdawania wśród ludności w czasie ostatniej kampanii wyborczej do Sejmu. Chodzi przede wszystkim o paczki żywnościowe oraz jabłka.

Sprawa wydaje się co najmniej podejrzana, ponieważ wspomniany już Piotr Babiarz chwalił się, że rozdał wyborcom 20 ton jabłek. W wiadomości wysłanej do dziennikarzy „Gazety Wyborczej” poseł twierdzi, że cała akcja jest odpowiednio udokumentowana, a owoce zostały zakupione od lokalnych sadowników, natiomiast działania „GW” traktuje jako nękanie. Jednak w rozliczeniach dotyczących kampanii wyborczej znajdują się jedynie faktury na kupno 26 kg jabłek.

To kolejny problem w PiS

Skandal w PCK to nie pierwsza i jedyna afera powiązana z dolnośląskimi działaczami PiS. W 2017 roku media informowały już o przekręcie związanym ze śmieciami. Politycy PiS z Bogatyni mieli zarabiać miliony na śmieciach przywożonych z Niemiec.

Zamieszany w aferę okazał się były burmistrz miasta Andrzej G., w 2017 roku wyrzucony z PiS oraz Sławomir Z., ówczesny Dyrektor ds. Ekonomiczno–Komunalnych w Gminnym Przedsiębiorstwie Oczyszczania.

Mafijny układ pozwalał na składowanie na wysypiskach śmieci przywiezionych bez zezwoleń z Niemiec. Dodatkowo prokuratura ustaliła, że obaj działacze fałszowali dokumenty przywozu odpadów. Śmieci mieszane były opisywane jako biodegradowalne. W ten sposób zaniżali wartość opłaty środowiskowej.

Do tej pory śledczy ustalili, że w ten sposób podejrzani mogli nielegalnie zarobić 5 mln zł, a „śmieciowa ośmiornica” naraziła fiskusa na straty rzędu 1,5 – 7 mln zł. Zatrzymani usłyszeli już między innymi zarzuty fałszowania dokumentacji i udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. Grozi im aż do 15 lat więzienia.

Może Cię zainteresować