×

27-letnia ofiara epidemii COVID-19. Miała raka, a lekarz uznał, że to menopauza

27-letnia ofiara epidemii COVID-19 nie otrzymała pomocy na czas. Kobieta pomimo tego, że w przeszłości cierpiała na nowotwór, została całkowicie zignorowana przez medyków. Lekarze twierdzili, że towarzyszący jej ból to efekt przedwczesnej menopauzy.

Błąd lekarzy

Epidemia koronawirusa sprawiła, że na całym świecie dostęp do opieki zdrowotnej jest bardzo ograniczony. W związku z tym, przybywa osób, które zmarły lub doznały uszczerbku na zdrowiu z powodu braku prawidłowej diagnozy. Do grona ofiar pandemii należy także 27-letnia Lizzy Evans.

Kobieta przez długi czas sądziła, że doskwierający jej ból mięśni to efekt uboczny przebytej w przeszłości terapii przeciwnowotworowej. Evans zapadła na raka szyjki macicy w trakcie czwartej ciąży. Lekarze zadecydowali o rozwiązaniu ciąży osiem tygodni przed czasem, aby jak najszybciej podjąć odpowiednie leczenie. Szczęśliwie w maju 2020 roku Lizzy Evans udało się pokonać nowotwór. Medycy zapowiedzieli wówczas, że kobieta będzie musiała przez resztę życia wykonywać regularne badania kontrolne, aby mieć pewność, że choroba nie powróciła.

Niestety pandemia COVID-19 pokrzyżowała plany profilaktyki. Kolejne badania się nie odbywały, a czas mijał. Po kilku miesiącach 27-latce zaczęły doskwierać chroniczne bóle mięśni. Evans opowiadała o tym w mediach:

Poszłam do mojego lekarza rodzinnego z bólem pleców, ramion, żeber i karku, który promieniował po całym ciele. Lekarz uznał, że to ból mięśniowo-szkieletowy, który miał pojawić się z powodu wczesnej menopauzy. Zostałam odesłana do domu ze środkami przeciwbólowymi i kazano mi wrócić, jeśli to nie zadziała.

27-letnia ofiara epidemii COVID-19

Jakiś czas później 27-latce zaczął doskwierać uporczywy ból brzucha. Medycy wysłali ją do szpitala, ponieważ przypuszczali, że przyczyną problemów jest jajnik. Na miejscu okazało się, że u kobiety nie ma żadnych nieprawidłowości, dlatego odesłano ją do domu. Ból wciąż nie dawał za wygraną.

Aż w końcu wezwałam karetkę, ponieważ ból w ramieniu, szyi i żebrach się nasilił. Stwierdzili to samo, co pierwszy lekarz – ból mięśni szkieletowych. Poradzili mi wizytę u lekarza rodzinnego, który miał przepisać mi jeszcze większe dawki lekarstw przeciwbólowych. Zrobiłam to, ale również nie pomogło

– relacjonowała 27-latka.

Gdy bóle stały się tak silne, że Evans nie mogła już wytrzymać, wezwała karetkę. Trafiła do szpitala, gdzie dokładnie ją przebadano. Lekarze dopiero wówczas zauważyli, że przyczyną bólu był nawrót nowotworu, który zdążył się już rozprzestrzenić na płuca, kręgosłup i mózg.

Zbyt późna diagnoza

Lizzy zamierzała rozpocząć leczenie w szpitalu w Manchesterze. Niestety jej stan zdrowia był zbyt słaby na wyniszczającą terapię. Kobieta zdążyła jeszcze przed śmiercią wziąć ślub ze swoim partnerem, Joshua. Odeszła 31 marca, osieracając czwórkę dzieci. Najstarsze z nich miało dziewięć lat, a najmłodsze zaledwie rok.

Mama zmarłej, Chrissy Davies nie może pogodzić się ze śmiercią córki. To dla niej ogromny szok.

Lizzy była niesamowicie silna i odważna. Była wojowniczką i miała nadzieję aż do ostatnich kilku tygodni. Złamało mi serce, gdy zobaczyłam, przez co przechodziła i wiedziałam, że nic nie mogę zrobić. Gdybym mogła oddać za nią swoje życie, zrobiłabym to w mgnieniu oka.

Powinniśmy się nastawić na to, że przypadków błędnych diagnoz będzie stale przybywać. Minister Niedzielski zapowiedział bowiem, że już nigdy nie wrócimy do normalności.

*Zdjęcia mają charakter poglądowy
Fotografie: Twitter, Facebook

Może Cię zainteresować