Żona Kosiniaka-Kamysza to „tajna broń PSL”. Kim jest ukochana polityka?
Żona Kosiniaka-Kamysza wychodzi z cienia. Do tej pory niewiele było wiadomo na temat ukochanej polityka. Kandydat na prezydenta postanowił jednak to zmienić i od niedawna jego druga połówka błyszczy na salonach. Piękna pani stomatolog w czasie nadchodzącej konwencji PSL wesprze swojego męża Władysława Kosiniaka-Kamysza.
Wybory prezydenckie 2020
Do wyborów prezydenckich zostały już ostatnie dni, dlatego w obozach każdego z kandydatów można wyczuć pełną mobilizację. Wczorajsza debata prezydencka była najlepszą okazją, aby przekonać się, że każdy z kandydatów wierzy w swoje zwycięstwo. Nawet nowy kandydat na prezydenta Waldemar Witkowski, który włączył się do kampanii dopiero przed kilkoma dniami, nie traci tchu.
W związku z tym, że czasu został niewiele w ruch idą wszelkie możliwe sposoby na zdobycie dodatkowych głosów. O tym jak ważne jest angażowanie w kampanię swoich bliskich bardzo dobrze wie kandydat PSL, Władysław Kosiniak-Kamysz. Polityk zdecydował, że na ostatniej prostej wyścigu o urząd prezydenta będzie mu towarzyszyć żona, Paulina.
Żona Kosiniaka-Kamysza
Paulina Kosiniak-Kamysz postanowiła opowiedzieć w mediach o tym, jak wygląda jej małżeństwo z kandydatem na prezydenta oraz co sprawiło, że połączyło ich uczucie.
Urocza pani stomatolog wspomina:
Jest po prostu dobrym człowiekiem. Ujmuje mnie w nim to, że nie przejdzie obojętnie obok potrzebującego, jest szalenie empatyczny. Zawsze przejmuje się nie sobą, ale wszystkimi dookoła. Wszystko, co ma, oddałby innym.
Żona Kosiniak-Kamysza zdradziła, że podczas sobotniej konwencji wygłosi przygotowaną przez siebie przemowę. Z wypowiedzi żony kandydata PSL można wywnioskować, że jest bardzo empatyczną osobą o wielkim sercu. Chciałaby móc nieść pomoc dzieciom i osobom niepełnosprawnym. W związku z jej wykształceniem pragnie, aby większa ilość dzieci miała dostęp do fachowej opieki stomatologicznej.
Poziom próchnicy w Polsce jest zatrważający, cierpi na nią grubo ponad 80 proc. dzieci i nic się nie zmienia, jesteśmy za krajami Trzeciego Świata. Wychowywałam się w duchu wolontariatu, piastowanie tego urzędu [Pierwszej Damy – przyp. red.] to wyraz ogromnego zaufania Polaków, nie wyobrażam sobie by tego nie wykorzystać na przykład pomagając dzieciom.
Zapytana o to, jaką byłaby Pierwszą Damą, odpowiada enigmatycznie, że z pewnością byłaby sobą. Na pytanie o to, co sądzi o Agacie Dudzie, która rzadko zabiera głos w ważnych sprawach społecznych, odpowiedziała:
To wybór każdej z pań, ja to szanuję, ale uważam, że jak pierwsza dama tylko chce, może zrobić bardzo dużo.
Konwencja PSL
Paulina Kosiniak-Kamysz powiedziała, że nie posiada stylistki i na sobotnią konwencję będzie się przygotowywać sama.
Nie przygotowuje mnie żadna stylistka. Będę ubrana w swoje ubrania, zdecydowałam się na dosyć odważne połączenie kolorystyczne.
W tym czasie dziesięciomiesięczna córka pary, Zosia będzie pod opieką dziadków w Małopolsce. Żona kandydata na prezydenta przyznaje, że oboje dość ciężko radzą sobie z rozłąką.
Gdy Władek jest daleko, często do siebie dzwonimy, Zosia widzi albo słyszy tatę, ja męża zasypuję zdjęciami albo nagraniami córeczki. Pojawiły się pierwsze zęby, Zosieńka raczkuje – mąż jest na bieżąco z tymi ważnymi momentami. Towarzyszy nam stale, choć nie fizycznie. Teraz nie widzimy się już od półtora tygodnia i tęsknimy bardzo.
Paulina jest drugą żoną Władysława Kosiniaka-Kamysza. Z pierwszą żoną rozwiódł się w 2016 roku po 7 latach małżeństwa.
Kim jest Paulina Kosiniak-Kamysz?
Pani Paulina ma 31 lat. Pochodzi z Podolan koło Gdowa. W czasie studiów na Uniwersytecie Medycznym mieszkała na Śląsku. Później przeniosła się do Warszawy i tam rozpoczęła pracę jako ortodontka w jednej warszawskich klinik.
Władysław Kosiniak-Kamysz opowiedział o tym, w jakich okolicznościach rozpoczęła się ich znajomość.
Lepiej poznaliśmy się dopiero przez… mój bolący ząb. Któregoś dnia zadzwoniłem do niej późnym wieczorem z prośbą o pomoc, a następnego siedziałem już u niej na fotelu. Tak się wszystko zaczęło. Zaprosiłem Paulinę do moich rodzinnych Bieniaszowic, gdzie co roku nasza rodzina wraz z przyjaciółmi spotyka przy figurze Najświętszego Serca Pana Jezusa, ufundowanej przez mojego pradziadka Franciszka dokładnie 121 lat temu. Pamiętam dokładnie, co powiedziała, gdy przyjechała: – Przywiozłam wam ciasto i pogodę! To prawda, bo od razu się rozpogodziło. Ciasto było moje ulubione, rabarbarowe. Sprawdza się staropolskie powiedzenie, że przez żołądek do serca.
Paulina jest wolontariuszką w Fundacji Wiewiórki Julii. W wolnych chwilach stara się zapewnić opiekę stomatologiczną chorym dzieciom. W przeszłości w ramach działalności fundacji kilka razy do roku latała do Armenii, by w Erywaniu leczyć dzieci z domu dziecka. Sprawowała również opiekę nad podopiecznymi Kliniki Budzik powołanej przez Fundację Ewy Błaszczyk „A kogo?”