×

Lekarze dwukrotnie odmówili przyjęcia rocznego Bolusia do szpitala. Chłopiec zmarł

Ta smutna historia wydarzyła się w 2012 roku. Jednak dopiero wczoraj zapadł prawomocny wyrok w sprawie 13-miesięcznego dziecka, które zmarło po tym, jak dwukrotnie odmówiono mu hospitalizacji.

Wcześniej nic nie wskazywało na chorobę dziecka

Boluś rozwijał się prawidłowo. Był radosnym i pełnym energii chłopcem. Niestety wszystko zmieniło się 18 listopada 2012 roku. To wtedy dziecko obudziło się osowiałe, nie miało ochoty bawić się ani nawet jeść.

Zignorowano skierowanie do szpitala

Rodzice udali się więc do lekarza rodzinnego, który wystawił skierowanie do szpitala. Jednak specjaliści z Uniwersyteckiego Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Białymstoku uznali, że hospitalizacja chłopca jest zbędna i wystarczy tylko podawać mu elektrolity.

Niestety stan dziecka nie poprawiał się, dlatego rodzice wezwali lekarza do domu. Ten ponownie wypisał skierowanie do szpitala i zlecił badanie krwi. Jednak zamiast zrobienia podstawowych badań, Bolusiowi wsadzono rękę w gips! Jak tłumaczył ojciec chłopca:

Lekarz prześwietlił rączkę synka, bo zaczęła robić się bezwładna. I choć prześwietlenie nie wykazało złamania, wsadzono rączkę Bolka w gips […] Potem okazało się, że ta bezwładna rączka to był wynik udaru krwotocznego

Walczyli do końca o synka

Rodzice nie dawali jednak za wygraną. Zrobili dziecku badania w prywatnej klinice i okazało się, że Boluś ma ostrą białaczkę szpikową.

Na oddział intensywnej terapii trafił już w ciężkim stanie. Doznał udaru mózgu i na ratunek było już za późno. Chłopczyk zmarł 6 grudnia.

Sprawa zakończyła się w sądzie

Według rodziców, gdyby lekarze od razu przyjęli Bolusia do szpitala i wykonali potrzebne badania, chłopiec nadal by żył. Dlatego małżeństwo powiadomiło prokuraturę.

Dopiero w 2014 roku postawiono zarzuty dwóm lekarzom z białostockiego szpitala – Magdalenie K.-Ł. i Arturowi W. Oskarżono ich o nieumyślne narażenie dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia „wskutek zaniechania podjęcia działań zmierzających do starannej analizy stanu zdrowia chłopca i właściwego rozpoznania choroby, a następnie jej leczenia”.

Wyrok nieprawomocny

W maju 2018 roku Sąd Rejonowy w Białymstoku uznał, że błędy, których dopuścili się lekarze, nie miały bezpośredniego związku przyczynowo-skutkowego ze śmiercią dziecka. W związku z tym, warunkowo umorzono postępowanie wobec obojga oskarżonych na okres próby jednego roku. Dodatkowo zapadła decyzja o konieczności wypłacenia przez nich po 3 tys. zł na cel społeczny.

Jednak obie strony zaskarżyły wyrok sądu I instancji. Obrońcy chcieli uniewinnienia lekarzy, a prokurator zaostrzenia kary.

Zapadła ostateczna decyzja

W czwartek, 31 stycznia 2018 roku wydano prawomocny wyrok. Sąd odwoławczy utrzymał warunkowe umorzenie postępowania, wydłużając okres próby na dwa lata i zwiększając wysokość świadczenia do 10 tys. zł.

Wyrok ma być przestrogą przed rutyną

Według sądu, lekarze doprowadzili do nieumyślnego narażenia małego pacjenta na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, poprzez „utrzymywanie, a co najmniej niezmniejszenie, istniejącego już poziomu zagrożenia” wynikającego z białaczki szpikowej. W uzasadnieniu sędzia Dariusz Niezabitowski wyjaśnił:

Z pewnością, to nie wyrok skazujący […], a tragiczny finał sprawy, choć skutek ten nie obciąża oskarżonych, wymusi na nich większy profesjonalizm w podejściu do wykonywania obowiązków. Nadrzędnym celem winno być bowiem dobro pacjenta

Nieadekwatna kara

Rodzice Bolusia są rozczarowani takim wyrokiem. Pan Grzegorz ma „mieszane uczucia” i uważa, że kara dla lekarzy jest zbyt łagodna, ale przynajmniej zachowanie lekarzy uznano za niegodziwe.

Nasuwa się pytanie, dlaczego nie wykonano dziecku podstawowego badania krwi? Jego koszt, to ok. 10 zł. Tyle wystarczyłoby, aby prawidłowo zdiagnozować chłopca i być może uratować mu życie…

Może Cię zainteresować