Zenek Martyniuk był szantażowany! Dostał świński łeb i kartkę z pogróżkami
Ulubieniec publiczności Zenek Martyniuk był szantażowany! Otrzymał przesyłkę w stylu sycylijskiej mafii. Jakie żądania musiał spełnić?
Król disco polo
Tego gwiazdora disco polo nie trzeba nikomu przedstawiać. Zenon Martyniuk zaistniał na polskiej scenie muzycznej w latach 90. Od tamtej pory wyśpiewał wiele utworów, które do dziś można usłyszeć na różnych imprezach. Jednak większy rozgłos zyskał dopiero w 2014 roku dzięki piosence „Przez Twe oczy zielone”.
Od tamtej pory główny wokalista zespołu Akcent zapraszany jest na wszystkie koncerty organizowane przez Telewizję Polską. Ponadto TVP nakręciło biograficzny film o życiu piosenkarza zatytułowany „Zenek”, który swoją premierę miał w Walentynki tego roku.
Ostatnio Zenek Martyniuk postanowił zmienić wizerunek. Pomógł mu w tym Gabriel Seweryn, którego widzowie kojarzyć mogą z programu „Królowe Życia”. Niewiele osób wie jednak, że swego czasu gwiazdor disco polo padł ofiarą nietypowego szantażu. O co chodziło?
Zenek Martyniuk był szantażowany
W sierpniu 2017 roku do poznańskiej agencji organizującej koncerty Zenona Martyniuka została dostarczana zaskakująca przesyłka. Jak się okazało, w środku znajdowała się połowa świńskiego łba, do której dołączona była karteczka z pogróżkami.
Z listu wynikało, że szantażyści planują przerwać koncert zespołu Akcent, chyba że dostaną jeden bitcoin (wirtualna moneta o wartości wówczas 20 tys. zł).
Jeśli agencja nie zapłaci okupu, autor zadzwoni na policję w dniu koncertu gwiazdy disco polo Zenka Martyniuka i poinformuje, że w trakcie występu wybuchnie bomba. Publiczność trzeba będzie ewakuować, koncert zostanie odwołany albo przynajmniej się opóźni, a organizator poniesie straty. Jeśli agencja chce tego uniknąć, musi zapłacić. Szantażysta nie ma wielkich oczekiwań – żąda jednego bitcoina
– napisał szantażysta.
Organizator koncertu zgłosił sprawę na policję. Sprawców udało się błyskawicznie namierzyć dzięki „bitcoinowemu portfelowi”, który szantażyści podali na kartce wysłanej do agencji. Okazało się, że było to dwóch 23-latków spod Poznania. Mężczyźni usłyszeli zarzuty, za które groziło im do trzech lat pozbawienia wolności.
