×

Chodziła codziennie 11 km do pracy. Jej zaangażowanie w końcu ktoś docenił. I to dosłownie

Pracuje w restauracji. Każdego dnia pokonywała dystans 11 kilometrów, aby do niej dotrzeć. W końcu zdarzył się cud, a jej życie nagle się odmieniło…

Przykład Adrianny Edwards z Teksasu pokazuje, że zawsze może wydarzyć się coś, co sprawi, że nasze życie zmieni się na lepsze.

Codzienność kelnerki

Każda kelnerka wie, ile kilometrów trzeba pokonać podczas codziennej pracy w restauracji. Adrianna Edwards przemierzała dodatkowo 11 kilometrów pieszo, by w ogóle dotrzeć do Texas Denny’s w Galveston, gdzie była zatrudniona. Kolejnych 11, by z niej wrócić.

Oprócz standardowego dnia pracy, to oznacza 4 dodatkowe godziny dziennie spędzone w drodze.

Wiadomo – spacer to zdrowie. Tym bardziej, że dziewczyna jest jeszcze młoda. Jednak codzienne pokonywanie takiego dystansu w połączeniu z ciężką, fizyczną pracą, może dać się we znaki. Szczególnie, że Adrianna pracuje w systemie zmianowym.

Kelnerka przyznała, że w ciągu kilku tygodni zrzuciła ok. 12 kilogramów!

[wp_quiz id=”170″]

Do lodów uśmiech gratis

Po 11 kilometrach spaceru i wielu godzinach pracy może być ciężko wykrzesać z siebie entuzjazm. Jednak nie jest tajemnicą, że szczery uśmiech, to podstawa w pracy kelnera. Adrianna dużo się uśmiechała. Mimo tego, że jej sytuacja materialna była dość ciężka.

Tego dnia nałożyła klientom dodatkową porcję lodów, jak robiła to wcześniej wiele razy. Ale tym razem coś miało się zmienić…

Kelnerka czy Kopciuszek?

W tej historii nie ma zaginionego pantofelka. Ale pojawia się za to zaskakujący „św. Mikołaj”. A właściwie para świętych Mikołajów.

Gdy Adrianna nałożyła klientom restauracji kolejną porcję lodów, zaczęli ze sobą rozmawiać. Podczas wymiany zdań dowiedzieli się, że dziewczyna w drodze do pracy i z powrotem pokonuje niemal 23 kilometry.

Wprost z restauracji para klientów wyszła do salonu samochodowego, a później podarowali kelnerce samochód! Dziewczyna nie mogła uwierzyć we własne szczęście. Była bardzo zaskoczona, bo tym razem św. Mikołaj zamiast zajechać saniami, przyjechał do niej… Nissanem Sentrą!

Nie ma nic za darmo?

Adrianna przyznaje, że:

Co dwie godziny wyglądam przez okno i sprawdzam, czy samochód nadal tam jest

Pewnie wielu stwierdzi, że w życiu nie ma przecież nic za darmo, a takie historie zdarzają się jedynie w filmach. Jak było w tym przypadku?

Tajemniczy klienci restauracji, którzy chcieli pozostać anonimowi poprosili Adriannę tylko o jedno. By w zamian za prezent zrobiła w przyszłości… coś hojnego dla innego człowieka. Dziewczyna obiecuje, że spełni ich życzenie.

W amerykańskim kinie pełno jest filmów, które opowiadają historię współczesnego Kopciuszka. Tym razem scenariusz napisało samo życie. A może cuda naprawdę się zdarzają?

Źródła: www.fakt.pl, Twitter.com
Fotografie: Twitter (miniatura wpisu), Twitter.com

Może Cię zainteresować