×

Dostała od teściowej prezent, przez który się popłakała. Ma na razie dość męża i jego matki

„Z rodziną wychodzi się najlepiej na zdjęciu” – banał, ale na pewno wiele z nas myśli sobie, że czasem to najszczersza prawda. Ania, o której dziś piszemy, na razie nie chce pozować nawet do zdjęć ze swoją teściową, która na urodziny dała jej niestosowny prezent. O tym, co ją spotkało, napisała do nas i podzieliła się swoją poruszającą historią. Nam się trochę to nie mieści w głowie, że maż nie zareagował i nie stanął po stronie żony. Czy nie jest tak, że po ślubie ludzie stają się „drużyną”?

„Mam dość mojej teściowej i powoli mam dość mojego męża, który mi z niczym nie pomaga. Mam 35 lat, a czuję się czasem tak, jakbym była już na emeryturze”

Nic mnie nie cieszy, nie mam czasu dla siebie, a dzieci są po prostu nieznośne. Robię wszystko, co w mojej mocy, aby dawać im dobry wzór, ale samej jest bardzo ciężko. Mój mąż, Patryk, bardzo często wyjeżdża w delegacje i ja zostaję sama. Fakt, nie pracuję, ale naprawdę przy dwóch nastolatkach jest sporo pracy

Sad Woman

„Dwa tygodnie temu były moje urodziny i z tej okazji zaprosiłam rodziców męża, jego siostrę z rodziną i moją kuzynkę. Mieszkamy na Mazurach, a moja mama w Bieszczadach. Źle się czuje i nie miała siły przyjechać”

Chciałam tego dnia iść do fryzjera i ładnie się umalować u kosmetyczki (w końcu mamy sporo pieniędzy), ale tym razem nie było mi to dane. Damian stłukł szybę w altance, a Kuba zaczął wyzywać go od idiotów. Nie miałam czasu więc na to, aby się stroić w samotności. Mój mąż tylko rzucił z góry hasło: „Weź ich uspokój, przecież ja nie mogę nawet myśli zebrać, jak oni się tak drą”.

No tak, przecież on jako tata nie mógłby chociaż raz im pokazać, gdzie raki zimują, żeby może mieli jakiś męski przykład z góry? Nie, on woli mi wytykać błędy, ale cóż… Szybko więc zaczęłam się czesać sama, zebrałam włosy do tyłu, umalowałam tylko rzęsy i założyłam sukienkę z tamtego roku – taka sprawdzona, w której zawsze ładnie wyglądam. Wyszłam z garderoby, na co mój mąż odparł: „No taa, Ty jak zawsze w tym samym uniformie. Kupiłabyś sobie coś nowego”.

Ciekawe, kiedy miałabym sobie kupić COŚ nowego?!

No, ale dobra. Przymknęłam oko na ten komplement w dniu urodzin i zeszłam do gości, którzy już czekali na mnie. Zaśpiewali mi sto lat, był tort i naprawdę poczułam się dobrze i nawet nie było tak bardzo przykro, że nie było ze mną mojej mamy. Chłopcy dali mi laurki, ale Kuba już zdążył wyzwać brata i podrzeć jego pracę, nazywając go frajerem (nie wiem, skąd on zna takie słowo)

„Usiedliśmy do stołu i zaczęło się wręczania prezentów”

Od siostry męża dostałam krem na zmarszczki (tak, wiem, że wyglądam na zmęczoną), od mojej kuzynki z kolei seksowną bieliznę w rozmiarze M (miło z jej strony, ale muszę wymienić prezent na rozmiar L), od męża dostałam patelnię i koc (bo podobno ciągle mi zimno, a patelnia po to, aby gotować dla całej rodziny).

Mimo bardzo słabego prezentu od męża wszystko przebiła moja teściowa. Oczywiście prezent zaczęłam rozpakowywać przy niej. Otwieram, a tam podręcznik pt.: „Jak wychować dobrze dzieci?”. Zamurowało mnie. Ona zaczęła mówić:

„Ania, to dla Twojego dobra, bo widzę, że nie radzisz sobie z chłopcami. Patryk też mówił mi wielokrotnie, że chłopcy wchodzą Ci na głowę, no a Ty siedzisz w domu i powinnaś mieć na nich większy wpływ”.

Ja nie mogłam w to uwierzyć, co ona do mnie mówi. Apogeum był komentarz mojego męża: „Ania, Ty musisz się trochę od starszych uczyć. Jesteś kobietą, ja myślałem, że Ty masz taki instynkt wychowawczy, ale chyba jednak nie. Twoja mama jest daleko, nie ma Ci kto pomóc. Może skorzystaj z pomocy mojej mamy? Myślałem, że sprawdzisz się lepiej jako matka moich synów”

Hitem okazała się jeszcze wkładka do książki ze „złotymi poradami” mojej teściowej… Przecież to jakiś żart!

*Zdjęcia mają charakter poglądowy

Może Cię zainteresować