Julka i Marta wyszły na rolki. Wracały już do domu, kiedy potrącił je 28-letni sąsiad
Rok temu całą Polską wstrząsnęła historia dwóch dziewczynek, które wracały do domu. Przyjaźniły się i lubiły spędzać ze sobą czas. Nie zastanawiały się nawet chwili, gdy w kwietniowy dzień pojawiło się na niebie słońce. Zdecydowały, że założą rolki i aktywnie spędzą popołudnie.
Piętnastolatki wybrały się na rolki. Gdy już zdecydowały, że pora wracać, na ich drodze pojawił się 28-letni Radosław G. Mężczyzna odebrał Julii i Marcie życie…
Radosław G. jechał wąską drogą, na której znajdowały się dziewczynki. Pędził, nie zastanawiając się, że może komuś zrobić krzywdę. Nie potrafił racjonalnie oszacować tego, co się wokół niego dzieje. Był pod wpływem narkotyków.
28-latek był pod wpływem ecstasy, amfetaminy i metadonu, a także palił marihuanę. Wąską drogę potraktował jak tor wyścigowy…
Siła z jaką uderzył w Julię i Martę była tak duża, że ciało jednej z nich zostało znalezione kilkanaście metrów od miejsca, w którym doszło do wypadku. Marta nie miała szans na przeżycie, zginęła na miejscu. Jej przyjaciółka zmarła w czasie transportu do szpitala.
Policja szybko zatrzymała sprawcę tragedii. Proces w sprawie 28-latka rozpoczął się w listopadzie 2018 roku i teraz miał swój finał
2 kwietnia 2019 roku zapadł wyrok w sprawie tragicznej śmierci dwóch dziewczynek. Radosław G. został uznany za winnego spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym znajdując się pod wpływem środków odurzających.
Skazano go na 10 lat pozbawienia wolności i dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. Dodatkowo tytułem zadośćuczynienia ma zapłacić po 30 tysięcy złotych rodzicom dziewczynek. Bliscy Julii i Marty uważają, że kara nie jest odpowiednia do czynu. Pełnomocnik poszkodowanych rodzin, Bartosz Markowski, w rozmowie z Fakt24.pl powiedział:
Żadna kara więzienia czy kwota pieniężna nie przywróci rodzicom ich dzieci. Kara łagodna nie jest, ale w naszej ocenie mogłaby być surowsza. Zastanowimy się, czy będziemy się odwoływać od wyroku
