×

Wywiad z polskim pacjentem zero. Jak się czuje mężczyzna zarażony koronawirusem?

Wywiad z polskim pacjentem zero przeprowadził Super Express. Dziennikarz dotarł do Polaka, który przebywa w szpitalu w Zielonej Górze, ponieważ wykryto u niego koronawirusa.

Jego stan zdrowia jest stabilny

Stan polskiego pacjenta zero (określenie osoby od której zaczęła się epidemia w danej populacji) jest stabilny i łagodny. Mężczyzna wrócił niedawno z Niemiec.

Jacek Smykał, kierownik Klinicznego Oddziału Zakaźnego szpitala w Zielonej Górze w trakcie konferencji prasowej powiedział:

Przebieg zachorowania pacjenta jest łagodny. Pokasłuje, nie gorączkuje, czuje się dobrze. Gdy wynik kolejnych badań będzie negatywny, wypuścimy go do domu.

Kim jest polski pacjent zero?

Wywiad z polskim pacjentem zero

Ta początkowo tajemnicza persona to Mieczysław Opałka i jest 66-letnim mieszkańcem Cybinki pod Słubicami, który wrócił do Polski 1 marca autobusem. Kwarantanną objęto także jego żonę, która miała z nim kontakt.

Super Express postanowił przeprowadzić z nim wywiad i dowiedzieć się, kiedy pan Mieczysław zorientował się, że coś jest nie tak?

Przyjeżdżając do Polski, dokładnie w niedzielę rano, normalnie funkcjonowałem. Chodziłem, ale po południu zauważyłem, że mam temperaturę prawie 39 stopni. Miałem dokładnie 38,7. Ja dopiero to zauważyłem. Zakładałem, że coś się dzieje. Zaskoczyła mnie temperatura.

Był zaskoczony bowiem pierwszy przypadek koronawirusa w Niemczech pojawił się kilka dni po tym, jak rozpoczął się tam karnawał. Do końca wierzył, że jest to pomyłka i nie chciał myśleć, że może być zarażony. Wolał się jednak zgłosić niż ryzykować poważną utratę zdrowia bądź życia:

Nie wierzyłem, że mogę być chory na tego wirusa. Próbki były pobrane, ale czekanie na wyniki badań było bardzo wyczerpujące. Wreszcie otrzymałem informację, że mam koronawirusa.

Pan Mieczysław opowiedział także jak się mieszka w izolatce i jakie warunki ma w szpitalu:

Siedzę odizolowany, dostaję wiele leków. Mam wszystko, co potrzeba. Ciągle jednak dużo kaszlę i mam wydzielinę w płucach. Ale nie mam już gorączki. Czuję się nieco lepiej. Lekarze, gdy tu przychodzą wyglądają jak kosmici. W kombinezonach, z zakrytymi twarzami. Jednak nie czuję, by obawiali się kontaktu ze mną. Gdy tylko czegoś potrzebuję, dzwonię i ktoś przychodzi. Te stroje są jednorazowe. Po wyjściu z izolatki personel je ściąga i natychmiast idą do utylizacji.

Strach o rodzinę

Pan Mieczysław podkreśla, że nie martwił się tyle o siebie, co o własne córki. Obawiał się, że mógł je także zarazić. Na szczęście, gdy do nich zadzwonił, okazało się, że wszystko u nich w porządku:

Drżało mi serce. Bałem się, że mogę umrzeć. Bałem się o swoje córki w Niemczech. Gdy tylko mogłem zadzwoniłem do nich. Ulżyło mi, gdy dowiedziałem się, że z nimi wszystko w porządku. Nie mają żadnych objawów wirusa. One z kolei podtrzymują mnie na duchu.

Na szczęście rokowania są nad wyraz dobre i możliwe, że Pan Mieczysław na dniach wróci do domu.

Mieczysław Opałka

Źródła: www.se.pl, polskatimes.pl, www.se.pl, wpolityce.pl
Fotografie: Screen z wideo/ Super Express (miniatura wpisu),

Może Cię zainteresować