×

Justyna jest wychowawcą kolonijnym. Zdradza, czego dopuszczają się nastolatki, gdy są z dala od domu

Bycie wychowawcą albo nauczycielem to niesamowicie odpowiedzialne zadanie. Zwłaszcza, jeśli dziećmi zajmujemy się 24 godziny na dobę, tak jak robi to wychowawca kolonijny. Opiekunowie wakacyjnych wyjazdów dobrze wiedzą, jak trudna potrafi być praca z młodzieżą.

Wychowawca kolonijny to praca, a nie darmowe wakacje

Są różne sposoby, żeby zostać wychowawcą kolonijnym. Część z opiekunów na obozach zrobiła po prostu kilkudniowy kurs. Są też tacy wychowawcy, którzy na co dzień są nauczycielami, a w wakacje chcą dodatkowo dorobić. Do tej drugiej grupy zalicza się Justyna, która opowiedziała, jak wygląda praca wychowawcy kolonijnego portalowi Papilot.

Justyna ma 29 lat i już od kilku lat jeździ na kolonie, więc widziała naprawdę dużo. Podkreśla, że w pracy z młodzieżą najistotniejszy jest autorytet. Zw względu na wakacyjne rozluźnienie uczestnicy kolonii (zwłaszcza ci starsi), mieli czasem problem, żeby zrozumieć, że nie jest ich koleżanką. Zwłaszcza, że różnica wieku między nią i uczestnikami była niewielka.

Najgorsze są nastolatki

Zaznacza, że najgorszą grupą są dzieciaki w wieku od 13-16 lat. Nad młodszymi jeszcze da się jakoś zapanować, a nastolatki ciągle szukają nowych wrażeń, a co za tym idzie – kłopotów. Okazuje się, że większość jej podopiecznych, na koloniach zachowuje się, jakby zerwali się ze smyczy.

Z nastolatkami jest najtrudniej, ponieważ oni sami jeszcze nie wiedzą czego chcą. Nie są już dziećmi, ale dojrzałymi ludźmi też na pewno nie. Ciągle próbują udowodnić swoją dorosłość, ale wybierają najgorsze możliwe sposoby:

Zdarzają się papierosy, czasem coś mocniejszego, alkohol też się pojawia. Hormony buzują i młodzi pakują się w nie do końca odpowiednie sytuacje oraz relacje. „Sex, drugs & rock’n’roll” – można powiedzieć. Wychowawcy jednak do śmiechu nie jest. To ja mam zadbać o to, żeby pijany kolonista nie rozbił sobie głowy, albo któraś z dziewczyn nie wróciła do domu w ciąży

Wychowawca kolonijny musi mieć oczy dookoła głowy

Próby zapanowania na nastolatkami wymagają, by wychowawca kolonijny był wszędzie i wiedział wszystko. Musi sprawdzać każdy kąt, ponieważ jego podopieczni nie doniosą na swoich kolegów. Jeśli kilka osób piło alkohol, stanie za nimi cała grupa i nikt nie piśnie słówka. To samo dotyczy wymykania się w nocy z ośrodka albo kolonijnych par.

Właśnie takie pary szczególnie spędzają sen z powiek kolonijnych wychowawców. Justyna zaznacza, że kiedyś młodzi zakochani na wakacyjnych wyjazdach wysyłali sobie miłosne liściki i trzymali się za ręce. Teraz posuwają się o wiele dalej:

Moje obawy przed tym, żeby podopieczna nie zaszła w ciąże nie są wytworem bujnej wyobraźni. Trzeba zdawać sobie sprawę, że na terenie ośrodka i poza nim dochodzi do sytuacji, które nie powinny się wydarzyć pod naszym okiem. W ubiegłym roku przyłapałam jedną młodocianą parę. Inni wychowawcy potwierdzają, że wzajemna masturbacja, seks oralny i inne formy aktywności to ulubiona zabawa nastolatków

Justyna doskonale wie, że takie sytuacje miały miejsce, bo jej także zdarzyło się nakrywać nastolatków w jednoznacznych sytuacjach. Jedna z jej wychowanek wróciła w zeszłym roku z chorobą weneryczną, a w toaletach niejednokrotnie znajdowała zużyte prezerwatywy.

Puścić dziecko na kolonie?

Zapytana o to, czy wysyłać dziecko na takie wakacje, Justyna nie udziela jednoznacznej odpowiedzi. Zaznacza, że bardzo dużo zależy od tego jak będą zachowywać się rówieśnicy naszego dziecka. Często miała pod opieką grupy, które zachowywały się wspaniale, ale nigdy nie wiadomo. Z drugiej strony, jeśli nastolatek chce zrobić coś głupiego, to zrobi to, bez względu na miejsce. Na koloni jest przynajmniej szansa, że ktoś to zauważy i zgłosi rodzicom.

Wysyłacie swoje dzieci na takie wakacje?

Może Cię zainteresować