47-latka przez 20 minut błagała policję o pomoc. W końcu utonęła
Do wstrząsającego zdarzenia doszło 24 sierpnia około godziny 6.00 rano w Fort Smith w Arkansas, podczas gdy miejscowość dotknęła powódź. 47-letnia Debry Stevens rozwoziła wówczas gazety. Na jej nieszczęście w trakcie pracy wjechała na zalany parking. Przerażona całą sytuacją zadzwoniła na numer alarmowy, podczas gdy woda zaczęła stopniowo przedzierać się do jej samochodu. Niestety nie udało jej się porozumieć z dyspozytorką. Po 20 minutach błagania o pomoc utonęła. Nagranie z jej ostatniej rozmowy trafiło do sieci.
Rozmowa z dyspozytorką
Nie mogę się wydostać i boję się śmierci. Proszę pani, czy może mi pani pomóc? – mówiła na początku rozmowy z dyspozytorką Debra
Rozmowa Debry z dyspozytorką trwała blisko 20 minut. Przerażona 47-latka przez większą część czasu powtarzała, że za chwilę umrze, bo samochód bardzo szybko napełnia się wodą. Płakała i pytała, kiedy nadejdzie pomoc. Przez ten czas kobieta, która odebrała połączenie, nieudolnie starała się dowiedzieć, gdzie znajduje się będąca w opałach 47-latka. Problem w tym, że uwięziona kobieta nie była w stanie określić swojego położenia. Debry nie była w stanie również wydostać się z samochodu, ponieważ dookoła było pełno wody, a ona sama nie potrafiła pływać, o czym również informowała w rozmowie. Z każdą kolejną minutą Stevens była coraz bardziej spanikowana.
Nie wiem, dlaczego panikujesz, wszystko jest dobrze – uspokajała dyspozytorka
Ostatnie chwile życia 47-latki
W pewnym momencie woda zaczynała sięgać już 47-latce do klatki piersiowej. Kiedy ta informacja dotarła do dyspozytorki, ta kazała „się jej zamknąć”, żeby nie zużywała tlenu.
To cię nauczy, by następnym razem nie wjeżdżać w wodę. Nie wiem, jak mogłaś jej nie zauważyć. Woda nie wzięła się znikąd – dodała dyspozytorka
Ostatnimi słowami 47-latki były słowa „zaraz umrę” i tak też się stało. Służby zjawiły się na miejscu zaledwie 12 minut później, jednak nie od razu zlokalizowały zalany wodą pojazd – ten odnaleźli po 58 minutach poszukiwań.
Oburzenie opinii publicznej
Opinia publiczna jest oburzona zachowaniem dyspozytorki, która nie potrafiła pomóc tonącej 47-latce. W konsekwencji kobieta, która odebrała telefon, złożyła rezygnację. Rozmowa z Debry była jej ostatnią w pracy. Nie mniej jednak służby uważają, że kobieta nie zrobiła nic, co można by było uznać za przestępstwo. Jedyne co można było jej zarzucić to nieuprzejmość.