Wezwała policję do 5-latka. Co takiego zrobił chłopiec?
Niecodzienne zgłoszenie odebrali funkcjonariusze niemieckiej policji. Opiekunka wezwała policję do 5-latka. Chłopczyk wpadł w taki szał, że nikt z pracowników placówki nie był w stanie go uspokoić. Czy policji udało się okiełznać malca?
Wezwała policję do 5-latka
Nietypowo zakończył się zwyczajny dzień w pewnym przedszkolu w mieście Ansbach. Mały chłopiec zaczął terroryzować swoją grupę rówieśników. Całkowicie stracił panowanie nad sobą – był agresywny, rzucał przeróżnymi przedmiotami i nie wykonywał zaleceń opiekunki. Stwarzał realne zagrożenie dla innych dzieci.
Przedszkolanka wymyślała przeróżne sposoby, aby ukoić nerwy malca. Powiadomiła także rodziców o jego agresywnym zachowaniu. Niestety była też zmuszona do ostateczności. Wezwała policję do 5-latka.
Policjanci wyznają, że było to niecodzienne zgłoszenie. Kiedy zjawili się na miejscu, 5-latek był już spokojniejszy. Prawdopodobnie był już zmęczony swoimi wybrykami. Nie wiadomo, co przyczyniło się do agresywnego zachowania malca. Możliwe, że jak każde dziecko, chłopiec miał po prostu gorszy dzień. Z pewnością zarówno malec, jak i przedszkolanka zachowają to wspomnienie na długo.
4-latek strzelał do policjantów
Inne agresywne zachowanie dziecka opublikowała policja z amerykańskiego Utah. Ujawnili nagranie z zatrzymania 27-letniego mężczyzny. Groził on bronią pracownikom restauracji McDonald’s z powodu pomyłki w zamówieniu. Na nagraniu widać scenę, jak wyciągają podejrzanego z auta. W tym momencie z tylnego siedzenia ktoś oddał strzały. Ku ogromnemu zaskoczeniu funkcjonariuszy okazało się, że jest to mały chłopczyk. To 4-latek strzelał do policjantów! W ostatnim momencie funkcjonariuszowi udało się wyrwać malcowi pistolet. Nikt nie został ranny.
Po interwencji okazało się, że chłopczyk chciał „uratować ” swojego tatę. Ojciec dziecka został oskarżony o znęcanie się nad dziećmi, napaść i stawianie oporu podczas aresztowania. Podczas przesłuchania wyznał, że to nie był pierwszy raz kiedy 4-latek trzymał broń.
