×

Urodziła w windzie! Zaczęło się kilka sekund po tym, jak wsiadła do niej z mężem

Każda kobieta martwi się porodem i chce, żeby wszystko odbyło się w jak najlepszych, najbardziej komfortowych warunkach. Ale nie wszystko można przewidzieć… Ta matka urodziła w windzie. Nie zdążyła dojechać do szpitala.

Urodziła w windzie

Brazylijka Déborah Bittar z miejscowości Anápolis poczuła, że zaczyna rodzić. Kobieta natychmiast wyruszyła do szpitala. Towarzyszył jej mąż. Okazało się jednak, że mała Julia bardzo spieszy się na ten świat. Dziewczynka nie zamierzała czekać, aż rodzice dotrą do szpitala. Déborah i Danilo zdążyli dojść tylko do windy. Już po kilku sekundach stało się jasne, że córka pary właśnie tam przyjdzie na świat.

Mała Julia urodziła się 19 września, pod czujnym okiem kamer umieszczonych w windzie. Déborah nie musiała się jednak zbytnio denerwować nietypowymi warunkami – mąż kobiety jest ginekologiem. Doskonale wiedział, jak się zachować.

„Atmosfera w windzie była spokojna”

Jak to się mówi – szewc bez butów chodzi. To dość znamienne, że córka ginekologa, pracującego w jednym z pobliskich szpitali, przyszła na świat w windzie. Z drugiej strony, mąż, który nie jest ginekologiem, mógłby sobie nie poradzić w tak niecodziennej sytuacji.

Dr Danilo Almeida niedawno pochwalił się narodzinami córki w mediach społecznościowych.

Nie jestem zwolennikiem porodów bez wspomagania i uważam, że bezpieczeństwo jest priorytetem, ale są sytuacje, których zupełnie nie da się przewidzieć. O ile planowaliśmy inny scenariusz jej przyjścia na świat, o tyle atmosfera w tej windzie była bardzo spokojna i wyciszona, w końcu byliśmy świadkami narodzin naszej córki!

– napisał, komentując zamieszczony w sieci film.

Na nagraniu widzimy, że zmęczona, ale szczęśliwa mama, opuściła windę z córeczką na rękach. Lekarz, a zarazem świeżo upieczony tatuś przyznał, że ten poród był dla niego dużym zaskoczeniem.

Jedno trzeba przyznać – mała Julia i tak była dość łaskawa dla rodziców. Czasem dzieci przychodzą na świat w miejscach, które z pewnością nie są przeznaczone do porodu. Zdarzały się już m.in. porody w taksówkach, w samolocie, a nawet… na drzewie. Taki poród odbył się w 2000 roku, gdy Rosita Mabuiango z Mozambiku wdrapała się na drzewo, by chronić się przed powodzią.

Fotografie: Instagram (miniatura wpisu), www.instagram.com

Może Cię zainteresować