×

Ukochana zmarłego piłkarza o okolicznościach jego śmierci. Padł na oczach synka

Ukochana zmarłego piłkarza zabrała głos. Kobieta postanowiła opowiedzieć w mediach, jak wyglądały ostatnie chwile życia ojca jej dziecka. Wyjaśniła, że wbrew krążącym plotkom, 29-letni zawodnik z Tarnobrzega nigdy nie chorował na COVID-19.

Piłkarz Koniczynki Ocice zmarł nagle tuż po meczu

Zaledwie kilka godzin po dramatycznych wydarzeniach na Euro 2020 z udziałem Christiana Eriksena, w Polsce doszło do podobnej wstrząsającej sytuacji. Niestety z tragicznym finałem. 29-letni piłkarz Koniczynki Ocice zmarł na oczach swojej dziewczyny i ich dziecka.

Mężczyzna był zdrowy i nic nie wskazywało na to, aby mogło dojść do tragedii. Dla Sylwestra Cebuli sport stanowił całe życie. Był bardzo aktywny fizycznie. Na co dzień trenował piłkę nożną i reprezentował lokalną drużynę Koniczynka Ocice. Swój ostatni mecz zagrał w sobotę, 12 czerwca. Wyraźnie było widać, że to nie jest jego dzień. Forma zawodnika pozostawiała wiele do życzenia. Trener zamierzał go zmienić na kogoś innego, ale Sylwester się nie zgadzał.

Po zakończeniu rozgrywek, około godz. 20:00 Cebula wrócił do domu. Partnerka sportowca, Angelika Plebanek udzieliła wywiadu dla Faktu, w którym wyznała, jak wyglądały ostatnie chwile życia jej ukochanego.

Od razu w drzwiach powiedział „Źle się czuję”. Wszedł do pokoju i po chwili usłyszałam trzask. Zobaczyłam go leżącego na podłodze obok łóżka, a nasz 15-miesięczny synek Nikodem tulił się do niego. Tatuś jednak nie reagował. Wezwałam pogotowie, próbowałam go reanimować.

Niestety próby ratowania piłkarza zakończyły się niepowodzeniem. Prokuratura zarządziła sekcję zwłok, która pozwoli ustalić dokładne okoliczności śmierci 29-latka. W sieci bardzo szybko zaczęły krążyć plotki, mówiące o tym że śmierć Sylwestra Cebuli wynika z zakażenia koronawirusem lub przyjęcia szczepionki. Pani Angelika rozwiewa jednak wątpliwości.

Nie mam już sił prostować tych bzdur. Sylwek nie chorował na COVID i na razie się nie szczepił. Nie wiemy jeszcze, co było dokładną przyczyną. Możliwe, że zator płucny. Teraz jak to wszystko analizuję, kilka dni temu pisał do mnie z trasy, że bolą go żebra. Kiedyś miał je złamane. Może faktycznie wtedy bolało go serce.

Ukochana zmarłego piłkarza jest załamana

Dziewczyna zmarłego wciąż nie może pogodzić się z myślą, że została sama. Mieli wiele niezwykłych planów, które zamierzali razem zrealizować.

Mieliśmy tyle planów, tyle marzeń. Nasz synek dopiero nauczył się mówić i chodzić. Miesiąc temu były chrzciny. Teraz wciąż bierze telefon do rączki i mówi „Tato, halo!”, bo myśli, że tatuś – jak zawsze kiedy był poza domem – zadzwoni i pokaże się na kamerce. To był dobry sportowiec, wspaniały człowiek, cudowny ojciec. „Zobaczysz, będziesz też piłkarzem” powtarzał do naszego Nikosia.

Partnerka zmarłego piłkarza jest załamana. Kobieta ma z nim dziecko, ale nie wzięli ślubu. Nie zdążyli…

Byliśmy ze sobą cztery lata. Sylwek powtarzał, że wszystko w swoim czasie. Myślałam że zestarzeję się z tym człowiekiem, że spędzimy resztę życia, wychowamy razem dziecko. Odwiedzam miejsca, w których się pierwszy raz umówiliśmy, gdzie się pocałowaliśmy. One wszystkie zostały, ale mojego kochanego Sylwka już nie ma… Tylko dla naszego synka dam radę dalej żyć…

Fotografie: Facebook (miniatura wpisu), Facebook

Może Cię zainteresować