×

Tylko jego boi się PiS. Łączewski poznał treść ostatniej rozmowy Kaczyńskich

Tylko jego boi się PiS. Były sędzia, Wojciech Łączewski udzielił w mediach wywiadu, w którym wyjaśnił dlaczego prokuratura oskarżyła go o przestępstwo. Mężczyzna twierdzi, że jest prześladowany ze względu na wiedzę, którą posiada.

Afera z „Newsweekiem”

Od około tygodnia wszyscy politycy PiS znaleźli się na świeczniku. W związku z burzą, która rozpętała się po ogłoszeniu przez Trybunał Konstytucyjny wyroku zakazującego aborcji w sytuacji, gdy płód jest ciężko i nieodwracalnie uszkodzony, media bliżej przyglądają się poszczególnym członkom obozu rządzącego. Przed paroma dniami głośno było o radnym PiS, który obnażał się podczas posiedzenia.

Tym razem, sprawa dotyczy jednak znacznie wyższego szczebla i może być w nią zamieszany sam Jarosław Kaczyński. Chodzi o akt oskarżenia Prokuratury Regionalnej w Krakowie wobec Wojciecha Łączewskiego. Mężczyznę oskarżono o fałszywe zawiadomienie organów ścigania o przestępstwie oraz o złożenie nieprawdziwych zeznań.

Zgodnie z informacjami udzielonymi przez prokuraturę, Łączewski miał prowadzić korespondencję z osobą podającą się za redaktora naczelnego Newsweeka Tomasza Lisa. Materiał dowodowy w postaci screenów rozmowy ma dowodzić, że były sędzia namawiał rozmówcę do opracowania specjalnej strategii przeciwko rządowi PiS. Zdaniem Łączewskiego było zupełnie inaczej.

Łączewski kłamie?

Łączewski zaprzecza, aby to on pisał wiadomości, których zdjęcia trafiły do prokuratury. Twierdzi, że całe zdarzenie było jedynie prowokacją ze strony osób podających się za dziennikarza.

Okazuje się, że w 2016 roku Wojciech Łączewski zawiadomił prokuraturę o podejrzeniu, że ktoś podszywa się pod niego i fałszuje dialogi. Prokuratura umorzyła wówczas postępowanie, jednak wyodrębniła materiał, który posłużył do kolejnej sprawy. Była ona tym razem skierowana przeciwko Łączewskiemu. Zgodnie z ustaleniami prokuratury pomiędzy gazetą, a Łączewskim zostało zaaranżowane spotkanie, do którego doszło za pośrednictwem Twittera. Stawił się na nim zgodnie z ustaleniami Tomasz Lis.

Łączewski jest oskarżony o złożenie fałszywych zeznań w zakresie wytłumaczenia swojej obecności w miejscu, w którym oczekiwali na niego dziennikarze. Były sędzia miał tłumaczyć, że przyszedł tam, aby odebrać książkę dla swojego znajomego. Grozi mu kara pozbawienia wolności do lat 8.

Tylko jego boi się PiS

15 listopada 2019 roku Wojciech Łączewski złożył rezygnację z urzędu sędziego. Chciał w ten sposób wykazać sprzeciw wobec „niszczenia wymiaru sprawiedliwości w imię partyjnego interesu”. Łączewski udzielił wywiadu Gazecie Wyborczej, w którym wyjaśnił, jaki jego zdaniem jest powód działania prokuratury. Były sędzia twierdzi, że ma wiedzę, która zagraża obozowi rządzącemu w kontekście katastrofy smoleńskiej.

Pan minister Ziobro, któremu podlega prokuratura, usiłuje zrobić ze mnie bandytę. Dlaczego? Posiadam ogromną wiedzę o tym, co wyczyniało CBA za czasów Mariusza Kamińskiego, znam też zapis ostatniej rozmowy braci Kaczyńskich.

Wojciech Łączewski był orzecznikiem w sprawie dotyczącej lotu do Smoleńska 10 kwietnia 2010 roku.

Charakter informacji, które wtedy poznałem, może budzić, w mojej ocenie, ogromne przerażenie. Doskonale zdają sobie sprawę, jakie materiały znajdują się w tych aktach.

Co takiego może znajdować się w aktach, czego mogłoby się bać Prawo i Sprawiedliwość?

Fotografie: Imgur (miniatura wpisu), Twitter

Może Cię zainteresować