×

Szokujące procedury pogrzebowe ofiar koronawirusa. „Chodzi o bezpieczeństwo”

Szokujące procedury pogrzebowe są stosowane wobec zmarłych z powodu Covid-19. Daleko im do tradycyjnych, jednak epidemiolodzy nie widzą innej możliwości.

Zatrważające dane

25 marca liczba zgonów z powodu Covid-19 przekroczyła 500 dziennie. W ciągu minionych dwóch dni dane dotyczące zmarłych pacjentów jeszcze bardziej szokują. Wczoraj zmarły 653 osoby, a dziś 621.

Branża pogrzebowa ma pełne ręce roboty, a jeszcze musi przestrzegać rygorystycznych zasad bezpieczeństwa epidemicznego, zawartych w rozporządzeniu ministra zdrowia z 3 kwietnia 2020 roku, które czasem budzą oburzenie bliskich zmarłego.

Rzeczywiście, stosowane obecnie procedury nie mają wiele wspólnego z tradycją, do której Polacy są bardzo przywiązani.

Jak ujawnia z rozmowie z Faktem prezes Polskiej Izby Branży Pogrzebowej, Robert Czyżak, pacjent zmarły z powodu zakażenia koronawirusem, jest wkładany do worka ze wszystkimi rurkami używanymi do intubacji i wenflonami.

Te substancje niszczą piece, szkodzą urządzeniom kremacyjnym

– wyznaje Czyżak.

Plastik, z którego wykonane są stosowane w szpitalach rurki, paląc się wraz ze zmarłym, niszczą filtry w piecach krematoryjnych. Dodatkowo ciało zmarłego musi być zdezynfekowane płynem odkażającym, a niedozwolone jest tradycyjne mycie zwłok. Pracownicy zakładów pogrzebowych mają także unikać ubierania zwłok do pochówku oraz okazywania zwłok.

Szokujące procedury pogrzebowe

Ciało musi zostać umieszczone w „ochronnym, szczelnym worku wraz z ubraniem lub okryciem szpitalnym, a w przypadku przekazania zwłok do spopielenia umieścić pierwszy worek ze zwłokami w drugim worku”. Powierzchnia każdego z worków musi zostać dodatkowo zdezynfekowana. Jeśli rodzina zmarłego podjęła decyzję o kremacji, ciało umieszczane jest w kapsule transportowej, wykonanej z materiału umożliwiającego jej mycie i dezynfekcję, natomiast w przypadku tradycyjnego pochówku na dnie trumny należy umieścić warstwę substancji płynochłonnej o grubości 5 cm.

Jak napisano w rozporządzeniu:

Niezwłocznie po złożeniu zwłok w trumnie lub kapsule transportowej trumnę lub kapsułę transportową zamknąć szczelnie i spryskać płynem odkażającym o spektrum działania wirusobójczym; transport zwłok, jeżeli jest to możliwe, prowadzić jednym zespołem przewozowym.

Ponieważ wewnętrzne procedury szpitalne bardzo często nakazują pozostawienie w ciele zmarłego wenflonów czy rurki intubacyjnej, przed pochówkiem, odcina się tylko wystającą część, by nie naruszała godności zmarłego.

Wiele rodzin, zwłaszcza przywiązanych do tradycyjnego czuwania przy obmytym i ubranym ciele zmarłego, często w otwartej trumnie, ma spory problem z obowiązującymi obecnie procedurami pogrzebowymi. Jednak, jak przekonuje wirusolog prof. Włodzimierz Gut, nie ma obecnie innego wyjścia:

To jest kontakt z wirusem, z materiałami skażonymi. Tu chodzi o bezpieczeństwo pracowników, o to, żeby wirus się wśród nich nie szerzył. Ja wiem, że każdy marzy o tym, żeby pięknie ciało umyć, ubrać. Ale zasady pochówków przy chorobach zakaźnych są takie, jakie być powinny. Nie ma innego wyboru. Gdyby w Afryce tych procedur nie wprowadzono, to ebola szerzyłaby się jak dzika, bo roznosiła się właśnie m.in. przez pogrzeby. Oni się bardzo burzyli, jak się im zakazywało tych tradycyjnych pochówków, ale nie było wyjścia. To jest ogromne niebezpieczeństwo. Jak zaczniemy naruszać tego typu reguły, to dopiero sprowadzimy sobie nieszczęście na głowy.

*Zdjęcia mają charakter poglądowy
Źródła: www.fakt.pl, tvn24.pl, www.gov.pl
Fotografie: Twitter (miniatura wpisu), Twitter, Pixabay

Może Cię zainteresować