Sześć osób w sześciometrowej klitce. Tak najemca lokalu zarabia na Ukraińcach
Sześć osób w sześciometrowej klitce, każda płaci 500 złotych miesięcznie za miejsce. Tak Polacy zarabiają na pracownikach z Ukrainy.
Skandaliczne warunki
Obywatele z Ukrainy, którzy przyjeżdżają do Polski do pracy, rzadko mieszkają w miastach. Nie stać ich na to, poza tym przyjechali po to, by ciułać każdy zarobiony grosz. Korzystają na tym Polacy, którzy wynajmują Ukraińcom kwatery urągające wszelkim zasadom godnego życia.
W ten sposób zarabiają na przykład właściciele domu w Kajetanach pod Warszawą. Udostępniają pracownikom z Ukrainy miejsce do spania w cenie 500 złotych miesięcznie. Mieści się ono w sześcioosobowym pokoju, mierzącym… sześć metrów.
Kwatery mieszczą się za wysokim blaszanym ogrodzeniem. Jest to w sumie pięć klitek, na których właściciele są w stanie zmieścić kilkudziesięciu lokatorów.
Sześć osób w sześciometrowej klitce
W pokojach, o wymiarach 3 na 2 metry, i 3 na 4 metry mieszczą się dwa piętrowe łóżka i dwa legowiska na podłodze. W sumie dla sześciu osób. Każda z nich płaci 500 złotych miesięcznie, czyli, jak łatwo policzyć, zysk właścicieli wynosi 3 tys. złotych z jednej sześciometrowej klitki.
Okna w pomieszczeniach są zaklejone taśmą, nie ma ogrzewania, na ścianach rośnie pleśń, a właściciel udostępnia ciepłą wodę w kranie raz w tygodniu. Nie ma możliwości zrobienia prania, bo zużycie wody za dużo kosztuje. Najemcy byli ponadto zachęcani przez właściciela kwater do wyrzucania śmieci do śmietników sąsiadów.
Jak wspomina jedna z mieszkanek w rozmowie z portalem Money.pl:
Korzystałam z ubikacji. Pan B. zapukał, wszedł, zapytał, co robię. Następnie postawił wiadro z wodą, w której wcześniej się myłam i polecił, aby tym spłukać toaletę po sobie. Stwierdził, że nie ma co marnować wody w spłuczce.
Jak ustalili dziennikarze portalu, właściciel kwater prowadzi w tym samym budynku poradnię zielarską. Odbywają się w niej konsultacje dotyczące leczenia depresji za pomocą ziół oraz jak radzić sobie z wypaleniem zawodowym lub utratą empatii i wrażliwości wobec innych.
Mężczyzna idzie jednak w zaparte, że nie wynajmuje żadnych kwater. Być może chodzi o kwestie podatkowe… Sprawie obiecał się przyjrzeć wójt gminy Nadarzyn, Dariusz Zwoliński.
Kobieta, która dostała pouczenie, jak oszczędzać wodę, oraz jej mąż znaleźli kwaterę z lepszymi warunkami. Na ich miejsce w budynku w Kajetanach natychmiast pojawili się nowi najemcy…