×

Kim był polski Casanova? Oszusta z Tindera” mógłby się od niego uczyć!

Produkcja Netflixa pt. „Oszust z Tindera” skradła serca widzów na całym świecie, również w Polsce. Czy wśród Polaków możemy doszukać się podobnej postaci jak bohater wspomnianego filmu Simon Leviev? Okazuje się, że tak. Mowa o Jerzym Kalibabce znanym jako „Tulipan”. Patrząc na skalę, śmiało możemy zaryzykować stwierdzenie, że „Oszust z Tindera” mógłby się od niego uczyć. Kim był Polski Casanova?

Kim był polski Casanova?

Urodzony 29 marca 1956 roku w Kamieniu Pomorskim Jerzy Kalibabka, znany jako „Tulipan”, był najsłynniejszym oszustem matrymonialnym w dziejach Polski, który jeszcze za życia stał się legendą. Oszust, który otwarcie mówił, że uwiódł kilka tysięcy kobiet.

Kobiet uwiodłem kilka tysięcy. Po 2 tys. przestałem je liczyć. W takiej Szczawnicy zaliczyłem wszystkie kelnerki we wszystkich domach wczasowych (…) U jednej jadłem śniadanie, u drugiej obiad, u trzeciej kolację. Następnego dnia szedłem do czwartej, piątej i szóstej, potem zmieniałem kolejność i tak w kółko

– chwalił się w wywiadach Kalibabka.

Stacja TVP w latach 80. nakręciła serial inspirowany podbojami „Tulipana”, który bił rekordy popularności. Media wykreowały go na sympatycznego uwodziciela. „Miłosne podboje” musiały odbić się ciążami u kobiet, z którymi sypiał.

„Potrafił sprawnie i sprytnie wykreować mit wokół własnej osoby”

W zupełnie innym świetle stawiają Jerzego Kalibabkę historycy. Z relacji dowiadujemy się, że „Tulipan” był w swoich podbojach zdecydowanie bardziej stanowczy i brutalny niż „Oszust z Tindera” – niektóre ze swoich ofiar okradał i bił.

Potrafił sprawnie wykreować mit wokół własnej osoby. Twierdził, że działał tylko z miłości, uszczęśliwiał swoje wybranki, że był takim miłosnym Robin Hoodem. Ale to był zwykły bandyta, złodziej i gwałciciel, 100 proc. oszust

– mówił o „Tulipianie” w TOK FM Patryk Pleskot, główny specjalista w Instytucie Pamięci Narodowej i autor książki „Przekręt. Najwięksi kanciarze PRL-u i III RP”.

Kim był polski Casanova? Polował na bogaczki, które nazywał „kocmołuchami”

Głównym obiektem zainteresowań Kalibabki były bogaczki określane przez niego „kocmołuchami”. To na nie miał polować przez prawie 5 lat. Jak to robił? Przedstawiał się im jako złotnik. One natomiast chętnie pokazywały mu swoją biżuterię. Później szło już z górki. Rozkochiwał je w sobie po czym porzucał i okradał. Okradał także właścicieli domów i kwater w całej Polsce, w których zatrzymywał się na noc. Co ciekawe, nie działał sam. Miał służące… nastolatki. Młode dziewczyny, które dbały o garderobę „Tulipana” i pomagały mu w kradzieżach, musiały być mu bezwzględnie posłuszne. W przeciwnym razie Kalibabka karał je biciem.

Ponad 100 przestępstw w akcie oskarżenia, więzienie i miłosne listy od wielbicielek

Kolejne ofiary „Tulipana” zgłaszały się na ówczesną milicję. Problem w jego ujęciu polegał na tym, że używał on fałszywych dowodów osobistych. Za Kalibabką wystawiono list gończy. Co więcej, chcąc uniknąć zatrzymania, uwodziciel nie zjawił się nawet na pogrzebie własnej matki.

Jerzy Kalibabka został w końcu zatrzymany przez przypadek 15 kwietnia 1982 roku w jednej z restauracji w Szczawnicy, gdzie przebywał z 17-letnią Małgorzatą Z. Na miejscu rozpoznał go milicjant w cywilu. W akcie oskarżenia pojawiły się zarzuty popełnienia 103 przestępstw na terenie całej Polski, wśród nich: kradzieże, włamania, rozboje, oszustwa, wyłudzenia, uwodzenie nieletnich, pobicia czy gwałty. „Tulipan” przyznał się do wszystkich przestępstw z wyjątkiem gwałtów.

8 marca 1984 r. Jerzy Kalibabka na sali sądowej usłyszał wyrok: 15 lat pozbawienia wolności i prawie 1 mln zł grzywny. „Tulipan” rozpłakał się. Trafił do więzienia w Barczewie.

Całe moje życie, od czasu opuszczenia domu rodzinnego aż do aresztowania, było jedną, wielką euforią miłosną. Chciałem mieć wszystkie kobiety świata. Urodziłem się, aby kochać

– mówił dziennikarzowi „Przeglądu Tygodniowego” Kalibabka.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez @kiosk.tychy_czytamy_prase

Wielbicielki „Tulipana” nie zapomniały o nim. Nawet wtedy, gdy ten przebywał w więzieniu, pisały do niego miłosne listy.

Kochany Jurku. (…) Jestem dziewczyną w Twoim typie. Mam 15 lat, ładne blond włosy, niebieskie oczy, piękną figurę, a najważniejsze: jestem cnotliwa. (…) Nie wiem dlaczego, ale bardzo Cię kocham za to, że jesteś. (…) Wiem, dlaczego kradłeś. Kradłeś jednym, by uszczęśliwiać inne. (…) Rozumiem Cię. Tylko ja potrafię Cię zrozumieć i rozgrzeszyć. (…) Będę pisała i kwitła tylko dla Ciebie. Mój kochany książę!

– pisało w jednym z listów.

„Tulipan” znów na wolności

Kalibabka wyszedł na wolność po 9 latach i 8 miesiącach na skutek amnestii. Kiedy znów zaczął skupiać wokół siebie młode kobiety, ponownie wzbudził zainteresowanie stróżów prawa. „Tulipan” ukrywał się w Gorzowie Wielkopolskim. Tam poznał 30 lat młodszą Karinę W., którą poślubił i z którą doczekał się piątki dzieci.

Była modelką, a ja w tym czasie żyłem w związku z dwiema kobietami. Obie kochanki były w ciąży. Wiedziałem, że musze ją zdobyć, i to za wszelką cenę. I zdobyłem, ale musiałem sprzedać pralnię chemiczną i kupić całą agencję modelek

– mówił Kalibabka w rozmowie z „Super Expressem”.

Piątka dzieci to jednak „kropla w morzu” wcześniejszych potomków uwodziciela. Jak donoszą źródła, polski Casanova podobno był ojcem 28 dzieci, z czego dwoje startowało w programie „Top Model”. Co więcej, przed kamerami unikali rozmów o sławnym ojcu.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Jacek Kalibabka ? (@jacek.kalibabka)

Śmierć polskiego Casanovy

Jerzy Kalibabka zmarł 13 marca 2019 roku – przewrócił się pod domem. Jak wykazała późniejsza sekcja zwłok, śmierć nastąpiła z przyczyn naturalnych.

Źródła: plejada.pl

Może Cię zainteresować