W Sylwestra obowiązują 2 zakazy.”Policjanci będą decydować o wysokości mandatów”
Rzecznik rządu Piotr Müller zapowiedział w środę „Sylwestra z mandatami”. Nie, nie jest to nowoczesna nazwa gorącej imprezy, a obietnica, że policjanci będą egzekwować obowiązujące zakazy.
Niekonstytucyjna godzina policyjna
Najpierw zapowiedź godziny policyjnej w sylwestra, potem wycofanie się z decyzji.
Apelujemy jedynie o nieprzemieszczanie się i nieodpalanie fajerwerków
– powiedział na konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki.
Wcześniej rządzący ustalili, że godzina policyjna będzie obowiązywać 31 grudnia (czwartek) od godz. 19 do 1 stycznia (piątek) do godz. 6 rano.
Eksperci podnieśli alarm – zwracano uwagę, że ogłoszenie godziny policyjnej jest niekonstytucyjne. Można byłoby to zrobić wyłącznie po wprowadzeniu stanu wyjątkowego, a więc za zgodą prezydenta.
Dlatego z szumnych zapowiedzi pozostał jedynie apel o nieprzemieszczanie się w sylwestrową noc, zabawę w gronie kameralnym i rezygnację z fajerwerków.
Sylwester z mandatami
Wiadomo, jak zazwyczaj kończą się apele rządzących. Z pewnością tak samo mogłoby to wyglądać w noc sylwestrową, która jest wyjątkową nocą w roku. Poza tym wszyscy są już zmęczeni izolacją od świata zewnętrznego.
Jednak rzecznik rządu zapewnił, że nie ma mowy o rezygnacji z dyscypliny.
Policja będzie egzekwowała kwestie obowiązujących zakazów. Jedna to kwestia zakazów, które obowiązują już dłuższy czas, czyli m.in. zgromadzeń publicznych – limit do 5 osób. Druga kwestia to zakaz przemieszczania się od godz. 19 (31 grudnia) do godz. 6 (1 stycznia)
– wyjaśnił Piotr Müller.
Dopytywany o kwestię mandatów dodał, że „jakiś mandat jest możliwy do otrzymania zgodnie z obowiązującymi przepisami”. Zaznaczył również, że to od policjanta będzie zależeć, czy przyzna mandat i jakiej wysokości będzie kara. Rzecznik podkreślił, że obowiązuje zasada proporcjonalności. Przypomniał również, że zakaz zgromadzeń ma służyć ograniczeniu rozprzestrzeniania się pandemii.
Wszystkie przepisy, ograniczenia nie są wprowadzane po to, aby obowiązywały same dla siebie, ale po to żeby ograniczać epidemię. Rozwijająca się epidemia może doprowadzić do sytuacji, w której nie będzie umierało kilkaset osób dziennie, a kilka tysięcy osób. Musimy sobie zdawać z tego sprawę
– przestrzegł Piotr Müller, cytowany przez serwis Radia ZET.
Przypomnijmy: ograniczenie w przemieszczaniu się poza określonymi celami jest obowiązującym przepisem prawa.