×

Sprzeczka kierowców wymknęła się spod kontroli. W ruch poszedł kij bejsbolowy

Sprzeczka kierowców omal nie zakończyła się tragedią. Jeden z nich wysiadł ze swojego samochodu z… kijem bejsbolowym.

Sprzeczka kierowców

Jak donosi Gazeta Krakowska, do zdarzenia doszło 7 czerwca na drodze krajowej nr 28 w Radoczy (woj. małopolskie). Zaatakowany kierowca postanowił opublikować nagranie w sieci. Widać na nim, jak prowadzący samochód KIA wyprzedza na podwójnej ciągłej i zajeżdża mu drogę. Następnie wychodzi ze swojego pojazdu i rusza na niego z… kijem bejsbolowym.

Kierowca zdołał jednak uciec przed agresorem, zanim doszło do konfrontacji:

Pierwszy raz zobaczyłem go w lusterku wstecznym, gdzie w oddali tak pędził że wyrzuciło go z zakrętu, aż na lewy pas i widać że bardzo mu się spieszyło. Kiedy mnie wyprzedzał spotkaliśmy się wzrokiem i pokazałem gest pukania się w czoło z komentarzem, że troszkę go pogięło wyprzedzać w takim miejscu i chyba o to chciał mnie spytać.

– opisuje okoliczności zdarzenia drugi z mężczyzn.

Nie wiadomo, co tak zdenerwowało mężczyznę z samochodu KIA i czy został ukarany przez policję. Tak może się stać, gdy filmik trafi w ręce funkcjonariuszy.

Zobaczcie nagranie z tego momentu:

Akcja „Stop Cham”

W poniedziałek (19 lipca) inna kamerka nagrała pogoń za pijanym kierowcą w Wadowicach:

W ramach akcji „Stop Agresji Drogowej” policja na swoje skrzynki e-mailowe otrzymuje coraz więcej takich filmów. W ub. roku było to 14013 zgłoszeń. Za swoje wybryki zapłaciło już w ten sposób ok. 19 tys. nagranych „na gorącym uczynku” (z jednego filmiku może wyniknąć nawet kilka mandatów i wniosków o ukaranie do sądu).

Jeśli chcielibyście zgłosić piratów drogowych, to możecie to zrobić z pomocą akcji „Stop Agresji Drogowej”. Na każdej stronie internetowej wojewódzkiej komendy policji znajdziecie adres e-mail na który możecie wysłać swoje zgłoszenie. Ważne, aby opisać całe zdarzenie włącznie z godziną i datą, gdzie miało miejsce oraz dodać filmiki lub zdjęcia. Warto także dołączyć dane kontaktowe, albowiem możecie zostać wezwani w charakterze świadka.

Lepiej dać znać policji, niż umieszczać filmik w internecie. Jeśli można zidentyfikować pojazd lub jego kierowcę, to pokazanie wideo w sieci byłoby niezgodne z prawem, a konsekwencje mógłby ponieść sam właściciel rejestratora, który zdecydował się na upublicznienie nagrania.

– przypominają policjanci.

Źródła: gazetakrakowska.pl, www.wadowice24.pl, www.o2.pl
Fotografie: YouTube (miniatura wpisu), YouTube

Może Cię zainteresować