×

„Spowiedź ratownika”. Sumliński ujawnia prawdę o epidemii oraz testach PCR

„Spowiedź ratownika” to materiał, na który czekała cała Polska. Wybitny dziennikarz śledczy, Wojciech Sumliński postanowił dotrzeć do prawdy na temat pandemii. Mężczyzna przeprowadził rozmowę z ratownikiem, który na co dzień pracuje z tzw. pacjentami covidowymi. Czy to możliwe, by rzeczywistość była zupełnie inna niż pokazują to media?

Przełom w temacie koronawirusa

Od ponad roku znaczna część społeczeństwa żyje w przekonaniu, że grozi nam śmiertelne niebezpieczeństwo w postaci chińskiego wirusa. Każdego dnia jesteśmy bombardowani przerażającymi doniesieniami o nowych zakażeniach oraz o konieczności przyjęcia eksperymentalnej szczepionki, która mogłaby nas ochronić przed straszliwą chorobą.

Osoby, które mają dość odwagi, aby kwestionować rzeczywistość i zadawać niewygodne pytania są szybko uciszane bądź wyśmiewane. Powstały nawet złośliwe określenia takie jak antycovidowiec czy koronasceptyk, którymi atakuje się ludzi dostrzegających sprzeczności w walce z epidemią. Bardzo rzadko jednak w dyskusji pojawiają się merytoryczne argumenty.

Dziennikarz i publicysta, Wojciech Sumliński postanowił to zmienić. Mężczyzna zdecydował, że stworzy materiał, który otworzy Polakom oczy na to, co tak naprawdę dzieje się wokół nas. W trwającym 33-minuty dokumencie pt. „Spowiedź ratownika” przedstawił stanowisko ratownika medycznego na temat koronawirusa. Informacje, które pojawiają się w nagraniu są szokujące. Momentami słowa bohatera tak zadziwiają, że aż nie wiadomo, czy to rzeczywiście może być prawda. Czy jesteśmy tak bardzo oszukiwani? Komu zależy na kontynuowaniu epidemii? Czy staliśmy się pionkami w światowej rozgrywce?

„Spowiedź ratownika”

Już na wstępie ratownik (który chciał pozostać anonimowy) wyjaśnia, że nie zaprzecza, że na całym świecie społeczeństwa mają do czynienia z całkowicie nową sytuacją, jaką jest pojawienie się wirusa SARS-CoV-2. Niemniej jednak, trzeba pamiętać, że jego śmiertelność jest skrajnie niska. W związku z tym, nie ma podstaw ku temu, aby wprowadzać tak surowe obostrzenia, z jakimi mamy do czynienia od wielu miesięcy.

Oczywiście, że nie kwestionuję istnienia COVID-u. Koronawirus jest, jest to rzeczywiście inna odmiana wirusa, niż mieliśmy do czynienia do tej pory i o ile był na początku strach – bo był, to na chwilę obecną nie wiem, dlaczego nie uczymy się na błędach i nie zauważyliśmy, że śmiertelność tej choroby to nawet nie jest 2 procent.

W rozmowie z Wojciechem Sumlińskim, ratownik szczegółowo wyjaśnia, jak wygląda proces testowania pacjentów na obecność koronawirusa.

Testujemy 90 procent pacjentów i ta liczba jest bardzo przekłamana. Testy, które wykonujemy są to testy firmy Abbott. Te testy dostaje pogotowie w całej Polsce. Jest to 25 sztuk i na te 25 sztuk przypada 1 buteleczka kropli tego buforu.

Jesteśmy okłamywani?

W filmie ratownik tłumaczy, że szpitale nieustannie zmagają się z niedoborem buforu, co prowadzi do otrzymywania fałszywie dodatnich wyników testów (czyli pozytywnych wyników, mimo braku infekcji).

Do probówki ma wejść około 5-6 kropli. Nie ma fizycznej możliwości, aby na wszystkie testy, tych kropel starczyło. Tych kropel stale brakuje. Czasami nie ma ich tydzień, czasami dwa. Wtedy zastępuje się je po prostu solą fizjologiczną. Żeby używać soli fizjologicznej, mamy zalecenie od naszych przełożonych.

Rozmówca Wojeciecha Sumlińskiego opowiedział o odkryciu, którego przypadkowo dokonał w pracy. Ratownik zauważył, że każdy z testów daje pozytywny wynik. Chciał sprawdzić, jak to możliwe.

Zaciekawiło mnie to, że wszystkie testy wychodzą pozytywne. W pewnym momencie po prostu nie pobrałem wymazu od pacjenta, tylko umieściłem bez DNA pacjenta – sam patyczek czysty w probówce i wpuściłem go na płytkę. Gdy wyszedł pozytywny, po prostu mnie to zaniepokoiło, zaskoczyło, natomiast wykonawszy trzy takie testy pod rząd, wszystkie wyszły pozytywnie, więc wiem, że to nie jest czysty przypadek.

W filmie ratownik pokazuje, jak wygląda procedura wykonania testu. Udowadnia widzom, że użycie soli fizjologicznej pozwala otrzymać fałszywie dodatni wynik.

Czy tak naprawdę się dzieje? Czy to możliwe, że w Polsce i na całym świecie ma miejsce masowe fałszowanie wyników testów oraz dokumentacji medycznej? Prawdopodobnie przez najbliższe dekady nie poznamy odpowiedzi na te pytania. Warto jednak posłuchać „Spowiedzi ratownika”, aby z nowej perspektywy spojrzeć na problem koronawirusa.

Powikłania poszczepienne

Ratownik odpowiedział także na pytania, dotyczące warunkowo dopuszczonych do użytku szczepionek. Mężczyzna stwierdził, że powikłania poszczepienne po specyfikach przeciwko koronawirusowi są bardzo poważne.

Jeśli chodzi o szczepienia, zauważyłem pewne niepokojące symptomy takie, że ludzie, którzy się zaszczepili zachowują się nieco inaczej. Są bardziej nerwowi i jeździ się do dziwnych przypadków zgonów. […] Pacjent/pacjentka do tej pory chodził całkowicie normalnie. Nagle położył/położyła się i zmarł z niewiadomych przyczyn.

Według relacji ratownika w materiale Sumlińskiego, ludzie, którzy przyjęli jedną lub dwie dawki szczepionki bardzo często zapadają na problemy psychiczne.

Często się zdarza, że dostajemy wyjazd – zaburzenie zachowania po szczepieniu. Bardzo często pacjenci mówią, że gdyby wiedzieli, jak będą przechodzić szczepienie, w życiu by się tego nie podjęli.

Z kolei pacjenci którzy przeszli COVID-19 a następnie się zaszczepili zauważają, że naturalne zakażenie koronawirusem było znacznie lżejsze, niż objawy utrzymujące się po szczepieniu.

Mamy też osoby, które wcześniej były chore na COVID. Mimo to zaszczepiły się po wyzdrowieniu i opowiadali, że woleliby drugi raz zachorować, niż ponownie się zaszczepić.

Reportaż Wojciecha Sumlińskiego to bez wątpienia ważny głos w dyskusji na temat okoliczności powstania epidemii oraz jej celu. Cały materiał można obejrzeć poniżej.

*Zdjęcia mają charakter poglądowy
Fotografie: YouTube (miniatura wpisu), YouTube, Twitter

Może Cię zainteresować