×

Organizm 6-latki spustoszyła choroba i agresywne leczenie. Wygrana jest blisko, ale potrzeba pomocy!

Ciężka choroba, okrutny ból i strach o życie to rzeczywistość, w której nie powinno znaleźć się żadne dziecko. Niestety, Sara się znalazła. Od tego czasu te rzeczy towarzyszą jej co dzień, nawet dziś…

Gdy trafiła na oddział onkologiczny, z przerażeniem pytała mamy dlaczego prawie wszystkie dzieci, które się na nim znajdują, nie mają włosów i dlaczego ona musi tam zostać.

Gdy tylko słyszała, że ktoś się zbliża, starała się ukryć w ramionach swojej mamusi lub ukochanej maskotki. Przerażały ja kolejne wkłucia. Tak bardzo bolały…

Zaczęło się od bólu brzucha…

Mama Sary do dziś pamięta przerażoną minę lekarza, który wykonywał USG brzuszka dziewczynki i to przerażające przeczucie, że jadą po wyrok, gdy były w drodze do szpitala. Starała się uspokoić córeczkę, że gdy dotrą do szpitala, to jej pomogą i przestanie boleć. Niestety, nie przestało…

Okazało się, że to maleńkie dziecko ma guza, który zajmuje ¾ wielkości jej brzuszka. Lekarz nie mógł do końca uwierzyć w to, co widzi. Po badaniach wszystko był już „jasne”, a oddział onkologiczny stał się drugim domem dziewczynki.

Nowotwór złośliwy nadnerczy – Neuroblastoma III stopnia bez przerzutów do kości i szpiku, ale niestety z dodatnim (+) MYCN, co oznacza bardzo wysoką agresywność guza. Taka była diagnoza. Mama Sary miała przygotować się na śmierć własnego dziecka.

Wpadała w panikę, zamknęła się w łazience i płakała, dosłownie zanosiła się od łez. Tak, żeby jej córka tego nie widziała… Musiała udawać przed nią silną, bo dodawało siły także jej ukochanej dziewczynce.

Kobieta wyznała, że pracowała kiedyś na oddziale paliatywnym. Śmierć gościła tam bardzo często… Doskonale pamięta ciszę, która nastawała po tym, jak ktoś odchodził. Jest pewna, że gdyby miała usłyszeć ją po śmierci własnego dziecka, nie przeżyłaby tego…

W maleńki organizm Sary wlewano chemię litrami.

Dziewczynka mdlała z bólu, a guz zaczynał oplatać jej tętnice. Trzeba było go zmniejszyć. Powoli uchodziło z niej życie… Było bardzo źle. Jej żyły i błony śluzowe były dosłownie popalone. Jej ciało było spustoszone. Kilkakrotnie trzeba było przetaczać jej krew.

Sara przeszła 8 cykli chemii, ale guz się nie zmniejszał, dlatego operacja nie była możliwa.

Zaplanowano 6 kolejnych chemii – jeszcze bardziej agresywnych. Lekarze musieli zrobić wszystko, by zmniejszyć guz i móc go operować.

Nie wiedzieli tylko ile może znieść tak malutka dziewczynka…

W końcu po 9 miesiącach od diagnozy i po 14 chemiach zdecydowano się na operację. Mama Saruni miała przygotować się na najgorsze – każdy niefortunny ruch mógł spowodować wykrwawienie się dziewczynki.

Gdy zabierano ją na operację, kobieta nie wiedziała czy nie widzi swojego dzieciątka po raz ostatni… Dziewczynka przeżyła. Niestety, nie udało się usunąć guza w całości – została masa resztkowa, która znajdowała się najbliżej tętnicy. Co najgorsze, może ona doprowadzić do wznowienia się nowotworu. Dlatego już po operacji Sara przyjmowała najmocniejszą chemię, jaką tylko mogła.

Był potrzebny autoprzeszczep szpiku. Jej wyniki drastycznie się pogorszyły, a odporność była bliska zera. Na szczęście Sara jest wojowniczką, szpik w końcu zaczął pracować i wyniki zaczęły być coraz lepsze.

Niestety, nawet ta ostatnia chemia nie wyniszczyła resztek guza. Teraz bardzo możliwe jest to, że wszystko, co przeszła dziewczynka poszło na marne… Nowotwór w każdej chwili może wrócić, a to oznacza dla Sary pewną śmierć.

Minęły 4 miesiące obaw przez wznowieniem, a czas ucieka…

Terapia przeciwciałami anty-GD2 , która jest szansą dla Sary nie może odbyć się w Polsce, bo dziewczynka nie kwalifikuje się do leczenia. Przez to, że przed operacją przyjęła 6 dodatkowych chemii wypadła z protokołu.

Dziecko, którego nie przewidział protokół…

Wygrana życia Sary jest coraz bliżej, ale kosztuje 300 000 euro, jest nią immunoterapia w klinice w Greifswaldzie w Niemczech… Dlatego dziewczynka potrzebuje naszej pomocy – Twojej i mojej. Pomóżmy jej dożyć swoich 7. urodzin.

Tu możesz to zrobić.

Udostępnij swoim znajomym, być może oni także zdecydują się pomóc!

Może Cię zainteresować