Czy religia powinna być finansowana z budżetu państwa? Zdania są podzielone
Barbara Nowacka, szefowa Inicjatywy Polskiej, w Święto Trzech Króli ogłosiła propozycję ustawy o świeckim państwie. Pomysł rozdzielenia Kościoła od państwa wywołał żywą debatę wśród Polaków.
Religia w szkołach
Dyskusja skupiła się przede wszystkim na lekcjach religii i ich finansowaniu (a raczej zaprzestaniu) ze środków państwowych.
Odpowiedź Episkopatu była mocna.
Religia zawsze była w szkole, z wyjątkiem około 40 lat czasów komunistycznych. Wyrzucanie jej ze szkoły jest wracaniem do tych czasów – zareagował nerwowo rzecznik episkopatu Paweł Rytel-Andrianik
Nowacka wyjaśnia, że w tym projekcie nie ma mowy o wyprowadzeniu religii ze szkół.
Projekt zakłada niefinansowanie lekcji religii z budżetu państwa, likwidację Funduszu Kościelnego i sytuacji, gdy państwo płaci składki zdrowotne i ubezpieczeniowe dla księży, choć nie są pracownikami państwa
Finansowanie lekcji religii
Nie zawsze tak było. Po wprowadzeniu do szkół nauczania przez katechetów, Kościół zrezygnował z pobierania wynagrodzenia. Sprawami finansowymi zajęto się dopiero w związku z negocjacjami konkordatowymi w 1993 roku.
Obecnie episkopat powołuje się na konstytucję, konkordat i prawo pracy, dając do zrozumienia, że nie przestanie walczyć o finansowanie lekcji religii z budżetu państwa.
W oświadczeniu ks. bp Marek Mendyk, przewodniczący Komisji Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski napisał:
Proponowane zmiany prawne, gdyby je wprowadzono w życie, doprowadziłyby do zmarginalizowania religii i etyki
Pieniądze tak, kontrola nie?
Konkordat zagwarantował Kościołowi pełną kontrolę nad tym, kto i jak naucza katechezy. Wpływu na program nauczania religii, ani nawet na podręczniki nie mają ani Ministerstwo Edukacji, ani kuratoria. Kadra katechetyczna jest przesyłana przez kurię i także nie podlega „świeckiej kontroli”.
Dlaczego mamy płacić z publicznych pieniędzy za coś, nad czym instytucje państwa nie mają żadnej kontroli?
– pytają zgodnie Nowacka, Lubnauer i Biedroń.