Prowadził tramwaj, który ciągnął 4-latka. Dla motorniczego powstała zbiórka
Tą niewyobrażalną tragedią żyła cała Polska. Nieświadomy tego, co się dzieje, motorniczy prowadził tramwaj, który ciągnął 4-latka po torowisku. Chłopiec zginął. Od tego przerażającego dnia minęły już trzy tygodnie, a winnego tragedii jak nie było tak nie ma. Tymczasem koledzy motorniczego zorganizowali dla niego internetową zbiórkę pieniędzy. Internauci stanęli za nim murem!
Prowadził tramwaj, który ciągnął 4-latka po torowisku
To był jeden z najbardziej koszmarnych wypadków na Pradze w Warszawie ostatnich lat. Do tragedii doszło 12 sierpnia na ul. Jagiellońskiej. 4-latek jechał razem z babcią tramwajem numer 18.
Przy przystanku Batalionu „Platerówek”, gdy wysiadali z publicznego środka transportu, drzwi starego składu przytrzasnęły chłopcu nóżkę. Tramwaj ruszył i jednocześnie zaczął ciągnąć za sobą maluszka po torowisku przez kilkadziesiąt kolejnych metrów. Niestety, niedługi odcinek wystarczył, aby doszło do najgorszego. 4-latek zginął na oczach babci i innych osób.
Co ustaliła prokuratura w sprawie śmierci 4-latka?
Z analizy zapisu urządzeń rejestrujących tramwaju wynika, że zahamował po użyciu hamulca bezpieczeństwa. Zahamował na dystansie 28 metrów w około 4 sekundy
– informował Maciej Dutkiewicz, rzecznik prasowy Tramwajów Warszawskich, cytowany przez „Super Express”.
Wiadomo również, że skład o którym mowa, był sprawny technicznie.
Wagon spełnia wszystkie wymogi bezpieczeństwa określone w rozporządzeniu. Dotyczy to także systemów bezpieczeństwa drzwi i systemu zapobiegania przytrzaśnięcia pasażera
– przekazał Dutkiewicz.
Prokuratura sprawdzała także, czy motorniczy rozmawiał przez telefon podczas prowadzenia pojazdu. Jak podają źródła, billing częściowo został już zweryfikowany. Prokuratura nie udziela natomiast szczegółowych informacji w tej sprawie.
Warto przy tym dodać, że w tramwaju nie było monitoringu, który mógłby dać niemal natychmiastową odpowiedź na wiele nurtujących pytań. Co więcej, mimo tragedii kamer nadal nie będzie, o czym poinformowały już Tramwaje Warszawskie. Śledczym pozostało zatem zabezpieczyć monitoringi stacjonarne i monitoring z pojazdów, który były w pobliżu miejsca wypadku.
Prowadził tramwaj, który ciągnął 4-latka, ale nie można go przesłuchać
Prokuratura wciąż nie przesłuchała dwóch najważniejszych świadków w sprawie. Mowa o motorniczym kierującym składem i babci zmarłego chłopca. Oboje przebywają na zwolnieniu lekarskim. Brak zgody lekarskiej uniemożliwia z kolei służbom przesłuchanie świadków.
Na to musimy mieć zgodę lekarzy. Czekamy na nią
– wyjaśniła prokurator Katarzyna Skrzeczkowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga w rozmowie z „Super Expressem”.
Zbiórka dla motorniczego z Warszawy. Jaki cel?
Znajomi motorniczego postanowili zorganizować internetową zbiórkę pieniędzy na specjalistyczną opiekę psychologiczną i pomoc prawną dla mężczyzny, który tego dnia prowadził feralny skład. W opisie zbiórki czytamy:
Nikt z nas nie chciałby być na jego miejscu! Niezależnie od tego jak prawnie rozwiąże się ta sprawa, zdarzenie to zostanie z nim na zawsze.
W komentarzach do zbiórki pojawiło się pełno słów wsparcia od internautów. Internautów, którzy w zdecydowanej większości mówią jednym głosem: „Tu nie ma winy motorniczego!”.
Nie będę tutaj mówić że wiem co czujesz, że również byłam w podobnej sytuacji. Nie Jesteś winny! Pamiętaj o tym! Zrób wszystko by „winni” odpowiedzieli za stan techniczny wagonu oraz to z czym Motorniczowie muszą się mierzyć każdego dnia. Niech wszyscy o tym usłyszą jak ta praca naprawdę wygląda. Trzymamy kciuki
– napisała jedna z osób.