×

Prowadzi warsztaty umierania. Uważa, że pomagają ludziom oswoić się ze śmiercią

Katarzyna Boni to autorka książki „Ganbare! Warsztaty umierania”. Prowadzi też warsztaty umierania. Jak twierdzi, nie są to zajęcia dla osób, które przeżywają właśnie żałobę. A zatem dla kogo? Na czym polega „oswajanie umierania”? Autorka od lat pracuje z ludźmi, przenosząc na polski grunt to, czego nauczyła się w Japonii. Twierdzi, że dzięki jej zajęciom ludzie podejmują różne, „bardzo piękne” decyzje.

Prowadzi warsztaty umierania

Na co dzień nie chcemy myśleć ani mówić o śmierci. Śmierć kiepsko się sprzedaje, nie jest estetyczna, wprowadza nas w zły nastrój. Wolimy żyć, jakby przemijania nie było. Ale niezależnie od tego, jak bardzo chcielibyśmy unikać tego tematu, on, prędzej czy później, i tak nas „dogoni”. Czy wówczas będziemy w stanie sobie z nim poradzić?

Katarzyna Boni od kilku lat prowadzi warsztaty umierania. Uczestniczą w nich osoby, które próbują oswoić się z przemijaniem, pogodzić się ze stratą. Chociaż nazwa warsztatów może zniechęcać, chętnych nie brakuje. Zachęca również fakt, że uczestnicy płacą tyle, na ile mogą sobie pozwolić – nie ma jednej, odgórnie ustalonej stawki.

Boni opowiedziała o swoich zajęciach w rozmowie z portalem o2.pl.

W 2016 roku nazwa „warsztaty umierania” wzbudzała mieszane uczucia. Ale pandemia, którą przeżywamy od 2020 roku, zmieniła sposób, w jaki rozmawiamy o śmierci. Rozbudziła w nas potrzebę dzielenia się w bezpiecznym środowisku tym, co przeżywamy w związku z COVID-19. Trochę oswoiła słowo śmierć i dziś „warsztaty umierania” nie brzmią już tak kontrowersyjnie.

– twierdzi kobieta.

Jeszcze nie doszliśmy do pełnej akceptacji tematu umierania i śmierci w przestrzeni publicznej, ale zdarliśmy pierwszą, może nawet drugą, warstwę tabu, które takie rozmowy czyni co najmniej niewygodnymi, jeśli nie niemożliwymi. (…) Pandemia umożliwiła rozmowę o tym, co to znaczy zderzać się ze śmiercią, przechodzić przez śmierć bliskich, co to znaczy być w żałobie. A to otworzyło ludzi, między innymi na warsztaty umierania.

– dodaje.

Przemeblowanie życia

Katarzyna Boni zaadaptowała do polskich warunków to, czego nauczyła się w Japonii (tytuł „warsztaty umierania” jest tłumaczeniem z języka japońskiego). Jak podkreśla, jej warsztaty tak naprawdę są o życiu, o żegnaniu się z nim, ale i symbolicznym pożegnaniu z tym, co dla nas istotne.

To mogą być ludzie, ale też zwierzęta, fizyczne przedmioty, marzenia, pasje albo coś, co wypełnia ich życie. (…) Tak naprawdę ten warsztat jest wehikułem, który pozwala „podotykać” różnych reakcji na to, co przynoszą nam życie, choroba i strata.

– zaznacza Boni.

Efekty warsztatów umierania mogą zaskakiwać. Uczestnicy zaczynają zadawać sobie ważne pytania, zastanawiają się nad sprawami, które wcześniej wydawały się nieistotne. Czasami podejmują radykalne decyzje, innym razem wprowadzają małe, ale ważne zmiany.

Po takiej sesji ludzie podejmują różne, moim zdaniem bardzo piękne decyzje. Na przykład o tym, że chcą być bliżej kogoś, kogo kochają. O tym, żeby się odezwać do kogoś, z kim dawno nie rozmawiali. Niektórzy podjęli decyzję o tym, żeby mieć dziecko, inni postanowili się oświadczyć. Dzięki temu, że uczestnicy mierzą się ze stratą – ale sami decydują o tym, co stracą na kolejnych etapach choroby – budują hierarchię tego, co jest dla nich w danym momencie życia ważne.

– tłumaczy Katarzyna Boni. Dodaje też, że jej warsztaty nie są skierowane do osób, które dopiero mierzą się z żałobą.

Często pojawiają się na nich ludzie, którzy mierzą się z trudną życiową decyzją. Albo tacy, którzy boją się śmierci i chcą się z tym lękiem zmierzyć. Albo tacy, którzy szykują się na stratę związaną z chorobą rodziców. Powodów jest tyle, ile ludzi.

– dodaje.

„Telefon na wietrze”

Bardzo ciekawą inicjatywą Katarzyny Boni jest również projekt „Telefon na wietrze”, także zapoczątkowany w Japonii. W związku z tym, że podczas pandemii ludzie niejednokrotnie nie mogli się pożegnać z umierającymi samotnie bliskimi, często żałobie towarzyszyło również poczucie winy. Czy można sobie z tym poradzić?

„Telefon na wietrze” to piękna inicjatywa. Pomysł zrodził się w Otsuchi w północnej Japonii. Pan Sasaki w budce w swoim ogrodzie umieścił stary telefon, który nazwał kaze-no denwa, czyli telefon na wietrze. Słuchawkę podnosił, ilekroć chciał się skontaktować ze zmarłym kuzynem. „Rozmawiał z nim”, co przynosiło mu ukojenie w żałobie.

Dzięki Katarzynie Boni, podobna budka telefoniczna stanęła w Warszawie, a konkretniej na osiedlu Jazdów (obok domku 7/14, przy Ambasadzie Francji). Każdy może z niej skorzystać, w dzień i w nocy. Jak wyjaśnia Katarzyna Boni w rozmowie z dziennkarkąportalu o2.pl, to „miejsce do rozmawiania z tymi, z którymi nie mamy jak porozmawiać”.

Nie zawsze muszą to być zmarli. Ludzie umawiają się tam z rodziną w rocznicę śmierci bliskiej osoby. W księdze jest też wiele wpisów po ukraińsku. To miejsce, w którym ludzie mogą wyrazić żałobę, domknąć to, co niedomknięte. Ale mogą też coś otworzyć – kontynuować relację z osobą, która odeszła.

– podkreśla.

Fotografie: Flickr (miniatura wpisu),

Może Cię zainteresować