Prof. Simon zmienił zdanie w sprawie koronawirusa. Na protestach nie jest groźny
Prof. Simon zmienił zdanie odnośnie zagrożeń epidemiologicznych. Choć niedawno przestrzegał przed odwiedzaniem cmentarzy ze względu na koronawirusa, dziś namawia do uczestnictwa w protestach. Lekarz w oczach wielu Polaków stracił autorytet.
Prof. Simon zmienił zdanie
Kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, prof. Krzysztof Simon to obok doktora Pawła Grzesiowskiego najbardziej medialny lekarz. Od momentu pojawienia się COVID-19 w Polsce, Simon regularnie udziela porad i zaleceń. Radzi, jakie działania należy podjąć w celu sprawniejszego opanowania epidemii.
Jeszcze niedawno profesor zalecał, aby 1 listopada powstrzymać się od wizyt na cmentarzach. Groził nawet, że osoby, które udadzą się na groby bliskich, same wkrótce poniosą śmierć.
Mówię to, żebyśmy na cmentarz nie trafili sami. I to znacznie wcześniej niż na Wszystkich Świętych za rok.
Teraz okazuje się, że dla profesora Simona zdrowie wcale nie jest wartością nadrzędną. Lekarz najwidoczniej doszedł do wniosku, że uczestnictwo w protestach jest ważniejsze niż ochrona własnego zdrowia. W wywiadzie dla Wirtualnej Polski powiedział, że o ile na manifestacji mamy maskę, to nie ma się czego obawiać.
Demonstracje w maskach i w odległości na powietrzu to nie jest jakieś wielkie zagrożenie koronawirusem.
Simon popiera aborcję
Z wypowiedzi lekarza-celebryty wynika, że jeśli na proteście zachowane są odpowiednie odstępy między poszczególnymi uczestnikami, to nie ma ryzyka zakażenia.
Jeśli ludzie stoją oddzielnie, na świeżym powietrzu, noszą maski, to specjalnie się nie zarażą. Natomiast jakby stali w tłumie, bez masek i demonstrowali to naturalnie skończy się niedobrze. Na dziś ci ludzie stoją w odległości, policja też w odległości z maskami. (…) Przecież w pracy ma pan większe kontakty, (jadąc) do redakcji też pan mija kogoś na korytarzu, a to jest w zamkniętym pomieszczeniu, a to jest zupełnie co innego.
Profesor Simon prawdopodobnie nie oglądał nagrań, na których wyraźnie widać, że protestujący tworzą zbite grupy. Odległości między ludźmi są niemal zerowe, a spora część zgromadzonych nie zasłania twarzy. Medialny lekarz nie powstrzymał się od wyrażenia własnej opinii na temat nowego prawa aborcyjnego. Stwierdził, że protesty są słuszne i potępił kościół katolicki.
Po co nam w momencie epidemii, napiętej atmosfery kolejne zaognienia sprawy? To jest wielkie wyzwanie wychowywać te dzieci. Większość tych ciąż i tak szybko się kończy, albo dzieci rodzą się ciężko upośledzone. Decyzję powinna podejmować kobieta, a nie pan Jędraszewski w Krakowie.
Przypomnijmy, że zgromadzenia ogromnej liczby osób to nie tylko wielkie zagrożenie epidemiologiczne, ale także miejsce wyładowywania agresji i frustracji. Od kilku dni nasilają się ataki na polskie kościoły.