Mama w szczerym liście opisuje swoje doświadczenia z macierzyństwa. Rzeczywistość bywa brutalna
Macierzyństwo to piękna sprawa i wiele matek przyzna, że nie ma nic innego, co dałoby tyle szczęścia. Jednak dzień, w którym kobieta po raz pierwszy zostaje mamą ma również swoje cienie, o których rzadko się mówi.
Prawdziwe uczucia
Bycie mamą to tak naprawdę emocjonalna karuzela. Pomimo wszechogarniającego szczęścia, kobiecie towarzyszy strach i niepewność. Porodu ani wychowania dziecka nie da się zaplanować.
List
Wszystko zaczęło się od listu, który Ania wysłała do redakcji ofeminin.pl. Ta mama opisuje swoje uczucia, o których kobiety z reguły wolą nie mówić. Taka jest jednak prawda w przypadku bardzo wielu kobiet.
„Dzień, w którym zostałam mamą, był początkiem katastrofy. Nie dość, że zaplanowałam sobie milion rzeczy, jak to będzie cudownie, co zrobię, a czego nie zrobię, to tak naprawdę nic nie poszło po mojej myśli. Wbiłam sobie do głowy, że, choćby nie wiem co, będę rodzić naturalnie. Niestety, ciąża przenoszona, poród cesarskim cięciem z zaskoczenia i to na tzw. cito
Wyszłam z domu we wtorek rano, a wróciłam do domu z dzieckiem w czwartek wieczorem kompletnie nieprzygotowana na to, co mnie czeka. Myślałam, że mam wszystko dopięte na ostatni guzik. Ale, wróciłam do domu i… rozłożyłam ręce. Oczywiście w szpitalu, przystawiano mi dziecko do piersi na siłę, pokarmu nie miałam, więc z pogryzionymi, zakrwawionymi sutkami zaciskałam zęby. W domu było jeszcze gorzej. Nie miałam czym nakarmić dziecka.
Totalne nieprzygotowanie
Ania opisuje trudne chwile, które towarzyszyły jej po porodzie. Nie wszystko było otoczone szczęściem i dumą. Pojawiło się także wiele łez, nie tylko tych Z radości.
Chciałam usiąść na środku pokoju i płakać razem z dzieckiem. Po prostu wyć. Płacz był od tej pory na porządku dziennym. Na pytanie męża ”dlaczego płaczesz?”, nigdy nie odpowiedziałam, bo po prostu nie wiedziałam. Był dla mnie ogromnym wsparciem i cierpliwie wykręcał podkoszulki od moich łez, choć jestem pewna, że jego męska psychika nie rozumiała i nigdy nie zrozumie, co tak naprawdę dzieje się w głowie kobiety po porodzie. Musiałam wypłakać wszystkie hormony i tak płakałam, i płakałam, kilka tygodni. Pytanie, dlaczego… Miałam w głowie jedną myśl, że już nic w życiu nie zrobię, nigdzie nie wyjdę, nic mnie nie czeka, tylko siedzenie w domu i zmienianie pieluch. Byłam tą myślą przerażona i miałam ochotę po prostu wyjść i nigdy nie wrócić. Czasami wychodziłam. Ale zawsze wracałam.
Trudny temat
Te aspekty macierzyństwa często są pomijane i niewiele kobiet chce je poruszać. Wydaje im się, że to co czują, sprawia, że są złymi matkami. Nic bardziej mylnego.
Wszyscy wszystko wiedzą na temat starań o dziecko, ciąży, urządzaniu pokoików, kupowaniu ciuszków. To, co jest „przed”, wie każdy. Dudnią o tym media, piszą o tym w milionach książek, itp. Tylko dlaczego nikt nie mówi, co jest „po”? O tym nikt nie mówi, a szkoda. Może mamy wiedząc, co je czeka, po porodzie i w połogu, mogłyby się jakoś na to nastawić . Może czas się skupić na rzeczach ważniejszych niż łóżeczka, buciki i sweterki?
Norma
Im częściej kobiety będą dzielić się swoimi doświadczeniami, które nie zawsze da się ubrać w poetyckie opisy, tym więcej przyszłych mam będzie wiedziało, co je czeka.
Czekałam długo na dziecko. Kosztowało mnie to bardzo wiele czasu, wysiłku, nerwów. Byłam pewna, że jak już się uda, to będę najszczęśliwszą i najcudowniejszą matką wariatką na świecie i kiedy okazało się, że jest kompletnie odwrotnie, czułam się bezradna i zawiedziona. – Przecież miało być tak pięknie. Tak długo czekałam, a teraz w ogóle mnie to nie cieszy – myślałam. Naprawdę nie rozumiem tych rozanielonych mamusiek z uśmiechem od ucha do ucha. Z czego tu się cieszyć?
Prawdziwe szczęście
Jednak kiedy mija strach, niepewność i wątpliwości, zaczyna się znacznie lepsza część macierzyństwa. Na wszystko potrzeba czasu i cierpliwości. Idealną matka nie staje się w ciągu jednego dnia.
Dopiero teraz, niemal dwa miesiące po porodzie, malutkimi kroczkami zaczynam oswajać rzeczywistość. Naprawdę małymi. Wszystkiego uczę się bardzo powoli. Przede wszystkim cierpliwości i miłości do mojego Małego Cudownego Potworka”