×

„Nie czekam na święta. Mam wręcz ochotę je odwołać”. Bolesne słowa matek o Wigilii

Święta kojarzą się z czasem spędzonym z najbliższymi i odpoczynkiem. Okazuje się jednak, że nie wszystkim. Dlaczego? Na swoją sytuację narzeka wiele kobiet, które zamiast odpoczywać, jak reszta domowników, muszą gotować, sprzątać i piec.

Bolesne słowa matek o Wigilii

Wiele z nich wyznaje, że ciężko mówić o rodzinnej atmosferze, gdy co chwilę trzeba coś robić i usługiwać reszcie gości. Wprawdzie wydaje się to całkiem normalne, że to dorośli zajmują się przygotowaniami do kolacji wigilijnej i świętowania w późniejsze dni, ale gdy dzieci dorastają, powinny mieć zakorzeniony nawyk tego, że należy pomagać w domu, zwłaszcza, gdy wszystkim zajmuje się tylko mama.

Do redakcji Wirtualnej Polski napisały panie, które skarżą się na to, jak wygląda ich świąteczne funkcjonowanie i ile spada na barki kobiet, a dokładniej mówiąc mam.

48-letnia pani Teresa z niewielkiej miejscowości pod Warszawą nie czuje ducha Świąt.

W ogóle nie czekam na święta. Moje dzieci na mnie żerują i mam dosyć harówki. Co roku dwójka moich dorosłych już dzieci przyjeżdża do domu rodzinnego. Ja przez cały tydzień zasuwam, sprzątam, lepię te pierogi, a oni przyjeżdżają dzień przed Wigilią i mają wszystko w nosie. Nawet się żadne nie zapyta, czy pomóc, czy coś przywieźć. Po prostu oczekują, że ja się wszystkim zajmę. A ja mam dość.

Zawsze jest tak samo. Wszyscy są w domu, ale nikt nic nie robi. Ja od samego rana pracuję w kuchni. I co roku jest tak, że moje dzieci i mąż siedzą sobie w salonie, oglądają telewizję, śmieją się, a ja urabiam się po łokcie.

Rok temu przy kolacji byłam już tak zmęczona, że dosłownie zamykały mi się oczy. Nie chciało mi się śmiać ani z nikim rozmawiać. Chciałam tylko iść spać. Siedzieliśmy do późna, a z każdą minutą byłam bardziej wykończona. Córka zapytała mnie, czemu nie mam humoru i czemu muszę być takim smutasem w Wigilię. W końcu jaka Wigilia, taki cały rok. Myślałam, że ją uduszę. Łatwo im mówić. Oni nie zrobili nic, a ja przygotowałam święta dla 4 osób od A do Z.

Same zajmują się przygotowaniami

Niestety nie jest to jedyny przypadek, a można wręcz odnieść wrażenie, że w większości domów jest podobnie. Pani Łucja ma dorosłą córkę i 4-letnią wnuczkę, a mimo to i tak sama zajmuje się przygotowaniami.

Co roku święta są u nas. Przyjeżdżają córka z zięciem i wnuczką, rodzice zięcia, moja mama i mama mojego męża. W sumie 7 osób. Niby niedużo, ale roboty nie brakuje. Samo ugotowanie kolacji wigilijnej to cały dzień stania przy garach. Myślicie, że ktoś mi pomaga? Pobożne życzenie! Przyjeżdżają na gotowe i siedzą przez 3 dni. A mamusia poda, ugotuje, posprząta, pozmywa… Nawet rodzice zięcia nie poczuwają się do tego, żeby coś przywieźć czy pomóc. Z roku na rok mam coraz większą ochotę odwołać święta.

Inna jeszcze kobieta, która wypowiedziała się w sieci pod anonimowym nickiem, zauważa, że te kobiety nie są bez winy. Jej zdaniem matki są sobie same winne.

Moja matka zawsze narzeka, że musi całe święta ogarnąć, a jak ktoś jej pomoże, to od razu jest źle. Próbowałam przywozić jakieś jedzenie, ciasto, to albo było za słodkie, albo barszcz za blady. Jak jej nie pasuje, to nie będę się narzucać.

Podobne zdanie w tym temacie ma 27-letnia Ola, która nie angażuje się w pomoc w czasie Świąt w rodzinnym domu. Dlaczego?

Nieważne co zrobię i tak jest źle. Posprzątam – mama przyjdzie i posprząta drugi raz, bo ja nie zrobiłam tego dokładnie. Ulepię pierogi – powie, że za małe. Odechciewa mi się pomagać, kiedy ona cały czas mnie krytykuje

Czy da się jednoznacznie wyrazić, która strona ma rację?

*Zdjęcia mają charakter poglądowy

Może Cię zainteresować