×

Meghan i Harry nie mają praw rodzicielskich do syna. Takie rzeczy tylko w rodzinie królewskiej

Narodziny pierwszego dziecka księżnej Meghan i księcia Harry’ego to bez wątpienia jedno z największych wydarzeń tego roku. Przypomnijmy, że royal baby przyszło na świat 6 maja. Wiadomo już, że jest to zdrowy chłopiec i póki co wszyscy czekają na pierwsze zdjęcie maleństwa. Póki co światło dzienne ujrzały fakty dotyczące życia i przyszłości nowo narodzonego dziecka. Okazuje się bowiem, że choć urodziło się w rodzinie królewskiej, nie został mu przypisany książęcy tytuł w przeciwieństwie do kuzynów – księcia Louisa, księcia George i księżniczki Charlotte. Nie to jest w tym wszystkim jednak najbardziej zadziwiające lecz fakt, że księżna Sussex nie ma praw rodzicielskich do swojego dziecka. Jak to możliwe?

Komu należy się tytuł książęcy?

W 1917 roku król Jerzy V zadecydował, że tytuł książęcy będzie przysługiwał tylko najstarszemu żyjącemu synowi najstarszego syna Księcia Walii. W tym przypadku tytuł odziedziczył mały następca trony, George. Królowa Elżbieta zmieniła jednak obowiązujące prawo i zezwoliła na nadawanie tytułów książęcych wszystkim dzieciom Williama. Z tego powodu Charlotte i Louis również mają tytuły książęce. Nie zmienia to jednak faktu, że dziecko Meghan i Harry’ego nie otrzymało takiego „przywileju”. Przysługuje mu natomiast inny tytuł. Syn książęcej pary otrzymał bowiem tytuł hrabiego Dumbarton.

Może się to jednak zmienić. Decyzja należy do królowej

Niewykluczone, że królowa Elżbieta znowu zmieni prawi i wyda dekret, na mocy którego dzieci księcia Harry’ego i księżnej Meghan również otrzymają tytuły książęce. Wszystko leży więc w jej rękach.

Prawa rodzicielskie Meghan i Harry’ego

Nie od dziś wiadomo, że życie w brytyjskiej rodzinie królewskiej rządzi się swoimi prawami. Nie inaczej jest tym razem. Choć księżna Meghan i książę Harry są biologicznymi rodzicami nowo narodzonego dziecka, nie są jego prawnymi opiekunami. Pełnię władzy rodzicielskiej nad dziećmi sprawuje panujący monarcha, a więc królowa Elżbieta II.

Przepis ten został zapoczątkowany ponad 300 lat temu

92-letnia królowa Elżbieta II ma więc pełne prawa rodzicielskie do swoich wnucząt – dzieci księcia Williama i księżnej Kate, a także potomka księcia Harry’ego i księżnej Sussex, który właśnie przyszedł na świat. Przepis ten nie bez powodu został ustanowiony ponad 300 lat temu przez króla Jerzego I. Monarcha nie miał dobrych relacji ze swoim synem, przyszłym Jerzym II. Z tego też powodu zastrzegł on sobie prawo do wychowywania i kształcenia wnucząt. Wiedział, że tylko w ten sposób będzie mógł wpłynąć na ich wykształcenie i charakter. Zapis ważny jest do dzisiaj.

Kto będzie miał prawo do dziecka w przypadku rozwodu Meghan i Harry’ego?

W takim przypadku przepisy panujące w rodzinie królewskiej są szczególnie istotny. Okazuje się bowiem, że gdyby księżna Sussex i książę Harry się rozstali, Meghan nie będzie miała prawa decydować o wychowaniu i edukacji potomka w przeciwieństwie do ojca dziecka. Matka miałaby natomiast prawo do nieograniczonych wizyt.

Królowa Elżbieta II nigdy nie ingerowała w życie swoich wnuków. Był jednak pewien wyjątek

Królowa Elżbieta II jeden jedyny raz postanowiła skorzystać z przywileju, który został ustanowiony lata temu. Po rozwodzie księcia Karola z księżną Dianą zabrała nieletnich wówczas Williama i Harry’ego pod swoją opiekę. Młodzi jeszcze wtedy chłopcy widywali się z mamą co drugi weekend w Pałacu Kensington. „Kropką nad i” i podkreśleniem ważności panujących w rodzinie królewskiej założeń miał być fakt, że królowa nie zgodziła się na wyjazd chłopców do Australii wyłącznie pod opieką Diany. Nie zmienia to jednak faktu, że póki co Meghan Markle i książę Harry nie muszą martwić się jednak, że monarchini będzie nagminnie ingerować w wychowanie ich syna.

Tak to sobie wyobrażaliście?

Instagram

Instagram

Oczywiście niewykluczone, że królowa Elżbieta wyda dekret, na mocy którego dzieci księcia Harry’ego i księżnej Meghan również otrzymają tytuły książęce. Wszystko leży więc w jej rękach. Myślicie, że podejmie taką decyzję?

Może Cię zainteresować