×

Na jego posesję wtargnęli zamaskowani mężczyźni. Wybiegł z domu, a oni powalili go na ziemię

Mogłoby się wydawać, że takie sceny zdarzają się tylko w filmach, a jednak… Antyterroryści też się czasami mylą. Tak, jak w tym przypadku, o którym przeczytacie za chwilę.

Skuto niewinnego człowieka

W dniu 8 marca w godzinach wieczornych w Sitnie pod Szczecinkiem antyterroryści weszli na jedną z posesji. Jej mieszkańcy niczego nawet nie podejrzewali. Właściciel, pan Leszek, w rozmowie z reporterami „Faktów” powiedział, że nagle usłyszał jakiś hałas na zewnątrz i wybiegł przed dom. Od razu został oślepiony światłami i usłyszał krzyki: „Leżeć! Leżeć!”. Po chwili ktoś się na niego rzucił i przycisnął go do ziemi, następnie skuł kajdankami.

W środku były maleńkie dzieci…

W domu znajdował się jeszcze jego syn wraz z żoną oraz dziećmi. Mama karmiła miesięczne dziecko, a pan Maciej bawił się z 3-letnią córeczką. Kiedy usłyszał, że coś dziwnego dzieje się na zewnątrz, zaprowadził małą do żony i zbiegł na dół. Gdy otworzył drzwi, zobaczył na podwórku zamaskowanych mężczyzn, którzy mierzyli do niego z broni ciężkiej i leżącego ojca. Zaczęli krzyczeć i kazali położyć mu się na ziemi.

Rzucono mnie na ziemię, skuto kajdankami. Co człowiek chciał coś powiedzieć, się ruszyć, to nas wyginali i łamali w krzyżu. Patrzyłem tylko, czy ojciec jakiejś zapaści nie dostaje. Przez dość długą chwilę nie wiedziałem, czy to są bandyci, czy ktoś inny – zdradza pan Maciej

Trzymano ich w niepewności bardzo długo

Mężczyźni leżeli na zewnątrz przez ponad godzinę. Po tym czasie wprowadzono ich w końcu do domu. Wciąż byli skuci i siedzieli mokrzy przez kolejną godzinę, a nikt niczego im nie wytłumaczył.

Bałem o synową i o wnuki. Dzięki Bogu, że ja wyszedłem, bo już widziałem, że biegną tutaj z takim walcem, żeby te drzwi wysadzać. Jakby w domu rzucali jakieś granaty, czy coś tak, jak na podwórku, to nie wiem, czy mój wnuk by przeżył – wyznaje pan Leszek

Po przeszukaniu całego domu anty terroryści po prostu odjechali. Oczywiście, z wiadomych względów, na terenie posesji niczego nie znaleziono.

Dlaczego doszło do tak fatalnej pomyłki?

Antyterroryści szukali skradzionego sprzętu budowlanego. Mł. insp. Andrzej Borowiak, rzecznik prasowy Komendanta Wojewódzkiego Policji w Poznaniu, tak w rozmowie z reporterem „Faktów” tłumaczył błąd, który mógł kosztować czyjeś życie:

W Złotowie prowadzone jest śledztwo w sprawie kradzieży dwóch ładowarek teleskopowych o wartości kilkuset tysięcy złotych. W ramach działań, które są prowadzone przez policję w tej sprawie, jeden z pokrzywdzonych złożył zeznanie, wskazując konkretnie tę posesję pod Szczecinkiem, gdzie, jak twierdził, są ukryte te skradzione ładowarki. Jak zeznał, miała tam także przebywać grupa osób, członków zorganizowanej grupy przestępczej, która mogła dysponować także bronią

Nie było nakazu prokuratora

Po tym wydarzeniu okazało się, że akcja nie została przeprowadzona na zlecenie prokuratora. Funkcjonariusze twierdzą jednak, że mieli do tego prawo, ponieważ wypełniali zadania związane z otrzymaniem nowych informacji. Dodają również, że wcześniej zrobiono rozeznanie i na podstawie analizy sytuacyjnej, stwierdzono, że akcja antyterrorystów jest konieczna. Jak dodaje rzecznik prasowy Komendanta Wojewódzkiego Policji w Poznaniu tuż po wykonaniu tych czynności, oczywiście taki wniosek złożono. Sebastian Drewicz, prokurator rejonowy w Złotowie, w rozmowie z dziennikarzami odniósł się do sprawy:

Nie będę oceniał działań, ponieważ wniosek dopiero wczoraj wpłynął. Potrzebujemy czasu, żeby zapoznać się z materiałem. Wówczas zostanie podjęta decyzja prokuratora, który nadzoruje śledztwo, czy zatwierdzić te czynności, czy takiego zatwierdzenia nie wydać

Przedstawiciel prokuratury przyznał również, że nazwisko pana Leszka nie pojawia się w żadnych materiałach z prowadzonego śledztwa. Podkreślił również, że w związku z tym, że na terenie przeszukanej posesji nie przebywały żadne osoby podejrzane, zostaną pokryte wszelkie koszty zniszczeń, a mieszkańcy domu przeproszeni.

Pan Leszek i jego rodzina podkreślają, że tak tej sprawy nie zostawią i już wynajęli prawnika.

Może Cię zainteresować