×

Pogrzeb ratownika z Bydgoszczy. „Nie powinno być tak, że rodzice chowają dzieci”

Miał tylko 33 lata. Feralnego dnia jechał motocyklem, żeby udzielić pomocy potrzebującym. Nikt nie przypuszczał, że wkrótce sam będzie jej potrzebował. Niestety życia Grzegorza nie udało się uratować. W środę odbył się pogrzeb ratownika z Bydgoszczy.

Zginął, gdy niósł pomoc innym

33-letni Grzegorz Piórkowski był ratownikiem z Motocyklowego Zespołu Ratownictwa Medycznego w Bydgoszczy. Był ojcem małego Kubusia. Planował ślub. Niestety, plany przerwało tragiczne zdarzenie…

28 października pan Grzegorz pełnił dyżur. Około południa jechał do pacjenta. Do tragedii doszło o godz. 12.26 na rondzie Skrzetuskim.

Tam 33-letni ratownik medyczny zderzył się z samochodem osobowym. Winny był kierowca auta, który nie ustąpił pierwszeństwa pojazdowi uprzywilejowanemu. Jak twierdzą świadkowie zdarzenia, ratownik uderzył motocyklem – ambulansem marki BMW w maskę auta, przeleciał przez pojazd i spadł na chodnik.

Mężczyznę przewieziono do szpitala w ciężkim stanie. Pomimo akcji reanimacyjnej, nie udało się uratować mu życia. Śmierć młodego mężczyzny, który jechał z pomocą do chorego, wstrząsnęła mieszkańcami Bydgoszczy.

Jesteśmy przybici, to młody chłopak, to były ostatnie kursy motoambulansem, już 1 listopada mieliśmy zakończyć sezon wyjazdów motoambulansem do chorych

– powiedział Krzysztof Tadrzak, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Bydgoszczy, cytowany przez serwis bydgoszcz.wyborcza.pl.

Grzegorz Piórkowski był wspaniałym ojcem, narzeczonym, przyjacielem, kolegą, znajomym (…) „Ratownikiem się jest, a nie bywa” – taki był też Grzesiek. Mądry, ludzki, wesoły, wrażliwy przyjacielski

– piszą mieszkańcy Bydgoszczy.

By pomóc rodzinie ratownika medycznego, zorganizowali zbiórkę pieniędzy. Jak można przeczytać o zmarłym ratowniku na stronie zrzutka.pl:

Zginął w drodze do pacjenta. Nie spodziewał się, nikt się nie spodziewał, że wyjeżdża motoambulansem po raz ostatni. Nikt nie zdążył się z nim pożegnać. Został po nim ogromny żal, smutek i ból. Nie wróci już do domu po dyżurze, żeby przytulić swoją rodzinę. Nie jesteśmy w stanie uśmierzyć bólu po tej stracie ale możemy pomóc wspierając te zbiórkę, aby chociaż trochę odciążyć jego rodzinę i dać im odrobinę nadziei na przyszłość. Grzesiu poświęcił życie by pomagać, weźmy z niego przykład.

Pogrzeb ratownika z Bydgoszczy

Pogrzeb tragicznie zmarłego 33-latka odbył się w środę 4 listopada. Relację ze smutnej uroczystości przygotował Super Express.

To był rozdzierający serce widok. Za urną taty w wózku jechał maleńki synek pana Grzegorza. W ostatniej podróży tragicznie zmarłemu towarzyszyli, poza narzeczoną i rodziną, m.in. przyjaciele z pracy. Przed kościołem w Fordonie zebrało się niezliczenie dużo motocykli. Gdy prochy zmarłego składano w grobie, zawyły syreny ambulansów.

Uroczystość rozpoczął różaniec o godzinie 11.30. Pół godziny później zaczęła się msza w parafii św. Mikołaja w Fordonie. Pan Grzegorz spoczął na cmentarzu przy ul. Piastowej.

To nie powinno być tak, że rodzice chowają dzieci

– mówił zrozpaczony ojciec 33-latka.

Za szybko rozstał się z bliskimi

– dodał ksiądz, towarzyszący w ostatniej drodze Grzegorza.

Fotografie: Imgur (miniatura wpisu), Super Express, Imgur

Może Cię zainteresować