×

Pierwszy gej na stanowisku sołtysa! Na jego weselu bawiło się pół wsi

Bobrowniki to niewielka miejscowość na Pomorzu, licząca blisko 700 mieszkańców. Ogólnonarodową sławę zyskała po tym, gdy wybrała geja na sołtysa. Kiedy wziął ślub ze swoim partnerem, na jego weselu bawiło się pół wsi.

Pierwszy sołtys – gej

Łukasz Włodarczyk wychował się i pracował w Słupsku. Z Bobrownikami jest jednak związany od dzieciństwa, bo przyjeżdżał tu na wakacje do babci. Z czasem postanowił przeprowadzić się na stałe. Mało tego, z czasem tak się rozkręcił, że został nawet sołtysem. Jak wspomina sam Łukasz, w pewnej mierze zadecydował przypadek:

Brakowało sołtysa, bo poprzednia pani, która pełniła tę funkcję, zrezygnowała i przez pół roku nie było nikogo. Ja, ponieważ tutaj mieszkam, udzielałem się społecznie. Koleżanka zaproponowała, żebym wystartował w wyborach, akurat był termin. Zgłosiła mnie no i stało się.

Niezbyt często się zdarza, by na sołtysa wybierano osobę bądź co bądź przyjezdną, nawet jeśli za jej kandydaturą przemawiają wspomnienia z dzieciństwa. Jeszcze rzadziej spotyka się w Polsce geja na tym stanowisku. A właściwie to nawet Łukasz jest jedyny. Jak ujawnia Włodarczyk, mieszkańcy wsi orientowali się w jego sytuacji i nikt nie miał z tym żadnego problemu.

Nie będę ukrywał, że byłem żonaty z kobietą, nawet mam dziecko, to nie jest żadna tajemnica. Ale postanowiłem nie żyć w kłamstwie i być na luzie, że tak powiem. Czy ludzie wiedzieli…? Pewnie się domyślali, skoro mieszkałem z Łukaszem. No a już wszystko na pewno wyszło na jaw, kiedy wzięliśmy ślub.

Ślub w Edynburgu

Polskie prawo nie zezwala osobom tej samej płci na zawieranie małżeństw, ani nawet związków partnerskich. Łukasz i jego partner, a zarazem imiennik, zdecydowali się wziąć ślub w Edynburgu.

Największe wrażenie zrobiły na mnie słowa urzędniczki stanu cywilnego, która powiedziała, że jesteśmy teraz rodziną. Jeszcze trzy lata wcześniej człowiek nie sądził, że czegoś takiego doświadczy.

Tydzień po ślubie w budynku dawnej dyskoteki w Bobrownikach odbyło się wesele obu Łukaszów.

Oczywiście rodzina była, znajomi ze wsi, ze szkoły, bo myśmy z Łukaszem chodzili do szkoły policealnej. Wszystko się udało, chłopaki z wioski byli DJ-ami. Nawet nam do głowy nie przyszło, że robimy jakąś sensację. Początkowo po ślubie pomyśleliśmy, że zaprosimy kilkoro znajomych, kupimy pizzę. Ale potem zaczęliśmy liczyć, ze jeszcze mamę, jeszcze siostrę. Jak nam wyszło czterdzieści parę osób to stwierdziliśmy: dobra, robimy imprezę. Nie nazywaliśmy tego weselem, ale w końcu wyszło na to, że jednak wesele. Nawet oczepiny były, kolega się przebrał za dziewczynę.

Reakcja mieszkańców

Jak wspomina Łukasz, osobiście nigdy on, ani jego mąż nie spotkali się z przejawami homofobii. W każdym razie nie bezpośrednio.

Gdzieś tam przez znajomych się dowiedziałem, że ktoś mówił: o, to u tych pedałów pracujesz? Ale wszyscy przywykli. Ludzie mają inne sensacje. Kiedyś jedna z prywatnych telewizji zrobiła najazd na proboszcza. Powiedział, że po prostu jestem jego parafianinem i tyle. Życie osób LGBT w Polsce ma się nijak do tego, czym straszą prawicowi politycy. Nikt z nas nie chce seksualizować dzieci. Sam uczyłem w szkole, w liceum i gimnazjum.

Mieszkańcy wsi w rozmowie z dziennikarzem Onetu sprawiają wrażenie, jakby w ogóle nie rozumieli, dlaczego miałaby ich interesować orientacja seksualna sołtysa.

On jako sołtys jest osobą publiczną, a w jego życie prywatne nikt nie wchodził.

Łukasz Włodarczyk nie jest już sołtysem. Wraz z mężem prowadzi firmę, która pochłania mu tak dużo czasu, że musiał zrezygnować publicznej funkcji. Nadal mieszka w Bobrownikach, a mieszkańcy chętnie wspominają, ile dobrego zrobił dla wsi.

Źródła: facebook.com, wiadomosci.onet.pl

Może Cię zainteresować