×

Miłosne amory w krzakach czy pobicia. Patologiczne zachowania nad Bałtykiem

Niestety każdego roku słyszymy, że patologia nad Bałtykiem ma się dobrze i nie zamierza odpuszczać. Wiele z tych „przygód” niszczy wakacje…

Miłosne amory na plaży

Wakacje nad morzem to coś, o czym marzy wielu z nas. Niewątpliwie jest to związane z romantyczną wizją, gdy na wakacje jedzie się we dwoje – wspólne trzymanie się za ręce, spacer wzdłuż fal, słońce zachodzące za horyzont. Niestety niektórzy aż nadto dają się ponieść fantazjom, często tym erotycznym. Przy okazji zapominając, co to znaczy dobre wychowanie.

Kalina Chojnacka w serwisie WP Kobieta opisała kilka patologicznych zachowań, które zaobserwowali jej rozmówcy.

Pierwszym rozmówcą była Ania Chojecka, 30-latka z Warszawy, która wybrała się do Władysławowa. Okazało się, że to nie stereotypowy „janusz i grażyna” był problemem, ale bardziej typowe „seby”:

Bluzgi leciały zewsząd, w piasku kiepy, plastikowe butelki, zdarzyło mi się wejść bosą stopą w puszkę po sardynkach. Dużo młodych imprezowiczów typu „coco jumbo”. I zaznaczam: nie chodzi o stereotypowych Januszy! Najbardziej mi przeszkadzali młodzi ludzie, wiecznie napici, pląsający swoje „umc, umc” za parawanem.

Nie zabrakło także fanów „miłosnych uniesień” na plaży:

Była godzina co najwyżej 11:00. Niecałe 50 metrów dalej bawiły się dzieci. Zwróciłam im uwagę, że są lepsze miejsca na amory – na przykład zacisze sypialni. W odpowiedzi usłyszała, żeby „sobie poszła” w slangu łaciny podwórkowej. – Te i inne perełki, plus podobne opowieści moich znajomych sprawiają, że chociaż kocham Bałtyk, nigdy nie więcej nie przyjadę tu w sezonie!

„Kiedyś przyjeżdżali fajni ludzie”

Niestety tam, gdzie jest alkohol, zwykle znajdują się „poszukiwacze problemów.” Piotr to miłośnik sportów wodnych, który wrócił z wakacji z licznymi pamiątkami. Na ciele. W trakcie powrotu z plaży dwóch jegomości stwierdziło, że powinien zostać uderzony. Dlaczego? Najpewniej sami nie wiedzieli, czemu go zaatakowali:

Wieczorami ze znajomymi chodzimy na plażę na drugą stronę torów do otwartego morza. Tego dnia wracałem przez lasek, gdzie zaczepiło mnie dwóch karków. Nawet nie zrozumiałem, co mówią, bo tak bełkotali. Po chwili, bez jakiejkolwiek mojej reakcji, zaczęli mnie walić na oślep. Upadłem i dostałem kilka ciężkich kopnięć. Udało mi się podnieść i uciec. Dopiero potem na kempingu zobaczyłem, że mam całą twarz we krwi. Na szczęście wyszedłem z tego prawie bez szwanku, ale ze smutkiem stwierdzam, że coś się zmieniło. Kiedyś przyjeżdżało tu fajne towarzystwo, a teraz coraz więcej patologii. Oni nie mają zasad. Za mało się pilnuje bezpieczeństwa i niektórzy czują się bezkarni.

Chamstwo jest wszechobecne

Niestety patologia nad Bałtykiem to nie tylko patologiczne wulgarne zachowania, ale także język oraz podejście turystów. Pani Gabriela mama rocznego synka i 5-latki wybrała się na zakupy do jednego z nadmorskich sklepów. To było dla nich niezbyt przyjemne doświadczenie, zwłaszcza, że malutka dziewczynka nasłuchała się sporej ilości wulgaryzmów:

Miałam dosłownie trzy rzeczy do zeskanowania, w tym pieluchy, które się skończyły. W sklepie tłum ludzi, jeden na drugim, istne piekło. Kolejka była bardzo długa, widać, że brakowało im personelu. Mając małe dziecko w nosidełku uprzejmie poprosiłam jednego z klientów czy mógłby mnie przepuścić, bo moje dziecko płacze. Zrobił to, chociaż przewracał oczami, ale młoda para, na oko 20-latków, zaczęła głośno komentować, żebym swoje odstała, a nie wpieprzała się w kolejkę. Zignorowałam to, chcąc jak najszybciej wyjść, ale uwagi nie ustawały. Usłyszałam, że dupa ciąży i trzeba było się nie rozmnażać, że pisówa od 500 plus

Nie tylko w Polsce

Często punktowanie takich zachowań jest traktowane jako „obrzydzenie wakacji w Polsce”. Jednakże tłumaczy psycholog oraz psychoteraupetka Sylwia Miller takie zachowania są domeną ludzi wychowanych w Europie czy Ameryce:

My, Polacy, tak jak mieszkańcy Europy czy Ameryki, jesteśmy wychowani w kulturze indywidualizmu, a nie kolektywizmu. Mówi się nam: jesteś kowalem własnego losu, musimy wygrywać, być zaradni i przebojowi.

Takie zachowania niestety stały się normą w naszej części świata, także za granicą. Dlatego zaleca zmianę nastawienia, co nie oznacza, że powinniśmy zawsze odpuszczać:

W sytuacjach mogących eskalować konflikt, oceńmy, jak dalece to jest coś, co jest niedogodnością, a jak bardzo faktycznym problemem i przekroczeniem granic. Jeśli to drobna rzecz, czasem warto uniknąć interakcji. Jestem przekonania, że jeśli wejdziemy w dyskusję, w większości przypadków druga strona zareaguje kontrą i powstanie konflikt.

Patologia nad Bałtykiem zniknie, jeśli będziemy odpowiednio reagować. A Czy wy mieliście nieprzyjemne doświadczenia wakacyjne?

Źródła: kobieta.wp.pl
Fotografie: Twitter (miniatura wpisu), Twitter

Może Cię zainteresować