×

Pani Ania zrobiła zakupy w warzywniaku. Gdy spojrzała na paragon, nie dowierzała

Owoce i warzywa wciąż drożeją, co można zauważyć przy codziennych zakupach. Ile teraz trzeba zapłacić za podstawowe produkty spożywcze? Ceny niekiedy zwalają z nóg.

Owoce i warzywa wciąż drożeją

Osoby, które na co dzień robią zakupy, zauważyły, że ceny podstawowych produktów spożywczych zauważalnie wzrosły. To efekt m.in. tego, że zakończyły się świąteczne promocje. Trwająca pandemia koronawirusa również utrudnia wiele spraw.

Podwyżki widać szczególnie w warzywniakach. Warzywa i owoce stają niemal dobrami luksusowymi. Za kalafiora niekiedy trzeba zapłacić nawet 15 zł, a cena pęczka rzodkiewki sięga 4,80 zł.

Byłam na zakupach w pobliskim warzywniaku. Za kilka warzyw i owoców zapłaciłam jakieś 40 zł. Nie śledzę cen, ale wydaje mi się, że to dużo jak na takie zakupy. Kalafior za 15 zł? Pęczek rzodkiewki 4,80 zł?

– skarżyła się „Gazecie Wyborczej” pani Anna z Olsztyna.

Okazuje się, że w rodzinnym mieście pani Anny ceny warzyw i owoców są bardzo zróżnicowane. Przykładowo w markecie za pęczek włoszczyzny zapłacimy 6,99 zł, kilogram cebuli – 2,49 zł, a kilogram cukinii – 5,99 zł. Z kolei w warzywniaku, który oferuje ekologiczne alternatywy, ceny są znacznie wyższe – trzeba zapłacić 7,90 zł za kilogram cebuli szalotki, 4,90 za cebulę żółtą, 6,90 zł za czerwoną, a za selera i pietruszkę: 9,50 zł.

Dziennikarze zwrócili się z pytaniem o wzrost cen do sprzedawcy w sklepie z warzywami. W odpowiedzi usłyszeli, że w okolicach Wielkanocy kalafior kosztował aż 20 zł. Jego zdaniem to, co z importu, musi kosztować więcej niż owoce krajowych upraw. Wpływ na ceny ma też fakt, że drożeje paliwo, energia elektryczna i dostawy.

„Wahania cen są gigantyczne”

Jeden z rozmówców „Gazety Wyborczej” prowadzi gospodarstwo sadownicze pod Lubawą. Powiedział, że jako producenci nie mają wielkiego wpływu na cenę:

Na giełdzie wahania cen są gigantyczne. Rządzi cena dnia. Jesteśmy na samym początku wegetacji. Obserwuję wiadomości z Serbii, Włoch czy krajów Beneluksu. Tam drzewa owocowe są w trakcie kwitnienia. Pojawiają się gdzieniegdzie klęski żywiołowe, niektórzy już liczą straty.

Przez pandemię rolnicy miewają problemy z zakupem środków ochrony roślin, ponieważ międzynarodowy transport nie funkcjonuje zbyt sprawnie. Poza tym w wielu gospodarstwach, które są mniej zmechanizowanie, zatrudniani byli głównie obywatele Ukrainy. W zeszłym roku dużo pracowników nie dostało wiz, co również miało wpływ na ceny – koszt zbioru to poważny koszt dla producenta.

Jednakże główny problem stanowi liczba pośredników między producentem a ostatecznym odbiorcą – każdy z nich narzuca swoją marżę. Dla przykładu – jabłko dobrej jakości sprzedawane przez rolnika w hurcie kosztuje 1,60 zł za kilogram, natomiast już w sklepie kosztuje 7 zł za kilogram.

Czasami się zastanawiam, skąd się biorą ceny w marketach. Sprzedaję skrzynkę jabłek, która mieści 15 kg. Kilogram jest za około 2 zł. Wszystko ładnie przygotowane, ułożone, przesortowane. A w sklepie widzę przykładowo 4,60 zł za kg.

– powiedział „GW” producent owoców.

Kolejny problem stanowią przestoje w gastronomii. Przez obostrzenia epidemiologiczne właściciele upraw nie mogą sprzedawać owoców swojej pracy na tak dużą skalę, jak przed lockdownem. A jakie przewidywania są na ten rok?

Za wcześnie, by mówić, jaki będzie ten rok na polskich polach. Maj to okres kwitnienia, więc niedługo będzie wiadomo więcej na temat poszczególnych upraw. Oby nie było wielkich przymrozków

– prognozuje właściciel gospodarstwa w Lubawie.

Źródła: olsztyn.wyborcza.pl, goniec.pl
Fotografie: Pixabay, snappygoat.com

Może Cię zainteresować