×

Szczyt bestialstwa na Dolnym Śląsku. Po świętach oskórowano i porzucono na śmietniku kotka

Trudno opisać słowami czyn do jakiego dopuścił się człowiek na tym biednym zwierzęciu. Oskórowany kot trafił do śmieci i kilka godzin czekał na pomoc.

Oskórowany kot trafił do weterynarza

Biedne zwierzę zostało znalezione przez przypadkowe osoby w czwartek w Bystrzycy Kłodzkiej na Dolnym Śląsku. Młodzi mężczyźni natychmiast zawiadomili służby. Rudy kocur miał bardzo poważne obrażenia ciała. Brakowało mu skóry na tylnej łapie oraz naderwaną skórę na grzbiecie.

Niestety nikt w okolicy nie był zainteresowany specjalistyczną pomocą kocurkowi. Dopiero Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt podjął właściwe działania. Jechali po zwierzę 120 km, więc przez kilka godzin biedne stworzenie bardzo cierpiało. Przez ten czas rannym kotem opiekował się jeden z jego znalazców.

Konrad Kuźmiński, który jest prezesem Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt jest zbulwersowany tym, że nikt nie zareagował i zwierzę musiało cierpieć. Ma zamiar złożyć zawiadomienie do prokuratory:

Pojechaliśmy po kota z Jeleniej Góry, a to ponad 120 kilometrów. Trafił wreszcie do kliniki weterynaryjnej. Jednak skandalem jest to, że w gminie Bystrzyca Kłodzka nikt i żadna służba nie zareagowała na to zgłoszenie. Dlatego złożę zawiadomienie do prokuratury nie tylko w sprawie znęcania się nad zwierzęciem, ale też i w sprawie niedopełnienia obowiązków przez urzędników.

Dopiero późnym wieczorem trafił on w ręce weterynarzy. Otoczyli go czułą opieką i zadbali o to, żeby zwierzę odczuwało jak najmniejszy ból. Jego obrażenia były jednak dużo większe, niż początkowo sądzono.

Walczył do samego końca

Niestety pomimo walki i starań, biedny kot padł. Okazało się, że jego obrażenia były dużo poważniejsze. Miał złamaną miednicę, uszkodzony pęcherz oraz część dolnego układu pokarmowego. Weterynarze zdecydowali się uśpić biedaka i skrócić jego cierpienia. Nie ulega żadnej wątpliwości – zwierzę zostało skatowane ze szczególnym okrucieństwem.

Niestety to nie jedyny i nie ostatni przykład bestialstwa na zwierzętach. Niedawno pisaliśmy o tym, że strażacy weszli na balkon, by uratować psa. Okazało się, że jego właściciel wyjechał na kilka dni i zamknął zwierzę na balkonie.

Czy są jakieś granice ludzkiego bestialstwa wobec zwierząt? Co trzeba w sobie nosić, by tak skatować zwierzę?

Źródła: regiony.tvp.pl, www.facebook.com
Fotografie: Facebook (miniatura wpisu), Facebook

Może Cię zainteresować