×

Ofiary wypadku w Stalowej Woli zdążyły przyjąć ostatnie namaszczenie

Ofiary wypadku w Stalowej Woli spoczęły już w grobie. Na pogrzebie nie brakowało łez. Podczas uroczystości ksiądz wyznał, że małżeństwo zdążyło przyjąć ostatnie namaszczenie.

Ofiary wypadku w Stalowej Woli

Przypomnijmy, że sprawcą tragicznego wypadku koło Stalowej Woli jest Grzegorz G. W chwili zdarzenia miał on 1,7 promila alkoholu w organizmie. Jechał z prędkością co najmniej 120 km/godz. Małżeństwo w drugim pojeździe nie miało żadnych szans.

Grzegorz G. kierował audi S7. W pewnym momencie zjechał na lewy pas ruchu i doprowadził do czołowego zderzenia z jadącym z naprzeciwka audi A4. W środku znajdowała się 37-letnia Marzena, 39-letni Mariusz i ich 2-letni synek. Przód samochodu został całkowicie zmiażdżony. Mimo reanimacji małżeństwa nie udało się uratować. Natomiast chłopiec ze złamaną nogą trafił do szpitala.

Jak informuje Radio Zet, sprawcy wypadku postawiono zarzut spowodowania wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym w stanie nietrzeźwości. Możliwe, że zostanie to zmienione na zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym. O tym ma zdecydować analiza, która jest już w przygotowaniu.

Natomiast małżeństwo osierociło trójkę dzieci – 2-latka, który podróżował z nimi samochodem, a także dwóch synów w wieku 9 i 10 lat, którzy czekali na rodzinę w domu. Pogrzeb ofiar wypadku w Stalowej Woli odbył się w czwartek, 8 lipca, w niewielkim kościele parafialnym w Przędzlu (woj. podkarpackie). Tragicznie zmarłych żegnała rodzina, znajomi i sąsiedzi.

Jak podaje Super Express, w uroczystości wzięło udział około 500 osób.

 

Ostatnie namaszczenie

Podczas ostatniego pożegnania w parafialnym kościółku nie brakowało łez. Widok zrozpaczonej rodziny łamał serca. Ksiądz próbował pocieszyć żałobników tymi słowami:

Niesamowity ból pozostanie w nich na zawsze, a nade wszystko w sercach osieroconych (tu kapłan wymienił imiona dzieci zmarłego małżeństwa). I żeby go ukoić, potrzeba wiary tak silnej, żeby góry przenosić. Potrzeba nadziei wbrew nadziei i potrzeba miłości, która wszystko zwycięża, wszystko przetrzyma, która nigdy nie ustaje.

Okazuje się, że świadkiem wypadku był ksiądz, który udzielił ofiarom tragicznego wypadku ostatniego namaszczenia. Do tego również w swojej przemowie nawiązał duchowny podczas pogrzebu:

Wierzymy jednak mocno, że Bóg sprawi, abyśmy kiedyś spotkali się ponownie. Tak jak sprawił, że w tej ostatniej chwili, tam na ulicy, mogli skorzystać z sakramentu pokuty.

Marzena i Mariusz spoczęli na miejscowym cmentarzu. Nie brakowało łez i emocji, a grób pary zatonął w kwiatach.

 

Źródła: www.fakt.pl, wiadomosci.radiozet.pl
Fotografie: Facebook (miniatura wpisu), Imgur, Facebook

Może Cię zainteresować