×

Sąd uchylił postanowienie. Rodzice z Białogardu znów mają pełnię praw rodzicielskich

Tą sprawą polskie media żyją już od kilku dni, wszystko przez to, że jest ona bardzo kontrowersyjna. Katarzyna i Michał S. to małżeństwo. Oboje są poszukiwani przez policję po tym, jak dnia 15.09.2017 roku zabrali swoją nowo narodzoną córeczkę ze szpitala. Rodzice nie wyrazili zgody m.in. na szczepienia w pierwszej dobie życia maleństwa oraz dożylne podanie witaminy K tuż po narodzeniu. Lekarze byli całkowicie innego zdania.

Poród bez komplikacji

Michał S. w czwartek 14 września przywiózł swoją żonę Katarzynę na porodówkę do jednego ze szpitali w Białogardzie. Wkrótce po tym na świat przyszło ich pierwsze dziecko. Dziewczynka urodziła się pod koniec 36. tygodnia ciąży. Poród przebiegł bez komplikacji, noworodek był zdrowy. Gdy lekarze chcieli wykonać rutynowe czynności medyczne, matka dziecka zaprotestowała. Nie wyraziła zgody na oczyszczenie ciała dziewczynki z mazi płodowych, a także na wykonanie zabiegu Credego, czyli zakropienia oczek roztworem azotanu srebra, na dożylne podanie witaminy K oraz na zaszczepienie noworodka przeciw gruźlicy w pierwszej dobie życia maluszka.

Argumentacja

Obmycie z mazi płodowych wydaje się być najmniej kontrowersyjne w całej tej sprawie. Dziś jest już wiele szpitali, które tego nie praktykują – nawet i w Polsce. Nieumycie dziecka po porodzie nie stanowi dla niego żadnego zagrożenia. Według niektórych jest wręcz przeciwnie – maź stanowi naturalną barierę ochronną dla skóry malucha. Niektórzy myją dzieci po raz pierwszy dopiero po kilku dniach. Z kolei zastrzyk z witaminą K, podawany tuż po urodzeniu, ma zapobiegać niedokrwistości u maluszka. Istnieją badania, według których dawka podawana noworodkom jest zbyt wysoka i w rzeczywistości bardziej szkodzi niż pomaga. Zabieg Credego według niektórych osób jest całkowicie zbędny, jeśli matka nie nie choruje na rzeżączkę. Z kolei temat, jakim są szczepionki, zwłaszcza te w pierwszej dobie życia dziecka, jest już znacznie najbardziej kontrowersyjny. Ta metoda kontrolowania chorób ma ogromną rzeszę zwolenników, zwłaszcza wśród pracowników medycznych, ale i niebezpiecznie rosnącą liczbę przeciwników.

Lekarze byli całkowicie przeciwni decyzjom rodziców

Lekarze pracujący w białogardzkim szpitalu uważali, że takim postępowaniem rodzice zagrażają zdrowiu oraz życiu swojego dziecka. Postanowili zasięgnąć pomocy sądu rodzinnego. Tego samego dnia Sąd Rodzinny postanowił wszcząć z urzędu postępowanie o ograniczenie władzy rodzicielskiej. 15.09.2017 roku Sąd Rodzinny odbył o godzinie 8 rano posiedzenie dotyczące tej sprawy. Miało ono miejsce w budynku szpitala. Wydał na nim Postanowienie o ograniczeniu władzy rodzicielskiej matki oraz ojca dziecka w zakresie decydowania o stosowaniu świadczeń zdrowotnych u noworodka i ustanowił nadzór Kuratora, którym została pewna Pani adwokat. To ona miała mieć teraz decydujący głos w tej sprawie.

Zdesperowani rodzice zabrali dziecko ze szpitala bez niczyjej wiedzy

Gdy tylko pracownik sądu dostarczył do szpitala pismo z postanowieniem, Michał S. zabrał stamtąd swoją żonę oraz ich córeczkę. Rodziny od piątku poszukuje zachodniopomorska policja. Pojawiły się nawet pogłoski, że cała trójka zdążyła już opuścić kraj. Jakiś czas później jednak je zdementowano.

Pojawiło się nagranie

W sobotę popołudniu na jednym z portali internetowych pojawiło się oświadczenie ojca dziecka, zatytułowane: Prawdziwa wersja zdarzeń rodziców z Białogardu, których poszukuje policja. Ojciec stawia w nim sprawę w zupełnie innym świetle niż lekarze. Oskarża ich o kłamstwo oraz o niewykonanie innych badań, o które prosił wraz z żoną, a według niego stanowiących podstawę do wykonania szczepień.

Czyje jest dziecko – państwa czy rodziców?

Wszystko wskazuję na to, że ci rodzice to ludzie wykształceni oraz świadomi. Podjęli decyzje, które były zgodne ze stanem ich wiedzy oraz przekonaniami. Nie mieli zamiaru rezygnować z całkowitej opieki medycznej, a tylko z zabiegów, które uważali za zbędne i wręcz szkodliwe dla ich nowo narodzonej córeczki. Lekarze natomiast twierdzili, że to właśnie działania rodziców były niebezpieczne dla maleństwa. Zaingerowali.

Każda, ze stron ma swoje racje i zacięcie ich broni

Nasze państwo nie dało rodzicom żadnego wyboru. Już po kilku godzinach od narodzin ich dzieciątka ograniczono im prawa rodzicielskie. Przez swoje przekonania z dnia na dzień stali się po prostu przestępcami. Sprawa ta powoduje, że pojawiają się wątpliwości – Dziś dziecko należy jeszcze do rodziców czy może już do Państwa?

Sprawą zainteresowali się posłowie z partii Kukiz’15 oraz Pan wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki

Uchylono postanowienie sądu

Dziś, jak podaje portal telewizjarepublika.pl, rzecznik prasowy Sądu Rejonowego w Koszalinie poinformował, że „sąd postanowił uchylić postanowienie sądu rodzinnego w Białogardzie wobec rodziców z Białogardu o udzielenie zabezpieczenia, które polegało na tymczasowym ograniczeniu władzy rodzicielskiej i ustanowienie kuratora”.

Mecenas Arkadiusz Tetela, adwokat rodziców z Białogardu, zdradził, że jego

„klienci złożyli dziś zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez lekarzy białogardzkiego szpitala. Chodzi o narażenie zdrowia i życia dziecka poprzez chęć podania mu leku, który od dwóch lat jest wycofany z polskiego rynku.”

Chodzi o preparat Vitacon

Rodzice będą domagać się nawet 500 tysięcy odszkodowania od szpitala.

Jakie jest Wasze zdanie na temat tych wydarzeń? Rodzice poszli za modą i narazili życie swojego dziecka, czy też lekarze chcieli zbytnio ingerować w ich decyzje?

*Część zdjęć ma charakter poglądowy.

Może Cię zainteresować