×

Chciał rozwodu, bo myślał, że nie kocha już swojej żony. Po miesiącu uzmysłowił sobie, że…

Rozwody w dzisiejszych czasach nie są już niczym niezwykłym. Na początku zakochani, a z biegiem czasu coraz bardziej sobie obcy. Niegdyś nasi dziadkowie mówili, że w ich czasach, jeśli coś się psuło, to po prostu się naprawiało, a nie wyrzucało na śmietnik. Dziś wszystko wygląda inaczej i ludzie nie mają absolutnie skrupułów. Ta historia miała skończyć się podobnie, jak love story współczesnego świata. Zakończenie jednak wzrusza do łez…

Kiedy przyszedłem do domu, moja żona przyniosła mi jedzenie do stołu, ale ja złapałem ją za rękę i powiedziałem, że chcę rozwodu. Nie była zdenerwowana, zapytała jedynie: „Dlaczego?”. Udałem, że nie słyszę tego pytania, a to ją wyprowadziło z równowagi. Rzuciła pałeczkami do ryżu i krzyknęła, że nie jestem prawdziwym mężczyzną. Tej nocy nie rozmawialiśmy. Płakała. Wiedziałem, że szuka przyczyny naszego nieudanego małżeństwa, ale nie mogłem jej pomóc znaleźć odpowiedzi. Wiedziałem, że chcę odejść, bo zakochałem się w Jane.

1

Oczywiście nie chciałem zostawić jej z niczym. Miałam zamiar dać jej samochód, dom i 30% udziałów w firmie. Jednak moja żona nie chciała o tym słyszeć. Podarła dokumenty i wtedy właśnie zdałem sobie sprawę, że nie ma sensu ciągnąć małżeństwa, które trwa już 10 lat. Dobrze wiedziałem, że przy tej kobiecie tracę jedynie czas i energię. Ona stała przede mną zalana łzami i chyba uświadomiła sobie, że to koniec. Gdy następnego dnia wróciłem do domu, widziałem, że siedzi przy stole i coś pisze. Byłem tak zmęczony po spotkaniu z Jane, że nawet nic nie zjadłem i od razu poszedłem spać.

Rano okazało się, co takiego moja żona pisała na kartkach: to były jej warunki rozwodu. Chciała jedynie tego, aby przez najbliższy miesiąc nie robić czegoś, co mogłoby wpłynąć na naszego syna. Nie chciała, aby widział, że się mamy zamiar rozwieść, ponieważ czekał go bardzo ważny egzamin i nie chciała dodatkowo go obciążać. Poprosiła mnie także o dość dziwną rzecz, ale postanowiłem, że się na nią zgodzę, ponieważ nie miałem zamiaru ciągnąć tego w nieskończoność. Im szybciej tym lepiej dla mnie.

Moja żona chciała, abym przez 30 dni przenosił ją na rękach z sypialni do drzwi wejściowych. Szczerze mówiąc to myślałem, że oszalała, ale nie chciało mi się z nią dyskutować. Pierwszy dzień był dla mnie bardzo niezręczny. Nie wiedziałem, jak mam się do tego wszystkiego zabrać, za to widziałem, że nasz syn miał z tego ogromną radość. Towarzyszył nam przez całą drogę od sypialni aż do drzwi. Spojrzałem na żonę, a ona powiedziała, aby nie mówić nic dziecku. Przytaknąłem. Drugiego dnia spacer poszedł znacznie łatwiej. Moja żona przytuliła się do mnie, a wtedy poczułem zapach jej perfum. Uzmysłowiłem sobie, że już od dawna nie patrzyłem na nią, jak na kobietę. Nie była już taka młoda, na jej twarzy dostrzec można było zmarszczki i włosy jej lekko zsiwiały. Nie da się ukryć, że nasze małżeństwo odcisnęło na niej swoje piętno. Przez chwilę nawet się nad tym zacząłem zastanawiać. Czwartego dnia poczułem coś, czego od dawna między nami nie było. Znajome uczucie z przeszłości, które obecnie przelałem na Jane. Oczywiście nie powiedziałem jej o tym, jak się czułem, gdy nosiłem żonę na rękach. Z dnia na dzień jednak odnosiłem wrażenie, że idzie mi to coraz lepiej.

Pewnego ranka uświadomiłem sobie nagle, jak wiele bólu moja żona musiała przejść. Nie analizując tego, co robię, wyciągnąłem rękę i pogłaskałem ją po głowie. W jednej chwili wpadł nasz syn i oznajmił, że przyszła pora na to, aby zanieść mamę do drzwi. Dla niego stało się to swoistym rytuałem, któremu żywo kibicował. Moja żona przytuliła go mocno, ja także się do nich zbliżyłem. Poczułem się tak, jak w dniu naszego ślubu. Nadszedł ostatni dzień umowy między mną a moją żoną i już wiedziałem, co powinienem zrobić. Poszedłem do mieszkania Jane, powiedzieć jej, że zostaję z żoną. Nagle wszystko stało się dla mnie jasne: tak, jak w dniu ślubu przenosiłem moją żonę przez próg, tak chcę robić to codziennie każdego dnia aż śmierć nas nie rozłączy. I właśnie to napisałem na liściku, który dołączyłem do pięknego bukietu róż dla mojej żony.

Z kwiatami w ręku i uśmiechem na twarzy wróciłem do domu. Gdy już chciałem krzyknąć, że wróciłem, moim oczom ukazał się lekarz, który powiedział mi coś, czego tak naprawdę nigdy nie chciałem usłyszeć. Moja żona zmarła podczas snu. Nie miałem pojęcia, że była ciężko chora od kilku miesięcy. Byłem zbyt zajęty Jane, aby dostrzec cierpienie żony. Ona dobrze wiedziała, że jej dni są policzone i nie chciała wpływać na relację między mną a synem. Chciała, aby nasze dziecko myślało, że jestem kochającym mężem. Nigdy nie daruję sobie tego, że moja żona odeszła, nie zdając sobie sprawę z tego, jak bardzo ją kocham…

Uzmysłowiłem sobie to zdecydowanie za późno.

2

Doceniajmy naszych bliskich. Wracajmy pamięcią do tego, jak nasze życie wyglądało na początku. Nie pozwólmy, aby uczucie umarło…

Może Cię zainteresować