×

Pogrążona w żałobie stała i krzyczała na 6-latkę na plaży. Miesiąc później tego żałowała

Ta szczególna historia pokazuje, jak bardzo często jesteśmy zajęci sobą i nawet nie zauważamy, że ludzie wokół nas cierpią w milczeniu. Ta mała dziewczynka otworzyła tej kobiecie oczy.

Miała zaledwie 6 lat, gdy ją pierwszy raz spotkałam. To było na plaży, niedaleko mojego miejsca zamieszkania. Dojeżdżałam tam zawsze autem, miałam jakieś 5 lub 6 kilometrów. Lubiłam to miejsce, bo mogłam uciec od zmartwień dnia codziennego. Ale wracając do historii… Nasze pierwsze spotkanie było całkiem normalne. Zauważyłam dziewczynkę, która buduje zamki z piasku, a gdy podniosła wzrok, zobaczyłam jej błękitne jak morze oczy.

Przywitała się ze mną. Oczywiście jej odpowiedziałam, ale nie miałam ochoty na rozmowę – zwłaszcza z małymi dziećmi. „Buduję” – usłyszałam. „Co takiego tworzysz?” – zapytałam bez entuzjazmu.

„Nie wiem sama. Po prostu lubię czuć piasek i podoba mi się ten dźwięk, gdy słyszę, jak opada na moje buty. Brodziec przelatuje teraz. To jest czysta radość. Moja mama mówi, że gdy brodziec przelatuje to znaczy, że przynosi szczęście” – powiedziała mała.

Właśnie w tej chwili można było ujrzeć na tle nieba odlatującego ptaka i sama do siebie powiedziałam: „Żegnam radość i witam ból”. Byłam wówczas na skraju załamania nerwowego. Nic mnie nie cieszyło. Już chciałam się odwrócić i odejść, gdy nagle usłyszałam:

„Hej, jak masz na imię?”

najpiękniejsza lekcja życia od małej dziewczynki (1)

„Ruth. Jestem Ruth Peterson” – odparłam. A Ty?

„Jestem Wendy i mam 6 lat. Hihihi. Jesteś zabawna” – usłyszałam od dziewczynki.

Mimo mojego depresyjnego humoru, także się uśmiechnęłam. Idąc w kierunku auta, jeszcze przez chwilę słyszałam jej wdzięczny śmiech. Na koniec krzyknęła do mnie: Pani P! Niech pani znów tutaj przyjdzie. Spędzimy razem miło dzień”.

Następne dni i tygodnie po prostu uciekały mi przez palce i niewiele działo się w moim życiu. Chora matka i depresja nie dawały mi spokoju. Myjąc pewnego dnia ręce, uświadomiłam sobie, że potrzebuję paru chwil radości i wiem, że brodziec może mi je dać. Sama sobie przytaknęłam, ubrałam płaszcz i wybrałam się na plażę. Stojąc już przy brzegu, wypatrywałam ptaka. Wiatr był naprawdę chłodny i silny. W tamtej chwili zapomniałam o dziecku sprzed paru tygodniu i byłam zdziwiona, że nagle koło mnie pojawiła się koleżanka od 'szczęścia’.

„Witam pani P. Chce się pani ze mną pobawić?” – bez wahania zapytała.

„Co masz dokładnie na myśli?” – dało się słyszeć w moim głosie lekką irytację.

„Nie wiem, niech pani wymyśli.”

„No dobrze, to niech będą łamigłówki” – dodałam z odrobiną sarkazmu.

Dziewczynka zachichotała i powiedziała, że nie zna tego słowa. Odpuściłam w takim razie zabawę i zaproponowałam, abyśmy się przeszły. Zapytałam o to, gdzie mieszka.

„Tam” – pokazała palcem w kierunku domków letniskowych.

Pomyślałam, że to dość dziwne, zwłaszcza, że była zima. Oczywiście padło standardowe pytanie o szkołę.

„Nie chodzę do szkoły. Mama mówi, że jesteśmy na wakacjach”. Coś jeszcze do mnie mówiła, przeszłyśmy się jeszcze kawałek i powoli zbierałam się do domu. Wendy na koniec rzuciła, że to był naprawdę miły dzień, a ja sama złapałam się na tym, że uśmiechnęłam się i przyznałam jej rację. Trzy tygodnie później byłam tak spanikowana i zrozpaczona, że w trybie natychmiastowym chciałam przenieść się na plażę. Nie byłam w humorze, aby rozmawiać z Wendy. Najchętniej powiedziałabym jej mamie, aby po prostu ją zabrała do domu, ale nikogo nie widziałam na werandzie. Niestety tak się nie wydarzyło. Widziałam, że 6-latka szuka kontaktu, dlatego od razu jej powiedziałam: „Słuchaj, jeśli nie masz nic przeciwko to wolałabym dziś być tutaj sama”.

„Ale dlaczego?” – usłyszałam.

Odwróciłam się w jej stronę i krzyknęłam: „Ponieważ moja matka umarła!” I wtedy zastanowiłam się, po co w ogóle opowiadam o tym małemu dziecku?!

„Oh… Dziś jest w takim razie zły dzień” – powiedziała cicho.

„Tak. Zresztą wczoraj, przedwczoraj i jeszcze wcześniej. Wszystkie te dni były złe. Zresztą nieważne. Odejdź”.

„Czy to bolało?” – usłyszałam.

„Co miało boleć?”

„Gdy Twoja mama umierała?”

„OCZYWIŚCIE!” Zrozpaczona, zła i zdezorientowana uciekłam stamtąd.

Miesiąc po moim ostatnim spotkaniu z Wendy wybrałam się na plażę. Nie widziałam na niej 6-latki. Czułam się winna i wstydziłam się, za to, że tak ją skrzyczałam. Poczułam pustkę, gdy nie spotkałam jej na brzegu, dlatego postanowiłam przejść się do jej domu. Zapukałam i drzwi otworzyła mi młoda kobieta z miedzianymi włosami.

„Dzień dobry. Nazywam się Ruth Peterson. Znam Pani córkę z plaży i dziś jej tam nie było. Zastanawiam się po prostu, gdzie ona jest.”

„O tak, pani Peterson, proszę wejść. Wendy mówiła o pani bardzo dużo. Obawiam się, że mogła być dość absorbująca. Jeśli pani przeszkadzała, to proszę przyjąć moje przeprosiny.”

„Nie, to wspaniała dziewczynka. Gdzie ona jest?”

„Wendy zmarła w zeszłym tygodniu, pani Peterson. Miała białaczkę. Chyba pani o tym nie mówiła.”

Zaniemówiłam i nie mogłam złapać tchu.

najpiękniejsza lekcja życia od małej dziewczynki (2)

„Kochała tę plażę, dlatego, gdy poprosiła, abyśmy tu zamieszkali, nie mogłam jej odmówić. Wydawało się, że czuje się tutaj znacznie lepiej i cieszyła się z tych swoich 'szczęśliwych dni’. Ale ostatnie tygodnie niestety były dla niej ciężkie… Ale nie zapomniała o pani. Może pani poczekać chwilę?”

Oczywiście kiwnęłam głową. Nie mogłam zebrać myśli i nie wiedziałam, co mam powiedzieć tej kobiecie… Chwilę później matka podała mi kopertę zaadresowaną do mnie. Dziecięcymi literami napisane na niej było 'do pani P’. W środku znajdował się rysunek, a na nim plaża, niebieskie morze i brązowy ptak. Pod tym starannie napisane:

BRODZIEC DA CI SZCZĘŚCIE

Łzy napłynęły mi do oczu i serca. Zapomniałam już, że są we mnie takie emocje. Wzięłam matkę Wendy w ramiona i powiedziałam, że jest mi niesamowicie przykro. Spojrzała tylko na mnie i po chwili płakałyśmy już obie.

Ten rysunek jest najcenniejszym dziełem sztuki, jakie kiedykolwiek będzie mi dane zobaczyć. Wisi w moim gabinecie, a napisane na nim słowa są moją dewizą życiową. Dostałam najpiękniejszą lekcję życia od małej dziewczynki, która pokazała mi czym jest dar miłości. Nigdy nie zapomnę jej niebieskich jak morze oczu…

Może Cię zainteresować