×

„Zostałem okradziony przez Biedronkę!”. Klient publikuje zdjęcia jako dowód oszustwa

Biedronka – sieć sklepów, która jest doskonale znana każdemu Polakowi. Sieć sklepów, w której każdego dnia zostawiamy w sumie tysiące, o ile nie miliony złotych. Jak się jednak okazuje, jest to również sieć sklepów, która nie do końca jest w porządku w stosunku do swoich klientów. Okazuje się bowiem, że masa danego produktu spożywczego przedstawiona na opakowaniu, niekoniecznie pokrywa się z tym, co otrzymujemy w środku. Przypadkowo przekonał się o tym jeden z czytelników portalu wykop.pl. Nie wierzysz? Koniecznie przeczytaj dalej.

Postanowił przejść na dietę. W związku z tym skrupulatnie wyliczał kalorie i ważył produkty

Wszystko zaczęło się od tego, że czytelnik portalu wykop.pl postanowił przybrać na masie. W związku z tym zaczął skrupulatnie liczyć kalorię wzorem wszystkich będących na diecie osób. Żeby wyliczenia były jednak możliwe, a przede wszystkim dokładne, musiał znać wagę spożywanych produktów. I tutaj zaczęły się schody…

Nasz bohater jest (a przynajmniej był do tej pory) stałym klientem Biedronki. W związku z tym to właśnie tam udał się chociażby po rybę, która jest doskonałym źródłem białka i zawierała się w jego diecie. Cena? 29.90 złotych za kilogram. W opakowaniu miało jej być natomiast 402 gramów. Zanim zabrał się do jej przygotowywania, położył ją na wagę. Tego się jednak nie spodziewał.

Archiwum prywatne

Archiwum prywatne

Masa na opakowaniu kontra rzeczywistość

Jak widać producent „pomylił się” o 40 gramów ryby, a co daje w sumie 10% masy przedstawionej na opakowaniu. Dużo? To już nie nam oceniać.

Zostaliśmy okradzeni na 1.20 zł. Nie bójmy się tego słowa. Proponuję iść do sklepu, wziąć 4 kajzerki i nie zapłacić. Kto by się przejął taką kwotą – tłumaczy

Internauta zgłosił całą sprawę do sklepu. Jako potwierdzenie przedstawił również zdjęcie. W odpowiedzi usłyszał, że może zwrócić rybę.

Następnym razem tak zrobię. Otworzę, zważę i oddam – dodał

Niepierwszy taki przypadek

Każdemu mogło się zdarzyć podanie błędnej masy zapakowanego produktu, jednak to niepierwszy taki przypadek. Ta sama osoba spotkała się z podobną sytuacją w przypadku chudego mięsa mielonego. Na opakowaniu 500 g. Po zważeniu 480 g. To samo tyczyło się także sznycli z fileta z indyka. Przypadek?

Niby nic. Prawda? 20 g. Czepia się facet. Tutaj to tylko 30 groszy. Proponuję więc test z 1 kajzerką – tłumaczy internauta

Sznycle z fileta z indyka. W opakowaniu mialo byc 400 g. Wyszlo 350 gramów. Tylko 1/8 mniej. Zaledwie 1.15 zł. Oczywiście w skali jednych zakupów, wcale nie tak dużo. Patrz, zapłaciłeś za kolejne 4 kajzerki, nie biorąc ich ze sobą… Można pośmieszkować. Ale biedronek mamy w Polsce ponad 2000. A gdyby każda sprzedała tylko jedno takie mięso? 2000 zł już robi różnicę – dodaje

Promocje, które mają niewiele wspólnego z prawdą

Okazuje się, że niezgodność przedstawionej informacji z rzeczywistością nie tyczy się tylko masy produktów, ale ich cen.

Dzisiaj kolejna czara goryczy. Kopytka. Miałem w ręku gazetkę, patrzę cena 4.49 lub promocja 3,49 przy zakupie 2ch opakowań. Więc wziąłem jedno. Z półki, na której cena widnieje jak byk 3.99. Standard – podnieśmy cenę o 50 gr i zróbmy promocję, że niby o złotówkę, a tak naprawdę o 50 gr. Głupi klient się nie spostrzeże. Problem jest właśnie brak kontroli sklepów. Kasjerzy zapomnieli zdjąć starą cenę – pisze ten sam internauta

Archiwum prywatne

Archiwum prywatne

Internauta postanowił jednak tak tego nie zostawiać i zażądał sprzedaży po cenie na półce. Co na to kasjerka? Wyraźnie bała się zadzwonić do kierownika i liczyła na to, że klient zrezygnuje – tym bardziej, że kolejka cały czas rosła. Zrezygnował, bo wiedział, że nie ma w tym jej winy, a nie chciał jej stwarzać problemów. Zrezygnował tracąc kolejne 50 groszy.

Oczywiście można się pukać po głowie, oszukano mnie na jakieś 4 zł. Co z tego¯\_(ツ)_/¯? Ano dwie rzeczy. Po pierwsze – tych 4 zł to jestem świadom.Ile razy nie sprawdziłem tego Bóg nie wie (bo nie istnieje, albo ma to gdzieś patrząc przez pryzmat tego kraju( ͡° ͜ʖ ͡°)) – pisze czytelnik

Archiwum prywatne

Archiwum prywatne

Druga strona medalu

Takich przypadków jest znacznie więcej. Sklepy „okradają nas” każdego dnia, podczas gdy niczego nieświadomi klienci zupełnie nie zdają sobie z tego sprawy albo po prostu nie chcą się kłócić o te kilkadziesiąt groszy czy kilka złotych. Pamiętajmy jednak przy tym wszystkim, jak to wygląda w drugą stronę.

Teraz popatrzmy przez perspektywę zwykłego obywatela. Kobieta pominęła kiedyś przy kasowaniu kisiel. 1.19 zł. Sklep wezwał policję. Grzywna 200 zł – pisze internauta

To samo tyczy się wielu innych sytuacji. Wsiadamy do autobusu bez miesięcznego biletu, bo najzwyczajniej w świecie zapomnieliśmy go kupić żyjąc nadzieją, że ten, który posiadamy, wciąż jest ważny. Nie kupiliśmy również biletu jednorazowego za 4 złote, który upoważniałby nas do przejazdu. Mandat to 300 złotych. Sklep się pomylił? Mandatu czy tam kary nie ma.

Apel internauty

Autor wpisu apeluje, aby sprawdzać wagę produktów i dbać o prawa konsumenta. Nie dajmy się okradać, bo takie sytuacje zdarzają się na porządku dziennym. Pytanie, dlaczego sklepy nie mylą się w drugą stronę? Przypadek?

Internauta prosi również o wyjaśnienie sprawy. Myślicie, że doczeka się odpowiedzi? Jeśli tak, to jaka ona będzie?

Może Cię zainteresować