×

Radiowóz przyjechał na sygnale pod Biedronkę. Powód? Dziecko zjadło bułkę

Tuż przed sylwestrem pani Justyna wybrała się na zakupy. Zabrała trójkę swoich dzieci w wieku 1, 4 i 7 lat. Kobieta nie przypuszczała, że niewinne zakupy zakończą się interwencją policji. Radiowóz przyjechał na sygnale pod Biedronkę, bo… jedna z pociech pani Justyny zjadła bułkę za 33 grosze.

Radiowóz przyjechał na sygnale pod Biedronkę

Ostatnio sklepy informują o rosnącej liczbie kradzieży. Można więc zrozumieć, że pracownicy zachowują szczególną ostrożność. Ale niektórzy chyba zapominają, że poza szeroko otwartymi oczami warto mieć jeszcze zdrowy rozsądek.

Żaden z uczciwych klientów nie chciałby doświadczyć tak stresującej sytuacji. O tym, co przydarzyło się pani Justynie, informuje „Gazeta Wyborcza”. Tuż przed sylwestrem pani Justyna wybrała się z trójką swoich dzieci w wieku 1, 4 i 7 lat na zakupy do Biedronki, znajdującej się przy ulicy Witolda w Rzeszowie. Podczas zakupów dzieci pani Justyny wzięły sobie trzy bułki. Sęk w tym, że kobieta nie zauważyła, iż jedna z jej pociech zjadła kajzerkę. Dlatego w kasie zapłaciła jedynie za dwie bułki. Jak zapewnia, chodziło o zwykłą nieuwagę. Zresztą trudno przypuszczać, by pani Justyna próbowała się w ten sposób wzbogacić – bułka kosztowała… 33 grosze.

To, czego nie zauważyła pani Justyna, dostrzegło czujne oko pracownika Biedronki. Gdy kobieta wyszła ze sklepu i zaczęła pakować zakupy do samochodu, podeszło do niej dwóch mężczyzn.

Dopytywali się o paragon i liczbę kupionych bułek. Wtedy okazało się, że za jedną nie zapłaciłam. Czy chcieli, żebym poszła do kasy za nią zapłacić? Nie. Poinformowali mnie że, oni muszą słuchać kierownika i żebym za nimi poszła. A ja głupia poszłam. Kierownik stwierdził, że on musi słuchać przełożonych i musi wezwać policję za kradzież bułki

– relacjonuje kobieta w rozmowie z GW.

Nie były to czcze zapowiedzi. Po 10 minutach radiowóz zajechał pod sklep. Na sygnale.

Policjanci zaczęli sobie żartować, gdy usłyszeli, z jakim „przestępstwem” mają do czynienia. Dali upomnienie pani Justynie i odjechali. Ale całe to zajście było mocno stresujące dla kobiety i jej dzieci. Tylko najmłodsze z nich nie zrozumiało powagi sytuacji. Roczny synek pani Justyny ze śmiechem jadł drugą bułkę.

Sieć wyjaśnia

Rzeczniczka Komendy Wojewódzkiej Policji Marta Tabasz-Rygiel potwierdziła, że policjanci otrzymali zgłoszenie o kradzieży sklepowej. Zaznaczyła również, że nawet szkoda o minimalnej wartości daje pracownikom sklepu prawo do wezwania policji.

W świetle obowiązujących przepisów było to zasadne, a pracownicy sklepu nie przekroczyli swoich uprawnień.

– oświadczyła rzeczniczka.

A co ze zwykłą życzliwością, wyrozumiałością i rozsądkiem…?

Gdy o sprawie zrobiło się głośno, Jan Kołodyński, menedżer ds. komunikacji korporacyjnej w sieci Biedronka, przyznał, że pracownik sklepu podjął błędną decyzję.

Sprawdziliśmy dokładnie całe zdarzenie wśród personelu oraz na nagraniach kamer wideo. Każde tego typu zgłoszenie do naszego Biura Obsługi Klienta traktujemy poważnie i zawsze analizujemy pod kątem zgodności z procedurami, ale także okoliczności towarzyszących danemu zgłoszeniu. W tym konkretnym przypadku taka sytuacja nie powinna mieć miejsca i w związku z tym przeprosiliśmy naszą klientkę za zachowanie personelu, który brał udział w tym zdarzeniu

– przekazał Kołodyński w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”. Przyznał również, że „w tej sytuacji zabrakło zrozumienia okoliczności sprawy, co możemy wytłumaczyć jedynie młodym stażem pracownika, który podjął błędne decyzje”.

Może Cię zainteresować