×

Influencerka sprzedała swoją cyfrową miłość za prawie milion złotych

Influancerka Martirenti sprzedała Cyfrową Miłość za ogromną sumę. Ktoś był na tyle szalony, że wydał górę pieniędzy na… internetowy token.

Martirenti sprzedała Cyfrową Miłość

Na co można przeznaczyć 250 tysięcy dolarów (prawie milion złotych)? Można zainwestować w wyjątkowy samochód, postawić dom czy wspomóc ogromnym datkiem organizację charytatywną. Niektórzy jednak wolą kupować… emocje. Wirtualne emocje. Polska influancerka Martirenti (Marta Rentel) na swoim story pochwaliła się, że ktoś kupił jej Cyfrową Miłość.

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez Marta Rentel (@martirenti)

A czymże jest to „cudo” warte taką kwotę? Według sprzedającej to inna forma miłości, rzecz jasna cyfrowa. Oddajmy głos samej Marti Renti, która liczy… że trafi do podręcznika do historii:

Oczywiście nie chodzi o taką fizyczną (miłość przyp. red.), bo liczę na to, że ją jeszcze znajdę. Ale skoro mam z nią problem, bo nie działa, to warto spróbować z tą cyfrową. Poza tym zawsze chciałam, żeby Polki zapisały się na kartach historii. Już sobie wyobrażam, jakie moje zdjęcie może się pojawić w podręcznikach do historii. Przecież to możliwe, prawda?

Sama Renti na swoim story nie była wstanie wytłumaczyć co to jest NFT, jednak twierdzi, że to „przyszłość”. Do stworzenia tego cyfrowego tokena zachęcili ją znajomi, którzy się tym zajmują. Jak widać warto było, skoro ktoś był na tyle szalony, aby zapłacić za niego prawie milion złotych.

„Bazuje na moim DNA”

Influancerka chwaliła się kilka tygodni temu, że sama dowiedziała się co to jest NFT i że „tworzyć przyszłość” i jako „pierwsza na świecie kobieta zdigitalizowała emocje”. NFT (Non-Fungible Token) troszkę przypomina kryptowaluty, bo podobnie jak one to zbiór pewnych danych. Jednakże w przeciwieństwie do nich, nabywca nie uzyskuje pełni praw do danych w nich zawartych. Jest w ich posiadaniu, ale nie może ich wykorzystać według swojego uznania. Kod NFT jest całkowicie unikatowy i nie można go w żaden sposób powielić, więc tylko nabywca ma pełni władzę nad NFT.

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez Marta Rentel (@martirenti)

Martirenti chwali się, że do stworzenia „Wirtualnej Miłości” zostało wykorzystane jej DNA. Oczywiście jest to totalne kłamstwo, albowiem co prawda mapowanie genomu obecnie jest możliwe, ale trwa to dość sporo czasu i wątpliwe, aby naukowcy poświęcili swój cenny czas dla influancerki z Polski… Co więcej nikt nie jest w stanie zrozumieć co miałoby dać zeskanowane DNA w tokenie, skoro za emocje odpowiada cały szereg reakcji chemicznych w naszym ciele (głównie w mózgu) oraz nasze doświadczenia emocjonalne. Może u tiktokerek jest inaczej…

Sprytna akcja marketingowa?

Możliwe, że do transakcji nie doszło, bo oprócz zapewnień samej influancerki żadnego potwierdzenia nie mamy. Szum wokół tej sprawy jest naprawdę spory i nie wiadomo czy nie właśnie oto chodziło. Obecnie na swojej stronie NFT Martirenti oferuje kolejne „emocje”. Samo NFT ma podobną „przyszłość” co obecne kryptowaluty. Znajduje się szereg osób, które inwestuje niebotyczne pieniądze w tej segment wirtualnych pieniędzy. Jednakże wątpliwe, aby wypłynęły na szersze wody rynkowe z powodu ich niestabilności w kwestiach wartości.

Obecnie większość rządów przygląda się wirtualnym rynkom i nie wiadomo czy nie zostaną one odpowiednio uregulowane. Jedną z największych inicjatyw NFT było CryptoKitties z 2017 roku. Gra ta umożliwiała użytkownikom na adoptowanie i handlowanie wirtualnymi kotami. Najdroższe zyskiwały wówczas wartość nawet 100 tys. dolarów.

Gdybyście mieli wydać milion złotych na totalną bzdurę co to by było? Ja osobiście wolałabym niewidzialną rzeźbę…

Źródła: martirenti.com, spidersweb.pl, www.wirtualnemedia.pl, antyweb.pl
Fotografie: Instagram (miniatura wpisu), Instagram, Pixabay

Może Cię zainteresować