×

Marta trafiła do szpitala w 20. tyg. ciąży. 3 dni później urodziła martwego synka i zmarła

Marta i jej synek zmarli w szpitalu w Katowicach. Według męża kobiety, właściwa diagnoza nie została postawiona na czas, a przez niedopatrzenie lekarzy jego ukochana zmarła. Sprawę bada Prokuratura Regionalna w Katowicach oraz Rzecznik Praw Pacjenta.

„Najpiękniejsze 3,5 miesiąca naszego życia”

Małżeństwo przez kilka lat starało się o dziecko. Jednak dwukrotnie dochodziło do poronień na wczesnym etapie ciąży. Oboje przeszli kompleksową diagnostykę i zostali zakwalifikowani do metody in vitro. Jednak i te zabiegi zakończyły się niepowodzeniem. Małżonkowie nie tracili jednak wiary i w grudniu ubiegłego roku pani Marcie udało się naturalnie zajść w ciążę.

Jak wspomina pan Krzysztof, mąż zmarłej kobiety, w programie „Uwaga” TVN:

To był cud. Najpiękniejsze 3,5 miesiąca naszego życia.

Jednak po trzech miesiącach u kobiety zaczęły nasilać się objawy bólu i spięcia brzucha. Żona pana Krzysztofa bała się kolejnego poronienia. Lekarz, który prowadził ciążę zdecydował o założeniu kobiecie szwu na szyjce macicy. Miało to na celu zabezpieczenie przed przedwczesnym porodem. Jest to bardzo powszechny zabieg stosowany w takich sytuacjach. Niestety dwa tygodnie później, w Wielki Piątek (15 kwietnia 2022 r.) pani Marta zgłosiła do szpitala z silnym bólem brzucha.

Trafiła do szpitala w 20. tygodniu ciąży

Żonę podłączono pod KTG, do monitorowania skurczy. Zdecydowano, że zostanie przewieziona z oddziału patologii ciąży na porodówkę. To był 20. tydzień ciąży. Około godziny 21 zadzwoniła do mnie z porodówki. Mówiła, że za chwilę ma przyjść do niej neonatolog

– relacjonuje w „Uwadze” TVN pan Krzysztof.

Przytacza również słowa żony.

Jestem na bloku i w zależności od tego, czy będą skurcze, będę rodzić. (…) Mam kroplówki z magnezem i antybiotykiem, bo CRP już rośnie. Wczoraj miałam CRP 1.2, dziś już mam 18. Jak się urodzi, to nie przeżyje po prostu

– mówiła do męża pani Marta, co zostało udokumentowane na nagraniu udostępnionym przez „Uwagę” TVN. 

CRP to badanie, które wykorzystują lekarze w diagnostyce medycznej do stwierdzenia, czy w organizmie pacjenta toczy się stan zapalny. Kobieta miała je wykonane dzień przed tym, jak trafiła do szpitala. Wynik wówczas był prawidłowy. Również w szpitalu CRP monitorowano. Jego poziom cały czas wzrastał. Mąż kobiety ze względu na trwającą pandemię nie mógł być przy żonie, ale cały czas byli w kontakcie telefonicznym.

Pani Marta i jej synek zmarli w szpitalu w Katowicach. Czy można było uniknąć tragedii?

Pan Krzysztof podkreślał, że żona bała się sepsy i niejednokrotnie zgłaszała swoje dolegliwości. Z jego relacji wynika, że podczas całego zajścia byli na sali sami, kilka razy zajrzała do nich położna. Dopiero o 03:15, zlecono wykonanie szeregu badań, w tym sprawdzenie prokalcytoniny, która jest bardzo czułym wskaźnikiem stanu zapalnego w organizmie. Po 40 minutach były wyniki. Potwierdzały rozwój zakażenia. Nie zdecydowano jednak o farmakologicznym przyspieszeniu poronienia martwego płodu.

Jak dalej wspomina pan Krzysztof w nagraniu:

Żona zgłaszała dolegliwości, wołałem do niej personel. Usłyszeliśmy, że żona musi urodzić. W końcu urodziła, resztką sił, mdlejąc. Wyszła do mnie lekarka, że u żony jest podejrzenie sepsy i zabierają ją na OIOM. Na tę salę przywieziono noworodka żonie, żeby się pożegnała.

Mimo włączenia antybiotyków i usunięcia macicy, która według lekarzy była źródłem zakażenia, stan kobiety pogarszał się. Pani Marta zmarła w nocy z 17 na 18 kwietnia w trzeciej dobie pobytu w szpitalu. Według Pana Krzysztofa objawy, które zgłaszała jego żona, zignorowano i nie wdrożono na czas właściwego leczenia.

Już po pogrzebie, mąż kobiety zażądał pełnej dokumentacji medycznej. Chciał dowiedzieć się, co się działo na oddziale. Zaskoczyły go wpisy, że pacjentka była niegrzeczna, opryskliwa, a do tego podważała kompetencje położnych i nie przestrzegała zaleceń personelu. Kategorycznie się z nimi nie zgadza i dlatego powiadomił prokuraturę oraz Rzecznika Praw Pacjenta.

Fotografie: "Uwaga" TVN (miniatura wpisu), "Uwaga" TVN

Może Cię zainteresować