×

Trynkiewicz wykorzystał i zamordował 4 chłopców. Szczegóły tych zbrodni przyprawiają o dreszcze

Mimo że te potworne wydarzenia miały miejsce ponad ćwierć wieku temu wciąż budzą emocje. Mariusz Trynkiewicz, jak wielu o nim mówi, to „bestia w ludzkiej skórze”. Molestował, wykorzystywał i gwałcił nastoletnich chłopców. Niestety, czterech również zamordował. Szczegóły tych zbrodni przyprawiają o dreszcze…

4 lipca 1989 roku

Wszystko zaczęło się 4 lipca 1989 roku. 26-letni Mariusz Trynkiewicz, który wcześniej był nauczycielem wychowania fizycznego, bez trudu zwabił 13-letniego Wojtka do swojego mieszkania, obiecując mu wyjazd na obóz strzelecki. Chłopcu, nawet przez myśl nie przeszło, że grozi mu niebezpieczeństwo. W końcu „pan Mariusz” to miły, wesoły nauczyciel, którego wszyscy lubili.

W mieszkaniu zwyrodnialec zaproponował Wojtkowi kolację. Kiedy chłopiec siedział do niego tyłem i niczego się nie spodziewał, zaatakował go. Najpierw brutalnie zgwałcił, a później udusił go gąbką do naczyń, wpychając mu ją głęboko w gardło. Po „wszystkim” przełamał chłopca na pół i upchnął go w kartonie. Gdy „pakunek” był gotowy, wyniósł go do lasu i ukrył.

Ciało biednego chłopca znaleziono przypadkowo dopiero we wrześniu, jednak nim do tego doszło, Trynkiewicz znów zaatakował. Tym razem posuwając się jeszcze dalej…

Potrójna zbrodnia

29 lipca zwyrodnialec zagadał 3 chłopców – 12-letniego Artura, jego rówieśnika Krzysia oraz o rok młodszego Tomka. Zaprosił ich do swojego mieszkania, aby pokazać im rybki. Chłopcy jednak ich nie zobaczyli. Trynkiewicz zadźgał ich finką. Nie udało im się uciec. Przez liczne rany wykrwawili się. 27-latek zawinął ich ciała w zasłonę z wyhaftowaną literą „T” i jak gdyby nigdy nic poszedł na obiad do rodziców. Kiedy wrócił, chcąc ukryć ciała, wyniósł „zawiniątka” do piwnicy. Po czasie okazało się, że piwnica zalała się krwią. Wtedy zwyrodnialec próbował zatuszować ślady wylewając na podłogę żółtą farbę.

Wiedząc, że nie może dłużej trzymać rozkładających się ciał w piwnicy, je również wyniósł do lasu. Ułożył w kształt trójkąta – biegli stwierdzili, że chciał w ten sposób oddalić winę od siebie i upozorować mord rytualny. Później oblał zwłoki chłopców benzyną i podpalił. Zwęglone ciała odkrył grzybiarz. Oto, jak jeden ze świadków opisuje ten przerażający widok:

To wyglądało jak stos ofiarny. Dzieci były ściśle zwinięte, ze złożonymi rączkami, jakby błagały o litość

Szybko wpadł

Policja nie szukała mordercy długo po odnalezieniu ciał. Stało się to już kilka tygodni później. Szybko wytypowano Trynkiewicza ze względu na jego wcześniejsze zatargi z prawem – był już skazany za molestowanie dwóch 12-letnich chłopców. Przed tymi tragicznymi wakacjami został jednak wypuszczony na wolność. Stało się tak ze względu na chorobę jego mamy, którą i tak się nie interesował. Śledczy znaleźli też wyhaftowaną literkę „T”. Jeden z policjantów dostrzegł w oknie zwyrodnialca drugą z zasłon.

Robił im to, co jemu robiono kiedyś

Trynkiewicz, gdy tylko go zatrzymano, od razu przyznał się do wszystkich morderstw. Nawet nie próbował się bronić. Wręcz przeciwnie, z dziką satysfakcją opowiadał przebieg wydarzeń. Na koniec stwierdził, że podniecało go to, że kontroluje czyjeś życie i śmierć.

Teresa Gens, psycholog sądowy, która w latach 90. badała Trynkiewicza twierdzi, że on wciąż będzie zabijał.

Mariusz Trynkiewicz to piekielnie inteligentny człowiek. Będzie zabijał dalej, jestem o tym przekonana

Specjaliści twierdzą, że w osobowość Trynkiewicza wbudowana jest pewna struktura. Kiedy dostanie konkretny bodziec, uaktywnia się i jest nie do pohamowania. Dla niego tym bodźcem jest widok nastoletnich chłopców. Wiadomo, że ten zwyrodnialec sam był w dzieciństwie molestowany. Dręcząc te dzieci, robił im to samo, co kiedyś zrobiono jemu.

Śmierć zamieniono na więzienie

Mariusz Trynkiewicz został skazany na karę śmierci. Jednak dzięki, amnestii ogłoszonej przez rząd w 1989 roku nie zawisł na stryczku. W funkcjonującym wówczas kodeksie karnym nie było dożywocia, a najwyższą możliwą karą było 25 lat pozbawienia wolności i właśnie taką otrzymał pedofil-morderca.

Ćwierć wieku minęło już 4 lata temu. Mariusz Trynkiewicz nie cieszył się jednak wolnością zbyt długo. Aktualnie przebywa w Regionalnym ośrodku Psychiatrii Sądowej w Gostyninie. Kiedy nic nie było jeszcze pewne i pedofil morderca miał zostać wypuszczony na wolność, wszyscy obawiali się tego, co będzie, gdy tak się stanie. Marta Łojek, mama Tomka była pewna, że ten człowiek skrzywdzi kolejne dziecko. Inna mama jednego z zamordowanych chłopców, Mirosława Kawczyńska, mówiła:

Życia naszych dzieci nic już nie wróci, ale jeżeli władze nic z tym nie zrobią, to po wyjściu na wolność znów będzie mordował. Powinien trafić na leczenie do zamkniętego oddziału psychiatrycznego

Całe szczęście, że tak się stało

Może Cię zainteresować