×

Organizacja broniąca praw zwierząt została ukarana, bo chciała ocalić zwierzęta

Wydawać by się mogło, że skoro część obostrzeń została wycofana, to mandatów za nieprzestrzeganie regulacji związanych z epidemią koronawirusa będzie mniej. Niestety, wcale tak nie jest. Przekonali się o tym przedstawiciele stowarzyszenia ratującego zwierzęta przed dotkliwym znęcaniem się przez dwójkę dzieci.

Mandat dla organizacji ratującej zwierzęta

Po serii absurdalnie wysokich mandatów, które były wystawiane przez ostatnie tygodnie, w społeczeństwie zawrzało. Ludzie nie tylko sprzeciwiają się niesprawiedliwie wygórowanym kwotom mandatów, ale również zwracają uwagę na to, że są one przyznawane bezprawnie. Tak właśnie było w przypadku Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt. Przedstawiciele organizacji broniącej praw zwierząt pojechali do Wałbrzycha, w celu ratowania psów oraz kota, które były katowane przez dwójkę dzieci. 12-latek i 15-latek mieli odbywać stosunki seksualne z psem oraz szarpać i bić kota. Na stronie organizacji możemy przeczytać o szczegółach perwersji młodych ludzi.

Psy i kot były zabawką dla dwóch młodych chłopaków (12 i 15 lat). Czworonogi były podduszane, rzucane o ściany, bite. Wobec jednego psa stosowane były akty zoofilii – „fajnie tryskało jak mu się wa**ło”. Podczas interwencji zachowane były wszelkie środki ochrony biologicznej, a zużyta odzież w hermetycznym opakowaniu trafi do utylizacji.

Ze względu na fakt, że rodzina była w trakcie odbywania kwarantanny, działacze musieli wyposażyć się w odpowiednie stroje ochronne mające zapewnić im oraz otoczeniu pełne bezpieczeństwo przed zakażeniem niebezpiecznym wirusem. Cała akcja odbyła się z zachowaniem wszelkich środków ostrożności. Mimo to działacze za swoją pomoc dla maltretowanych zwierząt zostali srogo ukarani.

Mandat za niesienie pomocy

Niedługo po zakończeniu interwencji, policja zgłosiła do sanepidu prośbę o ukaranie organizacji mandatem. Funkcjonariusze uważali, że Inspektorat nie powinien działać indywidualnie, lecz współdziałać ze służbami. Jak powiedział Konrad Kuźmiński – szef Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt, nie istnieją przepisy, które obligowałyby stowarzyszenie do interwencji w towarzystwie policji. Co więcej zaznaczył, że w czasie akcji zastosowano należyte środki ostrożności. Wszyscy, biorący udział w akcji mieli na sobie kombinezony ochronne. Okazuje się, że przed podjęciem stosownych kroków przez Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt, o zdarzeniach w mieszkaniu wielokrotnie informowani byli m.in. kurator sądowy oraz dzielnicowy. Niestety, żaden z nich nie zainteresował się problemem, a zwierzęta przez cały czas były katowane przez znudzonych kwarantanną chłopców. Konrad Kuźmiński powiedział:

My dostaliśmy zawiadomienie od sąsiadów, ojciec chłopców potwierdził, że dochodzi do przemocy. Psy były bardzo skrzywdzone psychicznie i fizycznie. Były zastraszone. Nie chciały wracać do domu, kiedy były wyprowadzane przez wolontariuszy podczas kwarantanny.

Przedstawiciel organizacji opowiedział o tym, jak wyglądały przygotowania do wyjazdu w teren.

Przygotowania do interwencji trwały cały dzień, bo musieliśmy zorganizować cały sprzęt do ochrony przeciw czynnikom biologicznym. Pani doktor z Warszawy zapewniła nam kombinezony piątej i szóstej kategorii. Dostaliśmy przyłbice, gogle, maski z najlepszym filtrem i rękawice. Zabezpieczenie było stuprocentowe.

Niesprawiedliwy mandat

Konrad Kuźmiński zaznacza, że ukaranie organizacji za podjęcie interwencji jest wbrew prawu.

Żadna ustawa nie ograniczyła naszych kompetencji na czas pandemii koronawirusa. Interweniować w obecności policji nie musimy, jeżeli nie jest konieczna asysta, czyli np. jeżeli właściciel zwierząt jest agresywny, przez co wywołuje niebezpieczeństwo dla naszego zdrowia lub życia. Nasze kompetencje nie zostały wygaszone na czas pandemii, dlatego nie doszło do naruszenia zakazu przemieszczania. Policja uważa, że nie wykonywaliśmy czynności służbowych, co nie jest prawdą.

Zapowiedział również, że wkrótce odwoła się od decyzji organów państwowych. Głos w sprawie zabrała także dolnośląska policja. W internecie ukazało się oficjalne oświadczenie. Możemy w nim przeczytać, że:

Jak wynika z oficjalnej informacji przekazanej przez stowarzyszenie wałbrzyskim policjantom dopiero w dniu 15.04.2020 r., osoby które podjęły działania w mieszkaniu jednej z rodzin, o sytuacji uzasadniającej przeprowadzenie działań w związku z podejrzeniem znęcania się nad zwierzętami, wiedziały już na dwa dni przed przeprowadzoną przez siebie interwencją, a więc już w dniu 11.04.2020 r. Dziwić może fakt, że nie powiadomiły w tym czasie – przez dwie kolejne doby – policjantów, którzy z pewnością podjęli by natychmiastowe działania, dostosowując je do dodatkowej okoliczności, iż rodzina, której sprawa dotyczy, objęta jest kwarantanną.

W komunikacie nie odniesiono się do dyskusyjnej kwestii, dotyczącej zasadności wystawienia mandatu. 

Fotografie: Twitter.com, Facebook.com, Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt

Może Cię zainteresować