×

Ma 8 dzieci i nigdy nie pracowała. Co miesiąc dostaje 13 250 złotych!

Ma 8 dzieci i nigdy nie pracowała. Pani Paulina uważa, że wychowując gromadkę dzieci, zapracowała nie tylko na swoją emeryturę, ale także na świadczenia innych. Czy kobieta na pewno ma rację? Przecież co miesiąc na jej konto wpływają gigantyczne sumy 500+ i świadczeń dla rodzin wielodzietnych, podczas gdy ona nie odprowadza żadnych składek.

Wielodzietność z wyboru

W dzisiejszych czasach państwo w bardzo pobłażliwy sposób traktuje rodziny wielodzietne. Oprócz comiesięcznego wsparcia w wysokości 500 zł na dziecko, rodzice mogą liczyć na przywileje przewidziane przez Kartę Dużej Rodziny. W ramach świadczenia wszyscy członkowie otrzymują duże zniżki lub nawet całkowite zwolnienia z opłat. Nic więc dziwnego, że nie brakuje osób, które celowo decydują się na wygodne życie na garnuszku państwa. Do ich grona należy 33-letnia pani Paulina z województwa warmińsko-mazurskiego. Jak pisze w przesłanym do redakcji liście, ten styl życia ma już we krwi. Jej dziadkowie oraz rodzice nigdy nie pracowali. Kolejne pokolenia dziedziczą po sobie biedę.

Dziadkowie i rodzice zawsze żyli z tego, co dała gmina. Ja poszłam w ich ślady. Uważam, że był to dobry wybór. Mam ośmioro dzieci, które są dla mnie całym światem. Kocham je nad życie. Najstarszy syn, Tycjan ma teraz 14 lat a najmłodsza córka, Agnieszka 6 miesięcy. Oficjalnie ani jednego dnia nie spędziłam w pracy. Ja jednak uważam, że opieka nad dziećmi to praca na pełen etat i to trudniejsza niż niejeden zawód.

Kobieta utrzymuje siebie i dzieci wyłącznie z tego, co daje gmina i państwo. Z treści listu można wywnioskować, że ojcowie jej dzieci nie uczestniczą w życiu rodziny. Regularnie jednak płacą alimenty.

Co miesiąc otrzymuję łącznie 13 250 złotych. Na każde z dzieci 500 zł od państwa. Do tego alimenty, które dla trójki dzieci wynoszą 750 zł na dziecko, a dla pozostałej piątki 1400 zł. Ojciec moich najstarszych dzieci nie był tak hojny, jak mój drugi partner. Obaj nie chcieli płacić alimentów. Dopiero sąd zmusił ich do pomocy. Pieniądze ściąga teraz komornik.

Całe życie zajmuje się seksem

Pani Paulina zarzeka się, że w jej przypadku wielodzietność nie ma nic wspólnego z religią. Chciała mieć dużą rodzinę i udało się jej spełnić to marzenie. Gdyby nie to, że kilka ciąż poroniła, mogłaby mieć dzisiaj nawet 11 dzieci.

Wielodzietność często bywa kojarzona z zacofaniem i radykalnym chrześcijaństwem, ale to nie mój przypadek. Ja dobrze wiem, jakie są metody antykoncepcji, ale po prostu nie chcę ich stosować. Kilka razy moje ciąże źle się rozwijały i nie udało się urodzić dzieciątka. Tak naprawdę jestem mamą jedenastki, tylko że troje jest już w niebie.

Kobieta przyznaje, że nie wszystkim podoba się wybrany przez nią model życia. Lokalna społeczność uważa, że matka ośmiorga dzieci to zwyczajny leń i nierób. Pani Paulina nie zgadza się jednak ze stwierdzeniem, że jest pasożytem.

Ludzie mówią, że jestem „pasożytem” i jedyne na czym się znam to seks, bo non-stop jestem w ciąży. A ja im mówię: „Nie prawda! Przecież wychowuję 8 obywateli, którzy kiedyś będą pracować na nasze emerytury”. A to, jak często uprawiam seks i z kim, to wyłącznie moja sprawa. Rodząc tyle dzieci, zapracowałam na emeryturę swoją i innych.

Czy aby na pewno tak będzie? Wszakże pani Paulina sama przyznała, że podobnie jak jej rodzice nie spędziła w pracy ani jednego dnia. Można przypuszczać, że wychowane w identycznej atmosferze dzieci również powtórzą rodzinny schemat.

Ma 8 dzieci i nigdy nie pracowała

Postawa pani Pauliny wydaje się bardzo egoistyczna. Kobieta nie martwi się o to, w jakich warunkach w przyszłości będą żyły jej synowie i córki. Niepracująca matka, która być może doczeka się jeszcze kolejnych dzieci nie będzie w stanie pomóc im w kupieniu mieszkań, domów czy choćby sfinansowaniu kursu na prawo jazdy. Dzieci zaraz po ukończeniu 18-ego roku życia będą całkowicie skazane na siebie.

Pracownica socjalna MOPR w Toruniu tłumaczy, że tego typu rodziny nie mają najmniejszych szans na wyrwanie się z błędnego koła wielodzietności.

To właśnie dziedziczenie biedy. Dzieci biorą przykład ze swoich rodziców i dziadków. Widzą, że tamci się nie starają, żeby mieć pieniądze, a jednak je mają. To one też w ten sposób chcą funkcjonować jak najdłużej się da. Gdy potem inni przejdą na zasłużone emerytury, oni w wieku podeszłym będą wnioskować przykładowo o zasiłek stały z tytułu wieku. Jego maksymalna kwota wynosi 645 zł. Emerytury bywają niższe.

Przypadek pani Pauliny to najlepszy dowód na to, że zachęcanie do rodzicielstwa nie gwarantuje zastępowania pokoleń, a tym samym wysokich emerytur. Wręcz przeciwnie, może nas narażać na gigantyczne wydatki.

Fotografie: Imgur, Facebook

Może Cię zainteresować