×

Natalia W. zadźgała swoje córeczki. Na jaw wyszły listy, jakie pisała do sądu

Tę tragedię aż trudno opisać słowami. Wszystko wydarzyło się wcześnie rano, we wtorek 23 stycznia w Lubinie. 34-letnia Natalia W. zadźgała nożem swoje dwie córeczki – 13-miesięczną Laurę oraz 12-letnią Emilkę. Później próbowała odebrać sobie życie. Teraz dziennikarze portalu fakt24.pl dotarli do listów, które kobieta pisała już z tymczasowego aresztu. Ich treść wcale nie wskazuje na wyrzuty sumienia…

Przypomnijmy

Natalia bestialsko zamordowała swoje dwie córki. Najpierw 12-letnią Emilkę, a później 13-miesięczną Laurę. Pierwszej z nich zadała około 50 ciosów nożem. Większość w głowę oraz w szyję. Kobieta była bezwzględna celowała tak, aby zabić. Potem zwróciła się ku bezbronnemu niemowlęciu. Zadała mu cztery ciosy nożem, a na koniec poderżnęła gardło. Wojciech, konkubent Natalii około 7:00 wracał z nocnej zmiany. Gdy nie mógł dostać się do mieszkania, wszczął alarm.

Poszedł po pracowników opieki społecznej. Długo nie udawało się wejść do środka. Zrobiono to dopiero około godziny 12 w południe. Zamek w drzwiach wycięli strażacy. Gdy otworzyły się drzwi, wszyscy zamarli. W mieszkaniu było pełno krwi – na ścianach, meblach i na podłodze.

Wyrok i „skrucha”

11 grudnia 2018 roku dzieciobójczyni z Lubina usłyszała w końcu wyrok dożywocia. Ma możliwość wcześniejszego zwolnienia dopiero po 30 latach. Wiadomo, że w czasie rozprawy płakała i zarzekała się, że żałuje tego, co zrobiła. Podkreślała, że wolałaby sama umrzeć, a żeby córki żyły. Sędzia Witold Wojtyło jednak nie uwierzył w jej skruchę. Jak się okazuje, słusznie…

Sędzia na podstawie zebranych dowodów, przesłuchań, a także opinii biegłych był pewien, że nie może wydać innego wyroku. Chociaż Natalia nie planowała swojej zbrodni, podjętą decyzję realizowała w sposób przemyślany, konsekwentny i nadzwyczaj brutalny. Sędzia zauważył, że rzadko spotyka się tak umiejscowione rany – „W tym przypadku oskarżona wręcz masakrowała twarz własnej córki”. Tak samo postąpiła z drugim dzieckiem.

Listy

Jak się okazuje, 33-letnia dzieciobójczyni bardzo szybko zapomniała, że ciągle jest obserwowana i zaczęła wieść „normalne” życie w więzieniu – wręcz momentalnie się zaadaptowała i zyskała nowe znajomości. Fakt24 dotarł także do treści wniosków kierowanych do sądu. One również wskazują na to, że u Natalii na próżno doszukiwać się poważnych wyrzutów sumienia z powodu tego, co zrobiła.

Wiadomo, że wnioski zawierają bardzo dużo błędów różnego rodzaju, ale napisane zostały starannym i ozdobnym charakterem pisma. Prośby, które zostały w nich zawarte, dotyczą głównie skonfiskowanych telefonów, ubrań, a także i kontaktu z matką.

„Proszę o nakazanie zwrotu moich rzeczy osobistych”

W pierwszym z listów do sądu Natalia prosiła o zwroty jej rzeczy osobistych, w tym trzech telefonów komórkowych. Napisała:

Proszę o nakazanie zwrotu moich rzeczy osobistych oraz dokumentów, oraz rzeczy córki Emilii przez Wojciecha Ż. (…) ponieważ do tej pory nie chce oddać rzeczy. Ponieważ sąd zabronił kontaktu z tym człowiekiem, proszę o nakazanie zwrotu rzeczy, które odebrałaby moja mama (…). Proszę także o zwrot 3 telefonów zatrzymanych przez prokuratora lub sąd

Na tym jednak nie poprzestała, już 2 tygodnie później złożyła kolejne wnioski i to trzy tego samego dnia. Poprosiła w nich o zwrot telefonów i możliwość kontaktu z matką.

Kilkakrotnie było dzwonione do konkubenta, aby zwrócił moje rzeczy mojej mamie. Lecz w ogóle nie miał takiego zamiaru. Zostałam bez ciuchów, butów, włącznie z bielizną. Ja zdaję sobie sprawę, że gardzi mną, ale rzeczy może zwrócić mi, żeby całkowicie się pozbyć mnie ze swojego życia.

Proszę o nakazanie wydania moich rzeczy oraz dokumentów przez konkubenta Wojciecha Ż., ponieważ (…) do tej pory nie raczył oddać rzeczy mojej mamie. Przy czym nie mam ubrań, a zbliża się zima

Chciała zmiany obrońcy z urzędu

To jeszcze nie wszystko. Natalia kilka razy prosiła także sąd o to, aby zmieniono jej obrońcę przydzielonego z urzędu. Zrobiła to w jednym z najdłuższych listów. Uważała, że obecny nie działa na jej korzyść, a wręcz przeciwnie.

Od początku nie przejawiała jakichkolwiek chęci do obrony mojej osoby, wręcz od początku, kiedy sprawa była w prokuraturze, chciała, żebym trafiła do więzienia z ranami podbrzusza, brzucha, szyi, ręki oraz piersi. Ja nie mam siły do tej pory, aby się bronić, ponieważ mój stan zdrowia na to nie pozwalał. Miałam lęki oraz bujałam się w areszcie. Teraz biorę leki depresyjne i jest lepiej dlatego chciałabym zmiany obrońcy na innego.

(…)Mam nadzieję, że nowy obrońca będzie miał na tyle woli ludzkiej i zajmie się moją sprawą uczciwie i wysłucha mojej wersji, myśli oraz godnie wywiąże się ze swoich obowiązków obywatelskich. Ja wiem, że mój czyn jest bardzo zły w oczach obrońcy, ale każdy człowiek ma prawo do obrony i wyrażenia swojego bólu i niemocy

Proszę o zmianę obrońcę (…) ze względu, że obrońca ani razu nie pojawiła się u mnie, aby pomóc mi w obronie, a na sprawie nie czułam się przez nią broniona, a wręcz atakowana, kazała mi siedzieć cicho i nic się nie odzywać oraz żebym zrezygnowała z udzielania odpowiedzi na pytania gdzie ja chciałam odpowiadać na pytania

Warto także podkreślić, że w sowich listach Natalia W. wszelkie zaimki osobowe, dotyczące niej samej, pisała z wielkiej litery…

Może Cię zainteresować