×

Krzysztof „Diablo” Włodarczyk żali się na więzienną kuchnię. „To nie jest jedzenie”

Za kratki trafił na pięć miesięcy, wolność stracił, bo złamał sądowy zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych i jeździł bez uprawnień. Teraz Krzysztof „Diablo” Włodarczyk żali się na więzienną kuchnię. Najgorzej wspomina dania z rozgotowanymi ziemniakami. Bokser czuje się oszukany.

Za co Krzysztof Diablo Włodarczyk siedzi w więzieniu?

Pięściarz Krzysztof „Diablo” Włodarczyk nie uczy się na błędach. Za kraty trafił już dwukrotnie. Złamał to samo prawo — bokser jeździł bez uprawnień i złamał sądowy zakaz prowadzenia pojazdów (wyrok z 16 marca 2020 roku).

„Diablo” nawet nie próbował się z tym kryć – pięściarz szalał po centrum Warszawy, ignorując znaki drogowe. W dodatku okazało się, że poruszał się samochodem, poszukiwanym przez firmę leasingową. Lekceważący stosunek Włodarczyka do przepisów dał o sobie znać nie po raz pierwszy. „Diablo” ma na koncie różne wyskoki, m.in. ignorowanie wyroku sądu, nakazującego mu płacenie 2,5 tysiąca złotych alimentów miesięcznie. Bokser stwierdził, że będzie płacił tyle, ile uzna za stosowne.

Skoro o alimentach mowa, w rozmowie z „Faktem” bokser przyznał się do tego, że złamał prawo, jeżdżąc bez uprawnień. A jak się tłumaczył?

Musiałem jakoś zarabiać. Płacę alimenty na dwójkę dzieci. A jak pan myśli, z czego ja żyję? Tylko z tego, co zarobię na ringu? Nie. Ja żyje też z tego, że pojadę gdzieś, gdzie opowiem o sobie, przeprowadzę trening itd. Z takich rzeczy również zarabiam pieniądze

– powiedział.

Krzysztof Włodarczyk żali się na jedzenie w więzieniu

Za jazdę bez uprawnień bokser spędził w więzieniu pięć miesięcy. Opuścił zakład karny 1 lipca.

Choć minęło dopiero kilkanaście dni, „Diablo” zdążył się już poskarżyć na warunki, panujące w więzieniu. Najgorzej wspomina więzienną kuchnię.

To jedzenie… to jest poniżej czegokolwiek. To nie jest jedzenie. I na Służewcu, i na Grochowie – nie będę wam nawet mówił, bo nie uwierzycie

– utyskiwał w rozmowie z „Super Expressem”.

Sportowiec czuje się oszukany. Najgorzej wspomina posiłki, podczas których serwowano rozgotowane ziemniaki.

Co jest napisane w menu, to jedno wielkie oszustwo. Nie ma nawet jednej dziesiątej tego! Oczywiście są ziemniaki, ale rozgotowane lub mocno nawodnione. Dopóki są ciepłe, kilka kęsów można złapać, ale tak to się nie nadaje

– twierdzi Krzysztof „Diablo” Włodarczyk.

Cóż, może rozgotowane ziemniaki to element strategii – im gorsze jedzenie, tym większa szansa, że delikwent będzie przestrzegał prawa. Byle tylko nie wrócić za kratki.

Cały wywiad SE z „Diablo” Włodarczykiem po wyjściu na wolność możecie obejrzeć poniżej:

Fotografie: Facebook (miniatura wpisu), Twitter, Facebook

Może Cię zainteresować