×

„Od wczoraj bez prawka…Upolowany pod Nową Rudą”… Krzysztof Hołowczyc stracił prawo jazdy

Fani obserwujący Krzysztofa Hołowczyca na Facebooku mogli przeżyć niemały szok, czytając jego ostatnie wpisy. Niestety, kierowca nie opisywał w nich swoich kolejnych sukcesów za kierownicą. Jak się okazuje, jego ostatni wyczyn zaliczyć można zdecydowanie bardziej do kategorii wpadek…

Jak inaczej nazwać utratę prawa jazdy?

„Od wczoraj bez prawka…Upolowany pod Nową Rudą. Teraz 3 miesiące na rowerze! Będę walczył! – ogłosił na Instagramie Hołowczyc

Z kolei na Facebooku podzielił się z fanami dokładniejszym opisem całej sytuacji. Możecie dowiedzieć się z niego m.in. tego, że powodem zatrzymania było przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym. Kierowca miał pędzić 113 km/h!

Jak pewnie wiecie już z mediów, wczoraj straciłem prawo jazdy na 3 miesiące. Sytuacja w zasadzie banalna. Jedziemy sobie razem z Maćkiem Wisławskim do Polanicy na spotkanie z klientami pewnego dużego banku. Dojeżdżamy do Nowej Rudy, wspominając sobie nasze niegdysiejsze zwycięstwa odniesione w tych okolicach. Jechaliśmy spokojnie, raczej nie szybciej niż 100 km/h. W pewnym momencie dojeżdża do nas z tyłu nieoznakowany samochód policji z wideorejestratorem. Policjanci twierdzą, że według ich zapisu wideo, jechaliśmy 113 km/h w terenie zabudowanym i w związku z tym, zatrzymują mi prawo jazdy

Tłumaczymy im z Maćkiem, że jesteśmy przekonani, że nie jechaliśmy powyżej 100 km/h, że odczyt to jest ich prędkość a nie nasza, że taka metoda pomiaru nie jest precyzyjna, że są wyroki sądów w tej materii. Pokazujemy, że w radiowozie ciśnienie kół jest sporo za niskie i to też zawyża wskazywaną prędkość. To wszystko na nic. Oczywiście nie zgadzam się na przyjęcie mandatu, uważając, że pomiar był przeprowadzony nieprawidłowo. Nie zmienia to faktu, że zatrzymują moje prawo jazdy

Przypomnijmy, że nie jest to pierwsza tego typu sytuacja, która przytrafiła się Hołowczycowi. W 2013 roku policja zatrzymała go za podobne wykroczenie. Rajdowiec jechał wówczas ponad 160 km/h w miejscu, w którym obowiązywało ograniczenie do 90 km/h. Ostatecznie sprawa uległa przedawnieniu, a kierowca poniósł jedynie koszty sporządzenia opinii przez biegłego.

Myślicie, że tym razem policja dopnie swego i Hołowczyc poniesie konsekwencje?

Może Cię zainteresować